Krym już prawie obiema nogami w Federacji Rosyjskiej, Obama po raz kolejny bezskutecznie upomina Putina, Bruksela znów próbuje naprężyć muskuły, a polscy i litewscy parlamentarzyści jadą do Kijowa, by wesprzeć na duchu tamtejsze władze.
Separatystyczne władze Krymu mają dziś zawieźć do Moskwy wniosek o przyłączenie półwyspu do Rosji. Według wstępnych wyników podawanych przez krymskie władze, we wczorajszym referendum 95,5 procent głosujących opowiedziało się za włączeniem półwyspu do Rosji. Za pozostaniem w składzie Ukrainy głosowało niewiele ponad 3 procent. Frekwencja wyniosła prawie 83 procent.
Stany Zjednoczone i zachodnia Europa przygotowują „odpowiedź” na działania Rosji w sprawie Krymu. Zapowiedział to amerykański prezydent Barack Obama w rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Obama oświadczył, że Stany Zjednoczone i społeczność międzynarodowa nigdy nie uznają referendum na Krymie, które zostało przeprowadzone z naruszeniem ukraińskiego prawa i w trakcie rosyjskiej interwencji.
Unia Europejska uważa referendum na Krymie za nielegalne i zapowiada, że nie uzna jego wyników. W swoich niedzielnych oświadczeniach szefowie Rady, Komisji i Parlamentu Europejskiego zgodnie opowiedzieli się za integralnością terytorialną Ukrainy. Potępili działania Rosji na półwyspie.
Unia Europejska ma dziś zdecydować, jakie sankcje nałoży w odpowiedzi na rosyjskie działania na Krymie. W Brukseli spotykają się ministrowie spraw zagranicznych 28 krajów. Liderzy unijnych instytucji i europejscy politycy zgodnie potępili referendum na Krymie, uznając je za nielegalne. Tej zgody wśród państw członkowskich nie ma jednak w sprawie sankcji.
Polscy parlamentarzyści lecą do Kijowa na specjalne posiedzenie prezydium Zgromadzenia Parlamentarnego Ukrainy, Polski i Litwy. Delegacja pod przewodnictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza ma spotkać się z ukraińskim premierem i liderami głównych partii.
W skład delegacji wchodzi między innymi szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, który podkreśla, że nie będzie to kolejne ze spotkań parlamentarzystów sąsiadujących ze sobą krajów.