Politycy prześcigają się w propozycjach zaostrzenie kar dla pijanych kierowców. Opozycja proponuje m.in. konfiskatę samochodów, wyższe kary czy alkomaty w stacyjkach. Politycy Platformy mówią, że obowiązujące prawo trzeba lepiej egzekwować.
W najbliższy wtorek, podczas posiedzenia rządu, poznamy pakiet rozwiązań na rzecz walki z pijanymi kierowcami. Rozmawiali o nim dziś premier Donald Tusk, ministrowie Bartłomiej Sienkiewicz, Marek Biernacki oraz wiceminister infrastruktury i rozwoju Zbigniew Rynasiewicz. W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej szefa rządu czytamy, że podczas spotkania szefowie resortów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych oraz wiceminister infrastruktury i rozwoju przedstawili rozwiązania, nad którymi obecnie pracują oraz „aktualne dane i statystyki związane z problemem kierowania pojazdami przez osoby nietrzeźwe”.
Bezpieczeństwo na drogach było dziś najważniejszym tematem politycznym.
Ostrzej i nieuchronnie – tak Prawo i Sprawiedliwość chce karać pijanych kierowców.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał, że prawo należy tak zmieniać, aby było ono ostre i restrykcyjne wobec bandytów, którzy dopuszczają się czynów prowadzących do ludzkich tragedii. – Ostrość kary wpływa także prewencyjnie – podkreślił.
Prawo i Sprawiedliwość chce również podwyższenia kary dla tych kierowców, którzy mimo zabrania prawa jazdy, nadal wsiadają za kierownicę. Proponuje też wprowadzić współodpowiedzialność dla tych osób, które wsiadają do samochodu z pijanym kierowcą. Ta sprawa – jak zaznaczają politycy PiS-u – jest jeszcze przedmiotem dyskusji.
Zero tolerancji dla pijanych kierowców, którzy wiozą śmierć. To z kolei postulat SLD.
Sojusz przygotował pakiet zmian. Jak sekretarz generalny partii Krzysztof Gawkowski ma on obejmować dwa zagadnienia: prewencję i kary. SLD proponuje między innymi wprowadzić obowiązkowy przedmiot w szkołach średnich – wychowanie komunikacyjne. Byłaby tam przede wszystkim mowa o skutkach jazdy po alkoholu – wyjaśniał Gawkowski. Sojusz proponuje też inne rozwiązania, na przykład obowiązek wożenia alkomatu, czy oznaczenie samochodu skazanego za jazdę po pijanemu czerwonym listkiem.
SLD zastanawia się też nad pomysłem karania współpasażerów pijanych kierowców, którzy spowodowali wypadek.
Solidarna Polska też jest za ostrzejszym i bezwzględnym karaniem pijanych kierowców.
Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki proponuje, by złapany pijany kierowca trafiał do aresztu na 30 dni. – Osoba, która będzie miała półtora promila alkoholu we krwi – mówił – powinna automatycznie tracić samochód, a jeśli nie jest jego właścicielem, powinna płacić grzywnę wysokości równowartości pojazdu. Poseł prezentował też inne pomysły, między innymi montowanie w samochodach urządzeń, które uniemożliwią uruchomienie silnika bez uprzedniej kontroli trzeźwości;.
Dodatkowo Solidarna Polska postuluje, by publikować wizerunek skazanych za jazdę po pijanemu. Opowiada się też za pomysłem, który Sejm odrzucił w kwietniu ubiegłego roku, by pijanym recydywistom konfiskować samochody. Poseł Jaki przekonywał, że tylko nieuchronność kary zmieni świadomość kierowców.
Wystarczy egzekwować istniejące przepisy wobec pijanych kierowców.
Tak Małgorzata Kidawa-Błońska z PO komentuje proponowane przez opozycję zmiany w prawie. Jej zdaniem nie ma potrzeby zaostrzania kar wobec kierowców przyłapanych na podwójnym gazie. Kara musi być nieuchronna – podkreśliła. Zwróciła też uwagę na odpowiedzialność osób, które akceptują to, że pijany wsiada do samochodu. Pytana o pomysł, by pasażerów pijanych kierowców obarczać współodpowiedzialnością za wypadek, posłanka stwierdziła, że można się nad tym zastanowić. Tu jest pole do dyskusji – powiedziała.