Świętokrzyscy politycy ocenili szanse na spotkanie w pełnym składzie Komisji Trójstronnej. Piątkowe posiedzenie odbyło się bez udziału związkowców, którzy zarzucają rządowi, że prowadzi z nimi pozorowany dialog. Związki zawodowe stawiają warunki: rząd ma zrezygnować z nowelizacji Kodeksu Pracy, dotyczącej elastycznego czasu pracy i domagają się ustąpienia szefa Komisji Trójstronnej.
Zdaniem posła PSL, Marka Gosa – strona związkowa nie zmieni swojej twardej postawy i nie będzie uczestniczyć w posiedzeniu komisji, a minister pracy i polityki społecznej stał się kozłem ofiarnym w jej sporze z rządem.
Według Joanny Senyszyn z SLD – Władysław Kosiniak – Kamysz dobrze sobie radzi, jako szef resortu pracy, więc ze stanowiska – mimo żądań związkowców – ustępować nie powinien, mógłby jednak zrezygnować z funkcji przewodniczącego Komisji Trójstronnej. Tę funkcję powinien pełnić minister finansów. Joanna Senyszyn stwierdziła, że premier nie chce dialogu ze związkowcami.
Zdaniem Sławomira Kopycińskiego – dialog związkowców z rządem to misja z góry skazana na niepowodzenie. Poseł Ruchu Palikota podkreślił, że szef „Solidarności”, Piotr Duda chce przejąć władzę w Polsce i to jest jego cel polityczny. Dodał, że zgadza się z częścią postulatów związkowców, np, dotyczących elastycznego czasu pracy.
Andrzej Bętkowski z PiS-u stwierdził, że nie może być porozumienia społecznego w sytuacji, kiedy premier kpi sobie z dialogu i lekceważy postulaty strony związkowej.
Z tą opinią nie zgodziła się Renata Janik. Jak zaznaczyła – związkowcy powinni wsłuchać się w głos pracodawców i zrozumieć sytuację na rynku pracy. Posłanka PO skrytykowała także stronę związkową za odstąpienie od rozmów w komisji.
Według Grzegorza Banasia – rząd prowadzi pozorowany dialog ze stroną społeczną. Jak zaznaczył polityk Solidarnej Polski – ludzie, którzy chcą rozmawiać, a czują się skrzywdzeni, pominięci i zlekceważeni – nie mają takiej możliwości.