W zakładach pracy województwa świętokrzyskiego rozpoczęło się referendum zorganizowane przez Solidarność. Pracownicy mają w nim odpowiedzieć na pytania dotyczące planowanego przez związek strajku generalnego oraz ogólnopolskiej demonstracji.
Związkowcy protestują przeciwko planowanym przez rząd zmian w Kodeksie Pracy dotyczącym czasu pracy, domagają się też ograniczenia tzw. umów śmieciowych. Przewodniczący świętokrzyskiej Solidarności Waldemar Bartosz poinformował, że strajk generalny wisi na włosku, a nastroje społeczne są coraz bardziej radykalne. Przykładem na to jest sytuacja, do jakiej doszło w jednym z zakładów pracy w Kielcach. Zdesperowany pracownik zagroził podpaleniem się, ponieważ jak tłumaczył, nie ma z czego utrzymać rodziny. Jego żona została zwolniona z pracy. Mężczyzna stwierdził, że jeśli zginie, to przynajmniej jego dzieci będą mieć zasiłek. Udało nam się wygasić te emocje. Oczywiście naszym celem nie jest budowanie desperacji, ale uświadomienie rządzącym, że wybuch społeczny jest bardzo realny, powiedział Waldemar Bartosz.
Szef Solidarności dodał, że związek zwróci się do Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach o skontrolowanie pod kątem umów śmieciowych instytucji publicznych min. urzędów gmin, sądów, prokuratury, czy mediów publicznych. Wystąpimy też o skontrolowanie Solidarności, zaznaczył przewodniczący. Waldemar Bartosz podkreślił, że związek nie domaga się całkowitego zniesienia umów śmieciowych. Chce tylko, by ta forma zatrudniania ludzi nie była nadużywana, co ma miejsce obecnie. Wniosek o przeprowadzenie kontroli zostanie złożony w najbliższą środę.
Małgorzata Pirosz