Wyjątkowo długo utrzymująca się w tym roku zima, sprawia że dzikie zwierzęta, są wycieńczone i potrzebują pomocy. Ale dożywianie zwierzyny powinno odbywać się w umiejętny sposób, przestrzega leśniczy z Dymin, Krzysztof Puchała.
Przede wszystkim jeśli już zaczęliśmy dokarmianie, należy to robić systematycznie i odpowiednią karmą. Przy niskich temperaturach szczególnie trudno mają ptaki, nie tylko te śpiewające, ale także łowne, czyli kuropatwy i bażanty. Jeżeli dzikie zwierzęta będą odpowiednio dożywione, łatwiej wejdą w dobrej kondycji w okres wiosenny, wyjaśnia Krzysztof Puchała.
W lesie są paśniki, lizawki, gdzie można zostawiać pokarmy. Jednak nie można tego robić w bezpośrednim sąsiedztwie domów, gdyż koty i psy płoszą zwierzynę, przez co narażają ją na zbędny wysiłek. Jedzenie powinniśmy zostawiać przynajmniej kilkaset metrów od zabudowań, najlepiej w miejscach, gdzie zbierają się zwierzęta, podpowiada leśniczy.
Nieszczęściem dla dzikich zwierzą żerujących w podkieleckich lasach jest gęsta zabudowa i duża liczba wałęsających się psów, nie tylko bezpańskich. Często stróże domowych podwórek, goniąc zające czy sarny, które teraz nie są jeszcze w pełni sił, doprowadzają do ich zagryzienia, przyznaje Krzysztof Puchała.
W granicach południowych miasta Kielce, na przełomie lutego i marca leśnicy znaleźli kilkanaście saren zagryzionych przez wałęsające się psy. Samice saren w maju będą miały młode, co oznacza, że teraz są w ciąży. Stąd apel, aby nie wabić jedzeniem zwierząt pod zabudowania, gdzie mogą być narażone na ataki zwierząt domowych.
Paweł Klepka