Mieszkańcy Ostrowca zamanifestowali swoje niezadowolenie z polityki rządu i lokalnych władz. Protestowali przeciwko rosnącemu bezrobociu, pogarszającej się sytuacji przedsiębiorstw i zmianom w kodeksie pracy. Wyrażali także sprzeciw wobec ostatnich posunięć koalicji, rządzącej miastem, która nie zgodziła się obniżenie opłat za wywóz odpadów.
Mimo niesprzyjającej pory, bo protest rozpoczął się w południe, na Rynku zgromadziło się pół tysiąca osób. Manifestację firmowała „Solidarność”, ale przyłączyli się do niej także związkowcy z OPZZ i setki niezrzeszonych mieszkańców Ostrowca. Wszystkich łączyło niezadowolenie z rządów, zarówno tych w Warszawie jak i lokalnych.
Większość postulatów, przedstawionych przez związkowców dotyczyło łamania praw pracowniczych i coraz trudniejszej sytuacji na rynku pracy. Żądania prezentowali członkowie Solidarności, ale podczas manifestacji mieli pełnie poparcie kolegów z OPZZ. Władysław Glegoła, szef związku, przy ostrowieckiej hucie przyznał, że w walce o prawa pracownicze wszyscy powinny się zjednoczyć.
Ostrowiecki protest zakończył się odczytaniem petycji z żądaniami protestujących, która ma trafić do kancelarii premiera i prezydenta Ostrowca. Spalono też kukłę z twarzą szefa rządu. Kolejną manifestację niezadowolonych, zapowiedziano na najbliższy poniedziałek. Tym razem ma się odbyć przed ostrowieckim starostwem.
tekst i zdjęcia: Teresa Czajkowska