Uczelnie będą zwalniać pracowników naukowych, przewiduje Dziennik Gazeta Prawna. Powodem jest zmiana sposobu finansowania szkolnictwa wyższego. Miałaby ono polegać na zwiększeniu dopłat dla uczelni, za zatrudnianie nauczycieli akademickich z wyższymi stopniami i tytułami naukowymi.
Dotychczas, dopłaty były uzależnione od stopni zawodowych. Za zatrudnienie magistra, na stanowisku starszego wykładowcy, uczelnie dostawały więcej punktów, niż za pracownika z doktoratem.
Rektor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego Jacek Semaniak przyznaje, że zmiany te faworyzują duże ośrodki akademickie z rozwiniętą kadrą dydaktyczną. Jednocześnie doceniają samych naukowców, bo o pieniądzach dla nich nie będzie decydowało stanowisko jakie zajmują na uczelni, ale dorobek naukowy. Rektor twierdzi, że UJK, mimo wszystko może skorzystać na zmianie sposobu finansowania. Uczelnia zatrudnia ponad dwustu profesorów i prawie pół tysiąca adiunktów, w tym 20 ze stopniem doktora habilitowanego. Dodatkowo pracuje tam prawie stu asystentów, spośród których, 24 ma tytuł doktora. Zmiana rozdzielania funduszy z ministerstwa oznacza, że to właśnie za te dwie grupy UJK dostanie większą dotację w tym roku.
Uniwersytet musi jednak szukać oszczędności, z powodu zmniejszającej się liczby studentów. Władze uczelni zdecydowały o zwolnieniu pracowników obsługi z trzech budynków. Wypowiedzenia dostało dotychczas 20 osób. Uzyskane, dzięki temu oszczędności mają wynieść półtora miliona złotych, w ciągu roku.
Przewodniczący komisji zakładowej „Solidarności” na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego- Kazimierz Kunisz twierdzi, że związkowcy nie przewidują na razie drastycznych form protestu. Możliwe są jednak pikiety i oflagowanie budynków. Czy to nastąpi, okaże się po rozmowach z władzami uczelni. Spotkanie rektora uniwersytetu i przedstawicieli związków zawodowych działających na uczelni zaplanowane jest na wtorek, 22 stycznia.
Paweł Klepka