Pozew prezydenta Starachowic Wojciecha B. przeciwko Urzędowi Miasta, w którym domaga się wypłaty wynagrodzenia od kwietnia do listopada zeszłego roku, nie będzie rozpatrywany przez starachowicki sąd, lecz w Kielcach.
Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego Marcin Chałoński, Wojciech B. domaga się od magistratu ponad 100 tysięcy złotych. Tymczasem sądy rejonowe mogą rozpatrywać roszczenia, które nie przekraczają 75 tysięcy złotych brutto.
Początkowo prezydent domagał się wypłaty ponad 68 tysięcy złotych, przy czym nie określił, czy jest to kwota netto, czy brutto. Sąd wezwał go do sprecyzowania tej kwestii i dlatego zdecydowano o zmianie miejsca rozpatrywania roszczenia.
Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się pierwsza rozprawa. Wojciech B. jest oskarżony o korupcję i mataczenie. Przyznał się do wzięcia prawie 100 tysięcy łapówek. Proces w tej sprawie dobiega końca. W marcu ubiegłego roku sąd w Starachowicach zawiesił go w pełnieniu czynności służbowych. Od kwietnia nie dostaje wynagrodzenia. Tak zdecydowały władze miasta, ponieważ prawo nie precyzuje jasno, czy w takiej sytuacji prezydentowi należy się pensja, czy nie. Zastępca prezydenta Starachowic Sylwester Kwiecień rozdysponował pieniądze, które miały być przeznaczone na wynagrodzenie dla Wojciech B. Zostały wydane na wyrównanie poborów urzędników magistratu.
Małgorzata Pirosz