Oskarżony o korupcję i mataczenie prezydent Starachowic Wojciech B. złożył pozew do Sądu Pracy przeciwko Urzędowi Miasta w Starachowicach. Domaga się wypłaty wynagrodzenia od kwietnia do listopada zeszłego roku. To ponad 68 tysięcy złotych.
Pod koniec marca 2012 roku Wojciech B. został zawieszony przez sąd w pełnieniu czynności służbowych. Połowę jego wynagrodzenia za kwiecień i maj Urząd Miejski przesłał do depozytu sądowego. Jednak pieniądze zostały zwrócone. Z kolei od czerwca pensja w ogóle nie była wypłacana. Przepisy bowiem nie precyzują jasno, czy prezydentowi, który nie wykonuje obowiązków służbowych należy się wynagrodzenie. Urząd Miasta w Starachowicach pytał o to zarówno Wojewodę Świętokrzyskiego, jak i Ministra Administracji i Cyfryzacji. Sprawa trafiła też do marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Nie uzyskano jednak jasnej odpowiedzi.
Starachowicki magistrat nie komentuje pozwu, który złożył Wojciech B. Natomiast radny SLD Robert Sowula ocenia postępowanie prezydenta, jako głęboko niemoralne i nieetyczne. Radna PiS Lidia Dziura uważa, że prezydentowi nie należy się pensja, ponieważ nie wykonuje pracy. Gdyby dostał te pieniądze, to byłaby to kpina z mieszkańców Starachowic – dodała radna.
Pierwsza rozprawa dotycząca pozwu Wojciecha B. została zaplanowana na 14 stycznia.
Małgorzata Pirosz