Rada Nadzorcza
Świętokrzyskiej Spółdzielni mieszkaniowej, w tajemnicy przed mieszkańcami
prowadziła obrady i przygotowywała się do wyborów nowego prezesa. Dziś z
przedstawicielami rady chciała spotkać się kilkudziesięcioosobowa grupa
mieszkańców.
Kiedy przyszli na miejsce, okazało się, że członkowie rady
schowali się na piętrze budynku spółdzielni, a wejście zostało zamknięte kratą.
Przed nią stał ochroniarz.
Mieszkańcy są zbulwersowani tą
sytuacją. Teresa Klatka stwierdziła, że lokatorów, traktuje się, jak zło
konieczne. „Nikt do nas nie wyszedł. Wszystko się robi poza plecami tych,
których to dotyczy. To jest nasza spółdzielnia, my jesteśmy jej członkami i my
powinniśmy mieć wpływ na to co się dzieje. Tymczasem rada nadzorcza stara się
wszystko utajnić. Chcieliśmy przedstawić swoją opinię, a oni zamknęli nam kratę
przed nosem i zignorowali”- opowiada Teresa Klatka.
Mieszkańcy podkreślają, że w historii spółdzielni, po raz pierwszy doszło do
takiej sytuacji. „Wcześniej, mieszkańcy byli informowani o tym, kiedy będą
wybory prezesa, ilu jest kandydatów, teraz robi się z tego tajemnicę”- dodawała
jedna z kobiet.
Jak podkreślano za kratą spotkali się tylko przedstawiciele rady.
„Jesteśmy zbulwersowani tą sytuacją. Przyszliśmy tu, jako przedstawiciele
konkretnych nieruchomości. Mamy konkretne oczekiwania. Tymczasem zignorowano
nas. Próbowałem wejść na schody, ale zabronił mi tego ochroniarz”- mówił
kolejny z mieszkańców.
Sprawą obiecali zająć się radni
z północnej części miasta Katarzyna Zapała i Dariusz Kozak. „Aż trudno mi sobie
wyobrazić taką sytuację, że w dzisiejszych czasach, tak można potraktować
ludzi, członków spółdzielni. Zainteresuję się bliżej sprawą i będę się starał
pomóc mieszkańcom- zapewnia Dariusz Kozak.
Radna Katarzyna Zapała również jest zaskoczona przebiegiem sytuacji.
„Do mieszkańców powinien wyjść przewodniczący rady i porozmawiać z nimi. Nie
można ignorować głosów członków spółdzielni- mówi radna.
Przewodniczący Rady Nadzorczej
odebrał telefon, ale nie chciał rozmawiać na temat sytuacji w spółdzielni.
Radosław Podsiadły