Żądaniami zerwania umowy z dzierżawcą szpitala oraz odwołania starosty zakończyła się manifestacja mieszkańców powiatu opatowskiego przed gmachem tamtejszej lecznicy. Pikietę zwołali samorządowcy ze stowarzyszenia „Region Świętokrzyski” oraz działacze PiS, w obawie przed dalszą degradacją placówki, a nawet jej zamknięciem. Twierdzili, że starostwo powiatowe, które powinno kontrolować działalność szpitala i reagować w przypadku pogorszenia warunków leczenia czy też nie wywiązywania się dzierżawcy ze zobowiązań, zwleka z podjęciem jakiejkolwiek decyzji.
Według organizatorów pikiety – sytuacja jest już krytyczna, dzierżawca zalega z płatnościami, zamknięto też jeden z oddziałów, bo istniało zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów. Ponadto – personel szpitala odchodzi, bo nie widzi możliwości współpracy z dzierżawcą. Krzysztof Soczewiński, jeden z pomysłodawców protestu mówi, że tylko nagłośnienie problemów może uratować szpital przed bankructwem.
Zgromadzeni mieszkańcy nie szczędzili słów krytyki, zarówno pod adresem starostwa powiatowego jak i Jana Gniadka, dyrektora spółki, dzierżawiącej szpital. Narzekali na złe zarządzanie i żądali szybkich i radykalnych rozwiązań, łącznie z dymisją starosty i rozwiązaniem umowy z obecnym dzierżawcą.
Demonstracją przed szpitalnymi oknami nie był zaskoczony dyrektor Jan Gniadek. Podkreślił, że – według niego – żaden pracownik lecznicy nie był zainteresowany uczestnictwem w tej pikiecie. Dodał, że skoro manifestacja jest w obronie szpitala i dla poprawienia jakości leczenia, to on ją nawet popiera.
W pikiecie przed szpitalem w Opatowie wzięło udział prawie 300 mieszkańców miasta i okolic. Pod koniec protestu pojawili się także świętokrzyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.
Teresa Czajkowska