Ostrowieccy przedsiębiorcy tłumacząc się kryzysem, chcą płacić mniejsze lokalne podatki. Władze miasta, też usprawiedliwiając się kryzysem wyjaśniają, że muszą mieć pieniądze nie tylko na inwestycje, z których także korzystają lokalni biznesmeni, ale również na dotowanie oświaty czy pomocy społecznej.
Z sugestią zamrożenia przez najbliższe dwa lata m.in. stawek podatku od nieruchomości zwróciło się do prezydenta Ostrowca stowarzyszenie skupiające miejscowych przedsiębiorców. Twierdzą, że z powodu kryzysu mają coraz większe trudności ze zdobywaniem nowych zamówień i utrzymywaniem się na rynku. Przemysław Plaskota, wiceprezes Świętokrzyskiej Izby Gospodarczej, dodaje, że lokalne podatki przed zwolnieniami pracowników, są już ostatnimi kosztami, na jakich mogliby jeszcze zaoszczędzić.
Prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński odpowiada, że trudno mu będzie spełnić takie życzenia. Tym bardziej, że i tak stawki lokalnych podatków nie sięgają górnych limitów, przez co do kasy miasta wpływa mniej pieniędzy. Jego zdaniem właściciele powinni poszukać oszczędności w kosztach swojej działalności. Prezydent Wilczyński dodał, że nie może wspierać tych, którzy licząc na przychylność i usprawiedliwiając swoje nietrafione decyzje kryzysem, chcą na obniżkach podatku nawet zarobić.
Przedsiębiorcy sugerują, że dalsze podnoszenie lokalnych podatków spowoduje nie tylko zwolnienia pracowników, ale jeszcze większą niż obecnie migrację firm do tych gmin, gdzie podatki są mniejsze. Prezydent Ostrowca zapowiada, że jedyne, co może obiecać, ale nie zagwarantować, to podnoszenie stawek lokalnych podatków o poziom inflacji.
Teresa Czajkowska