W najbliższy piątek znane będzie orzeczenie sądu w sprawie ewentualnej upadłości Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych. Zarząd spółki chce, aby została ogłoszona upadłość układowa, która umożliwiałaby dalszą produkcję i sukcesywne spłacanie zadłużenia.
Drugim możliwym rozwiązaniem jest ogłoszenie upadłości przez likwidację, która oznacza zaprzestanie produkcji, sprzedaż majątku i za uzyskane pieniądze spłatę długu.
Podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym w Kielcach za pierwszym rozwiązaniem opowiadali się także wierzyciele spółki.
Andrzej Kwaśny, członek zarządu KKSM, zapewnił sąd, że w kopalniach cały czas prowadzona jest produkcja kruszyw. Wspomniał, że w pierwszym kwartale bieżącego roku spółka wygenerowała zysk netto w wysokości 1 miliona 600 tysięcy złotych. Podkreślał, że zyski byłby większe gdyby nie fakt, że z powodu zablokowania kont prowadzona była wyłącznie sprzedaż za gotówkę. Dodał, że płynność finansowa spółki poprawiła się po odblokowaniu kont.
Maksymilian Kostrzewa z Kredyt Banku, który jest największym wierzycielem KKSM, powiedział, że wstępna decyzja dotycząca uczestnictwa banku w postępowaniu układowym została już podjęta. Zastrzegł jednak, że ostateczna zapadnie dopiero po zapoznaniu się z warunkami upadłości, które jego zdaniem powinno być rozłożone na 4-5 lat.
Wątpliwości co do tej formy upadłości miał natomiast Grzegorz Tutaj, którego sąd wyznaczył do przygotowania sprawozdania dotyczącego sytuacji spółki i jej stanu majątkowego. Jego zdaniem na sytuację KKSM może mieć wpływ ogólny rynek inwestycji drogowych, który w Polsce powoli zmniejsza się.
Zobowiązania kieleckiej spółki wynoszą obecnie prawie 300 mln zł z czego 1 milion 800 tysięcy złotych wobec 400 pracowników.
Robert Felczak