W oczekiwaniu na rozstrzygnięcie konkursu na nowego szefa szpitala, radni powiatu ostrowieckiego nie podjęli żadnej konstruktywnej decyzji dotyczącej przyszłości lecznicy, która ma już ponad 20 mln długu. Choć wszyscy samorządowcy zgodzili się, że ostrowiecka placówka przestaje być konkurencyjna nawet w stosunku do szpitali w mniejszych miastach regionu, to nie przygotowano ani nie przedstawiono żadnego konkretnego programu naprawczego.
To miała być debata nad kondycją ostrowieckiego szpitala, który po
starachowickiej lecznicy jest jednym z najbardziej zadłużonych szpitali
powiatowych w regionie. Według wstępnych danych jego zobowiązania
przekraczają 20 mln zł. Dlatego pod koniec poprzedniego roku w trybie
nagłym odwołano poprzednią dyrektorkę, a na to stanowisko powołano
Józefa Grabowskiego, pełniącego tę funkcję przez poprzednich pięć lat.
Najważniejszym zadaniem nowego szefa było zatrzymanie spirali długów.
Józef Grabowski wyjaśnił radnym, że tyko za rok ubiegły z powodu m. in.
zbyt małego kontraktu szpital odnotował ponad 7 mln straty. By ratować sytuację, zarząd powiatu już kilka miesięcy temu rozpoczął
przygotowania do opracowania scenariusza, który pozwoli uzdrowić
ostrowiecką lecznicę. Jednak specjalny zespół, przygotował jedynie
warianty, jakie będą musiały być wdrożone najpóźniej w połowie
przyszłego roku. Wśród nich jest między innymi dalsze dokładanie do
szpitala z budżetu powiatu lub przekształcenie w spółkę. Wicestarosta
Eligiusz Mich podkreślił, że ze względów społecznych odrzucono pomysł
likwidacji szpitala. Jednak nawet najprostsza droga uratowania placówki,
czyli przekształcenie w spółkę też ma swoje wady.
Na konieczność wprowadzenia szybkich zmian, paradoksalnie zwrócił uwagę
gość, jedynie zaproszony na sesję rady powiatu. Był nim Stanisław
Bartoś, szef spółki Carint, która w ostrowieckim szpitalu prowadzi
oddział kardiologii inwazyjnej. Stwierdził, że ostrowicki szpital mimo
starań obecnego dyrektora jest ciągle niedoinwestowany, brak
nowoczesnego sprzętu oznacza niskie kontrakty. Ale najważniejszym
wyzwaniem dla tej placówki, według Stanisława Bartosia będzie
postępująca marginalizacja ostrowieckiego szpitala.
Jednak nawet taka opinia nie skłoniła radnych do podjęcia merytorycznej
dyskusji nad sposobami ratowania ostrowieckiego szpitala. Winę zrzucono
przede wszystkim na Narodowy Fundusz Zdrowia i zbyt niskie kontrakty.
Radni postanowili poczekać na efekty pracy pełniącego obowiązki
dyrektora Józefa Grabowskiego i ewentualnie jego następcy, który ma być
wybrany w drodze konkursie jeszcze w kwietniu.
Teresa Czajkowska
O kondycji ostrowieckiego szpitala dyskutuje na sesji Rada Powiatu. Raport o stanie lecznicy ma przedstawić Józef Grabowski, powołany na stanowisko dyrektora placówki trzy miesiące temu. Pretekstem do opracowania takiego dokumentu była zmiana na stanowisku szefa.
Pod koniec ubiegłego roku, starosta ostrowiecki Zdzisław Kałamaga odwołał w trybie natychmiastowym Grażynę Słowik, która pełniła funkcję dyrektora przez 3 lata. Najważniejszym powodem podjęcia decyzji był brak koncepcji oddłużenia szpitala oraz planów dotyczących dalszego funkcjonowania, przy ciągle zmniejszającym się kontrakcie z NFZ.
Na miejsce Grażyny Słowik, został powołany Józef Grabowski, który zajmował już wcześniej stanowisko szefa szpitala. Głównym zadaniem nowego dyrektora stało się więc przede wszystkim uporządkowanie polityki finansowej, rozpoczęcie negocjacji z wierzycielami oraz podpisanie umowy z NFZ. Okazało się, że ostrowiecka lecznica pod koniec ubiegłego roku miała prawie 20 mln długu, w tym około 4 mln była winna spółce Carint, która wykonuje wysokospecjalistyczne i bardzo dobrze opłacane przez Fundusz zabiegi kardiologiczne.
Ponieważ wcześniejsze informacje, jakie radni na temat sytuacji w szpitalu otrzymywali, były niepełne, samorządowcy uznali, że nowy dyrektor powinien przedstawić im swoje plany i sugestie dotyczące wyjścia z tej kryzysowej sytuacji.
Teresa Czajkowska