Niespełna cztery miesiące po prywatyzacji Koneckich Zakładów Odlewniczych do naszej redakcji docierają informacje o redukcji zatrudnienia w spółce. Zwolnień oficjalnie nie ma, ale sporo osób postanowiło skorzystać ze świadczeń przedemerytalnych. Nie wiadomo natomiast, czy była to ich własna decyzja, czy też zasugerowano im takie rozwiązanie.
Spore obawy ma Helena Obara, szefowa koneckiej „Solidarności”. W rozmowie z Radiem Kielce powiedziała, że z firmą rozstało się 40 osób, ale poza kodeksową odprawą nie dostali oni żadnych odszkodowań.
Problem w tym, że związkowcy nie do końca chcą informować o tym jak wygląda sytuacja firmy. Szefowa koneckiej „Solidarności” po szczegóły odesłała nas do Jolanty Wnuk z Komisji Zakładowej Związku, ale ta zaprzecza informacjom podanym przez swoją koleżankę z „Solidarności”. Stwierdziła, że nieprawdą jest, aby, aż tyle osób odeszło z odlewni, zaś pracodawca postępuje zgodnie z zawartą umową prywatyzacyjną.
Z kolei Zbigniew Kowalczyk z OPZZ – innego związku działającego w odlewni, potwierdza, że są osoby, które pożegnały się z pracą, ale nie mówi z jakiego powodu tak się stało. Na pytanie, czy pracownicy ci odeszli ze spółki z własnej woli, odesłał nas do prezesa zarządu. Ale w firmie nie było nikogo z zarządu, kto mógłby z nami porozmawiać. Jak poinformowano nas w sekretariacie, prezes przebywa na tygodniowej delegacji, zaś inni nie mają upoważnienia do kontaktu z mediami.
Zgodnie z pakietem socjalnym przez pół roku zatrudnienie powinno być utrzymane na tym samym poziomie. Ten okres jednak jeszcze nie minął.
Michał Michta