Głośna sprawa e-maila z fałszywą informacją o rezygnacji Beaty Kempy z ubiegania się o mandat poselski, nieprędko znajdzie swój finał. Wszystko zależy od Amerykanów, którzy powinni namierzyć, z jakiego komputera wysłano do polskich mediów nieprawdziwą informację.
Dla Stanów Zjednoczonych nie jest to jednak na tyle ważna sprawa, aby szybko się nią zajęły – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach – Sławomir Mielniczuk.
Przypomnijmy, sprawa dotyczy incydentu z września ubiegłego roku. Tuż przed wyborami, ktoś podszył się pod adres e-mail Beaty Kempy i rozesłał do mediów informację z oświadczeniem o jej rzekomej rezygnacji z ubiegania się o mandat poselski. Kielecka prokuratura ustaliła, że oszust korzystał z czeskiego serwera, na który zalogował się z komputer w Arizonie w Stanach Zjednoczonych.
O pomoc w wyjaśnieniu sprawy kielecka prokuratura zwróciła się do prokuratury Generalnej, a ta do stosownych władz amerykańskich.
Michał Michta