Z powodu rosnących cen paliw kierowcy zorganizowali drogowy protest. W Kielcach wzięło w nim udział ponad 100 właścicieli aut. Protest przebiegał spokojnie. Jedynym utrudnieniem był mocno spowolniony ruch na kieleckich ulicach.
Między innymi na Ściegiennego, rondzie turbinowym, Grunwaldzkiej, Jagiellońskiej, Malików i Łódzkiej. Kierowcy poruszali się bowiem ulicami miasta z minimalną prędkością.
Protest trwał prawie trzy godziny. Zakończył się na stacji paliw przy ulicy Łódzkiej, gdzie kierowcy ustawili się w kolejce do dystrybutorów. Tankowali za niewielkie kwoty, przeważnie za kilka złotych. Jedli też hot-dogi, pili kawę. Wszystko po to, by tankowanie trwało jak najdłużej.
Organizatorzy protestu zapowiadają, że jeżeli ich sprzeciw nie przyniesie pożądanych skutków, a więc obniżki cen paliw, będą kolejne akcje tego typu.
Z kolei w Ostrowcu w proteście wzięło udział około 50 kierowców. Auta w asyście radiowozów policji, przejechały z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę przez główne ulice miasta do trzech stacji benzynowych. Tam kierowcy tankowali minimalne ilości paliwa płacąc bilonem.
Z włączonymi klaksonami i nalepkami „Stop wysokim cenom benzyny” kawalkada samochodów nie tylko z ostrowieckimi rejestracjami, wyjechała o 12.30 z pętli autobusowej przy dawnej przychodni zdrowia w dzielnicy Częstocice.
Organizatorzy protestu nie zdecydowali się na blokowanie stacji leżącej przy krajowej „9”, twierdzą, że nie zamierzają utrudniać innym podróży przez Ostrowiec. Towarzyszący kawalkadzie policjanci nie interweniowali i nie ingerowali w trasę przejazdu.
Robert Felczak/Teresa Czajkowska