Grupa mieszkańców Starachowic przygotowuje wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania przebywającego w areszcie prezydenta Wojciecha B. oraz Rady Miasta. Poinformował o tym na konferencji prasowej poseł Krzysztof Lipiec.
W opinii parlamentarzysty – starachowiccy radni nie są w stanie przyjąć uchwały o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania Wojciecha B, ponieważ boją się o swoje mandaty. Dokument przygotował klub PiS. Nie uzyskał on jednak akceptacji radnych. W tej sytuacji mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce – tłumaczył polityk. Krzysztof Lipiec nie chciał jednak ujawnić żadnych nazwisk, ponieważ jak stwierdził – nie został do tego upoważniony. Przyznał jedynie, że są to poważni ludzie.
Parlamentarzysta skrytykował też proboszczów starachowickich parafii, którzy wysłali do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie list w obronie Wojciecha B. „Z tego, co wiem – księża, którzy podpisali się pod listem zrobili to, jako osoby fizyczne, obywatele Starachowic” – stwierdził poseł. Dodał, że nie sądzi, iż występowali w imieniu kościoła, bo do tego z całą pewnością nie byli upoważnieni. „Źle się stało, ponieważ księża są najczęściej postrzegani, jako osoby reprezentujące autorytet kościoła” – dodał Krzysztof Lipiec.
Tymczasem klub PO w starachowickiej Radzie Miasta nie poprze wniosku PiS o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta Wojciecha B. Takie decyzje zapadły podczas dzisiejszego posiedzenia klubu. Jego przewodniczący, Tomasz Capała powiedział Radiu Kielce, że Platforma chce poczekać na akt oskarżenia wobec prezydenta. Wtedy będzie mieć większą wiedzę i szansę na podjęcie wyważonej decyzji – wyjaśnił przewodniczący.
„Uznaliśmy, że referendum byłoby zbyt kosztowne dla gminy, to kwota kilkuset tysięcy złotych. W momencie przedstawienia aktu oskarżenia prezydentowi będziemy wiedzieli, co się w nim znajduje i na ile to wszystko jest zasadne” – stwierdził Tomasz Capała. Przewodniczący dodał, że radni chcieliby działać z dużym umiarem, bez niepotrzebnego pośpiechu, który w tym przypadku jest zbędny.
Prezydent Starachowic siedzi w krakowskim areszcie. Jest podejrzany o korupcję. Utrzymuje, że jest niewinny. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Małgorzata Pirosz