Proboszcz parafii świętego Stanisława w Mniowie zrezygnował z pełnionej funkcji. Wierni domagali się jego rezygnacji, ponieważ jak mówią, ksiądz traktował kościół jak własny biznes. Parafianom nie podobało się zachowanie, a przede wszystkim cennik opłat wprowadzony przez duchownego.
Jako przykład podają 100 złotową kwotę na kościół, pobieraną raz w roku podczas kolędy. Jeżeli ktoś jej nie zapłacił, rodzina musiała uregulować zaległość na przykład podczas ostatniej posługi. Inny przykład, to opłata za wejście na cmentarz ekip budujących nagrobki, albo wykonujących inne prace. Parafianie twierdzą, że musieli za to płacić nawet kilkaset złotych.
Wierni domagający się odejścia księdza zarzucali mu też arogancję, a nawet kradzież kościelnego mienia. Według nich, proboszcz już dwukrotnie miał być wyrzucany z innych parafii. Po niedzielnej mszy świętej, jej uczestnicy brawami podziękowali duszpasterzowi za dotychczasową posługę. Później zamknęli bramy kościoła na łańcuchy i kłódki, a potem rozpoczęli pikietę przed świątynią. Zapowiedzieli, że dopóki ksiądz nie odejdzie z parafii będą kontynuować protest.
Ksiądz Dariusz Gącik- rzecznik prasowy kieleckiej kurii diecezjalnej powiedział, że przez kilka ostatnich dni, biskup kielecki starał się załagodzić konflikt. Ponieważ to się nie udało, proboszcz parafii w Mniowie – ksiądz Henryk Byszewski złożył dziś rezygnację. Została ona przyjęta przez biskupa Kazimierza Ryczana, który zdecydował, że po powrocie z urlopu księdza proboszcza zostanie podjęta decyzja o jego dalszej przyszłości.
Ksiądz Byszewski pracował w parafii w Mniowie od 16 lat.
Konrad Trela
fot. Konrad Trela