Niektórzy skarżyscy radni notorycznie nie przychodzą na posiedzenia miejskich komisji. Są też tacy, którzy nie stawiają się na sesjach. Dostarczają usprawiedliwienia, a nawet jednodniowe zwolnienia lekarskie, ale za swoje nieobecności pobierają 100 procent należnej im diety.
Andrzej Dąbrowski, przewodniczący skarżyskiej Rady Miasta nie ukrywa, że problem jest i jak dotąd nie udało się go rozwiązać. Wyjaśnia, że radni najczęściej tłumaczą się wyjazdami służbowymi bądź zwolnieniami lekarskimi. W jego ocenie- wiele usprawiedliwień budziło kontrowersje, ale ostatecznie zostały one przyjęte.
Zdarzało się, że choroby, z którymi borykali się radni trwały tylko jeden dzień – wtedy, gdy spotykały się miejskie komisje. Dziennikarze Tygodnika Skarżyskiego, którzy od kilku miesięcy zajmują się sprawą, wyliczyli, że do tej pory stwierdzono już 45 nieobecności na komisjach i 9 na sesjach. Anna Kobierska, redaktor naczelny Tygodnika powiedziała Radiu Kielce, że z jej obserwacji wynika, iż miejscowi radni lekceważą swoje obowiązki. Biorą pieniądze za coś, czego nie robią.
Wśród radnych, którzy opuścili wyjątkowo dużo posiedzeń jest m.in. Konrad Kröning. Przyznaje on, że na kilku spotkaniach nie był, ale z ważnych powodów. Tłumaczy, że zmienił miejsce pracy i musi wykazać się swoimi umiejętnościami w nowej firmie. Dodał, że informuje o tym w usprawiedliwieniach, ale nigdy nie domagał się, aby płacono mu za komisje, na których nie był.
Przewodniczący skarżyskiej Rady Miasta Andrzej Dąbrowski zapowiada, że po tym, gdy sprawą zajęły się media, przyjrzy się przynoszonym przez radnych usprawiedliwieniom. Zapowiedział, że nieobecnym będzie potrącana dieta.
Michał Michta