Propozycja rządu, by do końca roku uniezależnić się energetycznie od Rosji to plan bardzo ambitny, ale realny.
Nie będzie to łatwe, ponieważ np. duża część ropy naftowej pochodzi z importu z Rosji – powiedział w Studiu Politycznym Radia Kielce Jacek Toś z Prawa i Sprawiedliwości. Jak zauważył najłatwiej będzie zrezygnować z rosyjskiego węgla, którego niedobór można uzupełnić zwiększając własną produkcję oraz importując część np. z Czech.
Możliwe jest także szybkie uniezależnienie się od importowanego ze wschodu gazu. Mamy terminale przystosowane do przeładunku gazu skroplonego, a jesienią rozpocznie pracę gazociąg Baltic Pipe, którym będzie płynął gaz z Norwegii.
Zdaniem polityka najtrudniejsza sytuacja dotyczy ropy naftowej, ale tutaj mamy możliwość importu z Arabii Saudyjskiej, czy Stanów Zjednoczonych. Niestety koszty uniezależnienia energetycznego odczujemy w portfelach, ale musimy mieć świadomość, że jest to cena za niezależność militarną i bezpieczeństwo. Jacek Toś wyraził nadzieję, że gdy wojna na Ukrainie się zakończy, wówczas możemy spodziewać się obniżki i stabilizacji ceny surowców.
Na konieczność uniezależnienia się do Moskwy wskazała także Anna Myślińska, reprezentująca Platformę Obywatelską Koalicję Obywatelską. – To nasza racja stanu i musimy zaakceptować koszty z tym związane. Jak dodała warto w tym kontekście rozwijać alternatywne źródła energii słonecznej czy wiatrowej.
Podobnie sądzi poseł PSL Czesław Siekierski. Gość Radia Kielce jednoznacznie opowiedział się za koniecznością uniezależnienia się od dostaw z jednego kierunku. Jak zauważył, w przypadku Polski jest to możliwe. Proces ten będzie jednak rozłożony w czasie na tygodnie i miesiące.
W dużo trudniejszej sytuacji są inne kraje europejskie całkowicie uzależnione od rosyjskich surowców. W tym kontekście należy oceniać ich decyzje o wprowadzeniu embarga na import. Niemniej jednak, jak zauważył parlamentarzysta, Polska i inne kraje muszą być konsekwentne w sankcjach wobec Moskwy, bo tylko w ten sposób można osłabić rosyjską gospodarkę, która finansuje wojnę na Ukrainie.
Z kolei Michał Sokolnicki z Konfederacji uważa, że deklaracje rządu dotyczące uniezależnienia się od rosyjskich surowców są ważne, ale brakuje konkretnych rozwiązań. Nie wiemy poza węglem, od kiedy nie będziemy kupować produktów ze wschodu ani co w zamian. Jego zdaniem Polska powinna rozwijać energetykę opartą o energię atomową, ponieważ tylko w ten sposób możemy zrezygnować z części paliw kopalnych.
Co do konieczności rezygnacji z rosyjskich dostaw zgodny był także Filip Strząbała z Nowej Lewicy.
Dobrze, że ten proces już się rozpoczął. Liczymy się z tym, że takie uniezależnienie oznacza także wyższe koszty życia, bo w górę poszły ceny surowców, a nowe kontrakty także będą zapewne kosztować więcej. Warto jednak ponieść te koszty, by wyłamać zęby „rosyjskiego niedźwiedzia” . Jeśli nie zrobimy tego teraz, to w przyszłości Moskwa może zagrozić nie tylko nam, ale także innym krajom Europy.