Obsypane baziami gałązki wierzby były kiedyś podstawowym elementem palmy wielkanocnej na Kielecczyźnie. Poświęcone witki nabierały niezwykłej mocy, która strzegła przed nieszczęściem i chorobą, ale też przysparzała urodzaju. Ludowa magia palm wielkanocnych właśnie znika z naszej kulturowej przestrzeni.
Na pamiątkę triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w ostatnią niedzielę Wielkiego Postu w kościołach święcimy palmy. Tradycja ta w Polsce niezmienne obchodzona jest od XI wieku. Według Ewangelii św. Jana, witając przyszłego Mesjasza, mieszkańcy miasta kładli mu pod nogi płaszcze i rzucali palmowe gałązki: „Nazajutrz wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali:„Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”. W polskiej kulturze ludowej palmowe gałązki zostały zastąpione witkami wierzby, drzewa uważanego przez mieszkańców wsi za „miłujące życie”.
– Wierzba jako pierwsza, po długiej zimie, zaczyna kwitnąć, dając pierwszy pożytek pszczołom, zwiastując wegetację roślin, a co za tym idzie dostatek, na który czekają ludzie i zwierzęta. Uważana jest za drzewo kochające życie ponieważ niesie szczęście, płodność, zdrowie i siły witalne. Poświęcone cząstki palmy chroniły przed nieszczęściami, klęskami, chorobami ,wzmagały witalność zasiewów – wylicza Ewa Siudajewska, regionalistka i gawędziarka świętokrzyska.
Wierzba była także symbolem zmartwychwstania i odrodzenia, wystarczy bowiem jej gałąź wetknąć w ziemię lub włożyć do wody, a ona wypuszcza nowe pędy, daje kolejne życie. Zdolność do regeneracji i długowieczność były także jej silnymi atrybutami. Rozkwitająca gałązka wierzby była zatem początkiem zmartwychwstania życia.
Obraz „Niedziela palmowa” autorstwa Zdzisława Jasińskiego (1863-1932) / źródło: wikipedia.pl
Palma z Kielecczyzny i Wileńszczyzny
Barbara Ogrodowska w publikacji „Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce” pisze, że palma wielkanocna była po prostu wiązanką gałązek wierzbowych z baziami, przybranych puszystymi kitami trzciny wodnej, kwiatami i wstążeczkami. Dokładano do niej czasem rośliny „wiecznie żywe”: cisnę, gałązki borówek, bukszpan, tuję i barwinek.
Ewa Siudajewska pamięta, że na Kielecczyźnie w latach 60. i 70. XX wieku palmy wielkanocne nie były zdobione.
– Palma wielkanocna wykonywana przez mieszkanki podłysickich wsi, składała się głównie z pęku witek wierzbowych obsypanych bielutkimi baziami. Związane były one sznurkiem konopnym lub łykiem lipowym, czasem dokładano do tej wiechy kilka gałązek zimozielonego barwinka. Ne było zwyczaju zdobienia palm kolorowymi kwiatami, barwionymi trawami i wstążkami, gdyż każdy element palmy święconej w Kwietną Niedzielę miał praktyczne, a więc ochronne i magiczne zastosowanie w wierzeniach, obrzędach i zwyczajach agrarnych świętokrzyskich wsi – mówi regionalistka.
Strojność i jaskrawe barwy były atrybutami palmy wielkanocnej wykonanej w tradycji wileńskiej. Wito ją na wierzbowym patyku, miała formę wałeczka. Z zebranych i ususzonych latem kwiatków: krwawnika, tymotki czy kocanki, komponowano barwne pasy lub spirale. Palmę ozdabiano jaskrawo farbowanymi ziołami. Wieńczyła ją pokolorowana lub naturalna wiecha puchatej mietlicy – trawy zbieranej nad jeziorami. Na początku XX wieku palmy te stały się bardzo modne w Europie.
Za sukcesem wileńskich palm wielkanocnych stał podobno znakomity malarz i grafik Ferdynand Ruszczyc (1870-1936). Uważa się, że pomagał wileńskim palmiarkom w projektowaniu ich dzieł oraz nauczył je farbować kwiaty i zioła. Do dziś wileńskie palmy słyną ze strojności i wielobarwności, a niektórzy nazywają je „ruszczycówkami”.
Wierzbowe gałązki wstawione do wazonu z wodą przez kilka dni są wspaniałą ozdobą / źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Zjadanie kotków na zdrowie
Poświęcona palma wielkanocna miała niezwykłą moc, obdarzała zdrowiem i pomyślnością.
– W mojej wsi i okolicznych miejscowościach ludzie zanosili do poświęcenia całe naręcza gałązek wierzbowych, aby mogło ich starczyć we wszystkich obrzędach, zwyczajach rolniczych i zdrowotnych, ponieważ było to w danym roku pierwsze „święcone” – wspomina Ewa Siudajewska.
Tuż po wyjściu z kościoła ludzie uderzali się wzajemnie poświęconą palmą, mówiąc przy tym:
Wierzba bije, nie ja biję,
Za tydzień – Wielki Dzień,
Za sześć noc – Wielka Noc.”
Zwyczaj ten miał przysporzyć dziewczętom urody, chłopcom odwagi, a każdemu, kto oberwał wierzbową witką, sił żywotnych na cały rok.
– Zaraz po przyjściu z kościoła do domu, gospodyni urywała z poświęconej palmy po dwa, trzy kotki i dawała do zjedzenia każdemu domownikowi, wierząc, że ten zabieg ochroni rodzinę przed bólem gardła. Następnie szła do obory i podawała kotki zwierzętom, aby i te były zdrowe i silne. Zjadanie kotków miało też zapewnić młodym mężatkom szybsze zajście w ciążę, czego dowodem jest przysłowie: „Pączek wierzbiny, dziecię przyczyni”. To przysłowie dotyczyło też płodności zwierząt – mówi Ewa Siudajewska.
O połykaniu bazi wspomina w wydanej w 1557 roku „Postylli” sam Mikołaj Rej z Nagłowic. Według niego, kto w Kwietną Niedzielę „bagniątka” nie połknął, ten zbawienia nie otrzymał.
I choć niejeden Czytelnik uśmiechnie się na myśl o tym zwyczaju, to warto wspomnieć, że wierzba faktycznie zawiera salicynę mającą działanie przeciwzapalne, a naukowcy zastanawiają się nad wyhodowaniem takiej jej odmiany, która będzie zawierać wysoką zawartość salicylanów i tym samym zastąpi syntetyczną aspirynę.
Dawne obchody Niedzieli Palmowej / źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wielka moc palmy wielkanocnej
Wierzono w apotropeiczne (ochronne) właściwości wierzby. Dlatego palma była umieszczana w miejscach szczególnie narażonych na ingerencję złych mocy. W domu poświęcone gałązki wierzbowe odstraszały od domostwa złe istoty.
– Oberwane kotki wkładano do zbóż przeznaczonych do siewu, aby magiczne właściwości wierzby, wzmocnione mocą sakralną nasyciły ziarno energią i wzmogły jego witalność. Zostawiano też kilka gałązek z kotkami na potrzeby lecznicze i ochronne, na resztę roku, ponieważ kotki z poświęconej palmy były dodawane do wywarów, maceratów i maści w celu wzmocnienia ich mocy leczniczych – mówi Ewa Siudajewska.
Oberwanymi z bazi gałązkami gładzono zwierzęta, szczególnie krowy „po bokach”, aby były zdrowe, tłuste i piękne. Wtykano je między belki obiektów gospodarskich, miały chronić „oborę z gadziną” od uroków, czarownic, uderzeń pioruna i chorób. Z poświęconych gałązek gospodarze robili małe krzyżyki i wtykali na obsiane ziarnem zagony, aby wzmocnić wegetację roślin.
Część wierzbowych gałązek zabierali chłopcy wypasający bydło, aby przygotować sobie z nich baciki do poganiania zwierząt. Ucinali proste kije wierzbowe do nich przywiązywali sznury z mocno splecionych nici konopnych lub lnianych, wplatając w nie łyko lipowe lub sznurek z poświęconej palmy. Następnie smarowali sznur gliną lub iłem, aby były cięższe i ozdabiali bacik kolorowymi pomponikami lub „fraczkami”.
– Te baciki nie służyły do karcenia zwierząt, ale ich zaganiania, a wzmocnione magicznymi właściwościami wierzby i święconym, zapewniały bezpieczeństwo dzieciom i zwierzętom w sezonie wypasu. Dzień pierwszego wypędzania zwierząt na pastwiska był obrzędem, w którym niezbędne były gałązki poświęconej w Kwietną Niedzielę palmy. Wypędzone przed oborę bydło kropiono palmą umoczoną w wodzie święconej, mówiąc: „W imie Łojca i Syna zebyśta bydlotka galanto zarły i sie nie rozdeły”. Następnie nad głowami dzieci palmą czyniono znak krzyża i błogosławiono: „W imie Łojca i Syna i Ducha Świetego, zachowoj wos Boze łod wsytkiego złego”, a potem smagano dzieci po nogach palmowymi gałązkami, aby były szybkie i dobrze pilnowały zwierząt – mówi Ewa Siudajewska.
Gałązki poświęconej wierzby rybacy wplatali w sieci, chcąc w ten sposób zapewnić sobie obfite połowy. Bartnicy utykali je w barciach, pragnąc ochronić rój przed chorobami i wyjednać sobie dobre zbiory miodu.
Pozostałą część palmy wielkanocnej owijano w kawałek lnu i wkładano za obraz Świętej Rodziny. Wyjmowano w czasie burz, stawiano w oknie, aby ochronić dom przed uderzeniem pioruna. Ostatecznie pozostałości palmy spalane były w Środę Popielcową.
Palmy wielkanocne wykonane w tradycji wileńskiej / źródło: Muzeum Wsi Kieleckiej
Palma made in China
– Dziś palmy święcone w Kwietną Niedzielę straciły swoją magiczną moc ochronną. Globalizacja wymusiła zmiany naszego życia i sprawiła, że większość wyznaczników tożsamości regionalnej przestała mieć znaczenie. Wierzenia, obrzędy i zwyczaje rolnicze zachowały się szczątkowo – uważa Ewa Siudajewska.
Trudno nie przyznać jej racji. Palmy wielkanocne zwykle kupujemy u ulicznych handlarzy, nie dbając o ich proweniencję. Nieudolnie wzorowane na wileńskich, hurtowo produkowane palemki najczęściej sprowadzane są z Chin. Brakuje im duszy, magii i pięknej tradycji, którą wplatali w wiązanki niesione do kościołów w Kwietną Niedzielę nasi przodkowie.
– Życie ojców naszych o ileż było rozmaitsze od nudnej prozy, którąśmy sobie wyrobili zimnym rozumem wieku! – słusznie dostrzegł pisarz i poeta Lucjan Hipolit Siemieński.