Atak Rosji na Ukrainę sprawił, że niektórzy przedsiębiorcy już mają problem z pracownikami, a wkrótce luka na rynku pracy może być jeszcze większa.
Karol Kaczmarski, wiceprezes Świętokrzyskiego Związku Pracodawców Prywatnych Lewiatan, wylicza, że najbardziej zagrożone brakiem rąk do pracy są firmy budowlane i transportowe oraz branża hotelarska i gastronomiczna.
– Mówimy o wszystkich tych branżach, gdzie pracownicy zza wschodniej granicy wypełniali lukę potrzeb rynku pracy, a także o branżach, w których odbiorcami czy dostawcami usług bądź produktów byli nasi kontrahenci zza wschodniej granicy – zauważa Karol Kaczmarski.
Na razie trudno mówić o liczbie osób, które zrezygnowały z pracy w Polsce i wróciły na Ukrainę. Związkowiec jest jednak przekonany, że w niektórych branżach odpływ pracowników będzie miał istotny wpływ na spowolnienie gospodarcze.
– Już dzisiaj wiemy, że mamy spowolnienie dynamiki tworzenia nowych miejsc pracy w polskiej gospodarce: z 20 spadła ona do 5 punktów procentowych, więc należy się spodziewać w najbliższych kwartałach nie mówię dołka, ale na pewno mniejszej dynamiki. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do recesji – dodaje.
Karol Kaczmarski zwrócił także uwagę na powiązania gospodarcze pomiędzy Polską i Ukrainą oraz na spowodowaną agresją Rosji na Ukrainę destabilizację cen produktów i usług, co także ma wpływ na realizację inwestycji.
Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w Polsce pracować może obecnie około 2,1 mln Ukraińców, z czego 1,3 mln to mężczyźni.
Więcej na temat Ukraińców pracujących w Polsce oraz o wpływie wojny na sytuację polskich pracodawców na antenie Radia Kielce w środę (30.03) po godzinie 20.00 w programie „Niebezpieczne związki”.