200 lat temu pasły się tu krowy i świnie, później organizowano ludowe zabawy i potańcówki, a w 1944 roku zastrzelono okrutnego agenta gestapo. Kielecki Park Miejski im. Stanisława Staszica, kryje wiele ciekawych, choć nierzadko zapomnianych historii. Jest jednym z najstarszych parków miejskich w Polsce, niestety, lata świetności wydaje się mieć dawno za sobą.
16.03.2022. Kielce. Park Miejski / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
Dziś, przechadzając się alejkami miejskiego ogrodu, jak niegdyś park był nazywany, trudno sobie wyobrazić, że to miejsce tętniło życiem. Nieistniejącą już parkową restaurację wypełniały gwary rozmów, organizowane tu potańcówki przyciągały tłumy, koncertowała orkiestra wojskowa, grano w kręgle, a po stawie, ku uciesze nie tylko najmłodszych, pływały łódki.
Przyjrzyjmy się kilku ciekawostkom tego niegdyś prestiżowego miejsca, w którym kielczanie z radością spędzali swój wolny czas. Naszym przewodnikiem po jego zakamarkach i alejkach będzie Krzysztof Myśliński, historyk z Muzeum Historii Kielc.
Ogród spacerowy w Kielcach, ok. 1885 roku / źródło: Biblioteka Narodowa
Krowy i świnie pierwsi „użytkownicy” ogrodu miejskiego
Nie wszyscy zapewne wiedzą, że Park Miejski w Kielcach jest jednym z najstarszych tego typu obiektów w Polsce. Pierwsze wzmianki o miejskim ogrodzie sięgają początku XIX wieku. Nie od razu jednak miejsce to było lubiane i służyło do wypoczynku i rekreacji mieszkańców.
Krzysztof Myśliński, historyk z Muzeum Historii Kielc, wyjaśnia, że najstarsza część parku rozciągająca się od obecnej ulicy Jana Pawła II, stanowiła pierwotnie fragment biskupich ogrodów warzywno-owocowych.
Nas początku XIX wieku teren ogrodu użytkowali urzędnicy Dyrekcji Górniczej, której siedzibą był pałac biskupów Krakowskich. Następnie władze ówczesnego Królestwa Polskiego zdecydowały się przekazać teren ogrodu na cele publiczne. Formalne przekazanie Parku w jurysdykcję miasta miało miejsce w marcu 1830 roku, co czyni kielecki ogród jednym z najstarszych tego typu miejsc w kraju.
Pierwszy ogród nie miał charakteru parkowego z wysokim drzewostanem, wówczas dopiero tworzono pierwszą sieć alejek, których układ jest zupełnie inny od tego jaki znamy współcześnie – nasadzono także drzewa i krzewy.
– Początkowo jednak, Kielczanie niezbyt przychylnie potraktowali ten luksusowy prezent od władz miejskich. Park nie był wówczas wykorzystywany do celów rekreacyjnych, natomiast bardzo często służył do celów hodowlanych. Zaczęto tam po prostu wypasać krowy, czy wyganiać na wypas gęsi a nawet świnie. Siłą rzeczy powodowało to, że rośliny ozdobne nasadzone w parku były regularnie niszczone – relacjonuje historyk.
Ogród zatem nie był zbyt popularny i atrakcyjny, wkrótce jednak miało się to zmienić. Niemałe zasługi w rozwoju znaczenia i prestiżu tego miejsca przypisuje się ówczesnemu naczelnikowi powiatu kieleckiego Tomaszowi Zielińskiemu. Dzięki jego staraniom do kieleckiego parku trafił między innymi święty Jan Nepomucen.
– Chodzi o dwie figury świętego, które do Kielc przywędrowały z Jędrzejowa z tamtejszego opactwa cystersów, które w połowie XIX wieku na skutek działań zaborców zostało opuszczone. Rzeźby świętego zachowały się do dziś, jedna ustawiona jest obok parkowego stawu, druga natomiast „wywędrowała” poza granice ogrodu i obecnie jest ustawiona przy ulicy Jana Pawła II przy siedzibie Seminarium Duchownego. Z Jędrzejowa do Kielc przywędrowały także cztery kamienne wazony, z których w parku obecnie zachowały się dwa i ustawione są w okolicach muszli koncertowej – wyjaśnia Krzysztof Myśliński.
Park powoli stawał się salonem miejskim
Restauracja w ogrodzie spacerowym w Kielcach, ok. 1885 roku / źródło: Biblioteka Narodowa
16.03.2022. Kielce. Park Miejski. Pałacyk Zielińskiego – Dom Środowisk Twórczych / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
Od połowy wieku XIX Kielce stopniowo się rozrastały, swoją powierzchnię zwiększył także park. Około 1870 roku w rejonie dzisiejszej muszli koncertowej miasto ufundowało budynek gastronomiczno-hotelowy, według projektu kieleckiego architekta Franciszka Kowalskiego. Funkcjonowała tam kawiarenka, dla gości dostępne były także pokoje noclegowe. Budynek zachował się do lat 50. XX wieku, a po pożarze został rozebrany.
Park powoli nabierał kształtu miejskiego salonu, a ówczesnym kielczanom wypadało tam bywać.
– Mieszczanie kieleccy w zdecydowanej większości chrześcijańsko-katoliccy, po mszy w katedrze często wybierali się do parku na rodzinne spacery. Po nabożeństwie wypadało się pokazać, a gdzież było się lepiej pokazać, jak nie na reprezentacyjnej głównej parkowej alei, wzdłuż której rosły kasztanowce – relacjonuje Krzysztof Myśliński.
Z biegiem lat, także staw parkowy stał się miejscem coraz bardziej atrakcyjnym. Uporano się z problemem drażniących nozdrza zapachów, które zwłaszcza w miesiącach letnich bardziej odstraszały, niż zachęcały do wypoczynku nad wodą.
– Staw, który pierwotnie był sadzawką w biskupich ogrodach, stopniowo został pogłębiony i uporządkowany. Niestety, z uwagi na zasilającą staw Silnicę, spływała do niego ogromna część ścieków, co skutecznie odpychało od spacerów, zwłaszcza w miesiącach letnich – wyjaśnia Myśliński. Ten dokuczliwy problem na trwałe udało się rozwiązać dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy w Kielcach pojawiła się kanalizacja.
Patriotyczne akcenty parku
Ogród Saski w Kielcach – pomnik Staszica, 1932 r. / źródło: Biblioteka Narodowa
16.03.2022. Kielce. Park Miejski. Pomnik Staszica / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
Na początku XX wieku park wpisał się już na stałe w tkankę miejską. Miejsce zyskało wówczas także wymiar patriotyczny. Tutaj po raz pierwszy na terenie Królestwa Polskiego upamiętniono Stanisława Staszica. Co ciekawe, ten pierwszy w kraju pomnik wybitnego Polaka i patrioty był także pierwszym świeckim pomnikiem na terenie Kielc. Został odsłonięty 2 września 1906 roku w 80. rocznicę śmierci Staszica. Historyk Krzysztof Myśliński wyjaśnia, że pomnik, który stoi do dziś, nieprzypadkowo został zaprojektowany jako ławeczka parkowa. Najprawdopodobniej tylko dzięki temu popiersie wielkiego patrioty w tym miejscu w ogóle mogło się pojawić.
Czy pomnik Stanisława Staszica był atrakcyjnym miejscem rekreacji? Owszem, co więcej, było to miejsce symboliczne, gdzie odbywały się konspiracyjne zbiórki, między innymi Polskiej Organizacji Wojskowej czy skautów. Dzięki specyficznemu kształtowi pomnika, młodzi, najczęściej chłopcy, zgromadzeni przy pomniku, na pytania rosyjskiej policji czy stójkowych, odpowiadali, że spokojnie siedzą sobie na ławeczce, podczas gdy w istocie, odbywały się tam tajne zbiórki.
Historia odcisnęła dosyć wyraźne piętno na kieleckim parku w latach II wojny światowej. Jego obrzeża, a dokładnie skwer przy ulicy Solnej stał się miejscem udanej egzekucji na gestapowskim szpiclu. 15 czerwca 1944 roku żołnierze AK zlikwidowali Franza Wittka, szefa kieleckiej siatki agentów Gestapo. Partyzanci próbowali wielokrotnie pozbyć się wyjątkowo niebezpiecznego dla podziemia człowieka, odpowiedzialnego za śmierć wielu kielczan. Dopiero trzynasta próba okazała się skuteczna.
Centrum rozrywki i kultury… dla wszystkich
Staw w ogrodzie miejskim w Kielcach, przed 1932 r. / źródło: Biblioteka Narodowa
16.03.2022. Kielce. Park Miejski / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
W latach 80. XIX wieku w parku miejskim, w pobliżu pawilonu gastronomiczno-hotelowego pojawiła się altana ogrodowa, w której często muzykowano. W rejonie dzisiejszego placu przed muszlą koncertową, pojawiła się także kręgielnia, z drewnianym torem, na którym z lubością oddawano się niezwykle popularnej wówczas rozrywce.
Park zaludniał się głównie w sobotnie popołudnia i niedzielne przedpołudnia. W sobotnie wieczory w parku miejskim organizowano także tzw. zabawy ludowe. Krzysztof Myśliński wyjaśnia, że były to potańcówki, w których udział brali przede wszystkim mniej zamożni mieszkańcy, rzemieślnicy czy robotnicy. Co zamożniejsi kielczanie stronili od tego typu imprez, wybierając bale organizowane w resursie obywatelskiej czy teatrze. Ale nawet mając nieco zasobniejszy portfel i tak warto było pokazać się w parku. Zwłaszcza w niedzielne przedpołudnie, przed lub po mszy świętej. Wówczas, zażywając spaceru, można było usłyszeć orkiestrę garnizonową albo mniej lub bardziej udane popisy muzyków amatorów.
– W Parku Miejskim mieszkańcy chętnie spędzali czas nie tylko wiosną i latem. Zimą, kiedy tylko mróz ścinał taflę stawu, organizowano tam miejską ślizgawkę. Ta atrakcja oczekiwana była zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia. Na łyżwach równie chętnie jeździły panie jak i panowie. Nie wszyscy jednak mogli sobie pozwolić na korzystanie z ówczesnego miejskiego lodowiska, była to rozrywka płatna, dlatego biedniejsi, a także dzieci, do zimowych aktywności wybierali inne miejskie stawy. Jeden z nich, nazywany końskim lub rdzawym, znajdował się w okolicy obecnego „okrąglaka” przy Urzędzie Wojewódzkim – opowiada Krzysztof Myśliński.
Latem nad stawem, pojawiały się łódki, z których mieszczanie korzystali równie chętnie jak z łyżew.
– Łódki do wypożyczenia pojawiły się już w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Ten rodzaj rekreacji był w bardzo dobrym guście wśród mieszkańców, zarówno rodzin jak i młodych. Zachowały się nawet pocztówki i zdjęcia, młodych „panienek z gimnazjum”, ubranych w charakterystyczne uniformy z czepkami na głowach, pływających po kieleckim stawie – dodaje historyk.
Czyj jest park?
Stanisław Staszic został patronem kieleckiego parku w 1922 roku. Jednak piastował ten tytuł z ponad trzydziestoletnią przerwą. Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku odsłonięto w parku popiersie Stefana Żeromskiego. Po tym wydarzeniu ogród miejski zaczęto nazywać imieniem wybitnego pisarza związanego z ziemią kielecką. Taka sytuacja trwała niemal do końca lat osiemdziesiątych, kiedy przywrócono parkowi patronat Staszica.
Współcześnie także podejmowano próby przywrócenia dawnej świetności parku miejskiego w Kielcach. Jedną z takich inicjatyw było odnowienie baszty Plotkarki przynależącej do Pałacyku Tomasza Zielińskiego. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, z inicjatywy redaktora Janusza Knapa we współpracy z nieistniejącą już firmą Exbud, kierowaną przez Witolda Zaraskę, urokliwa wieżyczka odzyskała swój dawny blask. Mur przy baszcie został odnowiony, Plotkarka wzbogaciła się o nowy dach i stolarkę okienną. Baszta stanowi niezwykle charakterystyczny punkt miejskiego ogrodu, chętnie fotografowany o każdej porze roku.
Kolejną próbą przywrócenia dawnej świetności tego miejsca było powstanie ptaszarni. Ta została oddana do użytku w maju 2004 roku z inicjatywy ówczesnego prezydenta Wojciecha Lubawskiego. Woliery przylegające do muru pałacyku Tomasza Zielińskiego, będące domem dla ozdobnych gatunków ptaków, w tym miedzy innymi bażantów, przepiórek czy dumnych pawi, przez długie lata przyciągały do parku prawdziwe tłumy. W latach świetności przebywało tam nawet 60 ptaków, czyniąc z ptaszarni jedną z głównych i najchętniej odwiedzanych przez mieszkańców i turystów atrakcji. Niestety nic nie trwa wiecznie i po 15 latach funkcjonowania, nowe władze Kielc pod kierownictwem prezydenta Bogdana Wenty, zdecydowały się na jej likwidację.
Od kilku lat Park Miejski w Kielcach oczekuje na rewitalizację. Mimo, przygotowanych przez władze miasta planów i koncepcji, przeszkodą w ich realizacji był brak finansów.
Ratunkiem dla odzyskania prestiżu jednego z najstarszych tego typu obiektów w Polsce (w 1972 roku park wpisano do rejestru zabytków), jest pozyskanie na prace modernizacyjne unijnych funduszy. Szacowany koszt inwestycji to 13 mln zł, a prace być może rozpoczną się jeszcze w tym roku. Pozostaje trzymać kciuki…
16.03.2022. Kielce. Park Miejski / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce