Ponad 1 milion 675 tysięcy osób z Ukrainy przybyło do Polski od początku rosyjskiej inwazji. Część z nich deklaruje, że chce dłużej pozostać w naszym kraju. Czy napływ uchodźców to szansa dla polskiego rynku pracy? O tym dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Poseł PiS Marek Kwitek stwierdził, że w Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na pracowników, kwestią są jednak konkretne zawody i dziedziny gospodarki. Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości zaznaczył, że osoby uciekające przed wojną do naszego kraju, to głównie kobiety i dzieci, z drugiej jednak strony, około 200 tysięcy ukraińskich mężczyzn opuściło Polskę i wróciło na Ukrainę, by walczyć z rosyjskim najeźdźcą o swoją ojczyznę.
Marek Kwitek przypomniał, że rząd stworzył dla uchodźców warunki pobytu na 18 miesięcy, z możliwością przedłużenia tego terminu, zabezpieczając finansowo zarówno ich potrzeby, jak i wspierając rodziny i ośrodki, które ich przyjmują. Dodał, że jest zapotrzebowanie rynku na pracowników, bo mamy obecnie jeden z najniższych w Europie poziomów bezrobocia. Poseł stwierdził, że są dziedziny, w których brakuje pracowników, teraz potrzebni są np. tłumacze języka ukraińskiego oraz opiekunowie ukraińskich dzieci, które będą chodziły do polskich szkół.
– Cały czas także województwo świętokrzyskie współpracuje ze stroną ukraińską, by w naszych szpitalach pracę znajdowali lekarze zza wschodniej granicy. Potrzeba też informatyków, programistów, pracowników w rolnictwie i sadownictwie – powiedział.
Marek Kwitek stwierdził, że konieczna będzie pomoc innych państw, by można było w sposób pełny zabezpieczyć potrzeby uchodźców, ponieważ Polska w dłuższej perspektywie nie zdoła udźwignąć tak wielkiego ciężaru. Z ubolewaniem dodał, że nie są do tego zbyt skore niektóre kraje unijne. Dodał też, że wiele osób uciekających przed wojną traktuje Polskę jedynie jako przystanek transferowy na Zachód Europy.
Michał Piasecki z Platformy Obywatelskiej stwierdził, że nie wiadomo dokładnie, ilu uchodźców, przekraczających wschodnią granicę pozostaje w Polsce.
– Opieramy się na danych szacunkowych, tym bardziej, że te osoby przyjmowane są głównie w prywatnych domach – dodał.
Polityk PO zaznaczył, że fakt przyjęcia przez nasz kraj dużej liczby uchodźców postrzega jako szansę.
– To jest ogromny zastrzyk dla rynku pracy, który przecież zmieniał się także w czasie pandemii. Pracodawcy, jak również inwestorzy zagraniczni z pewnością będą wiedzieć, w jaki sposób te osoby zagospodarować. Tylko pamiętajmy, że musi to być długofalowa strategia – zaznaczył.
Michał Piasecki dodał, że część obywateli Ukrainy na pewno będzie chciała wrócić do swojej ojczyzny, o ile tylko będzie miała do czego wracać, a część wyjedzie do Europy Zachodniej.
Działacz PO stwierdził też, że konieczne będzie przystosowanie urzędów pracy do przyjmowania zgłoszeń o chęci zatrudnienia w Polsce, a także przygotowanie pracodawców pod względem językowym. Ponadto Ukraińcy też powinni mieć możliwość nauki języka polskiego.
Zdaniem Czesława Siekierskiego pomoc dla obywateli Ukrainy, udzielana im przez rząd, powinna być połączona ze wsparciem dla naszej gospodarki, bo wówczas będą oni lepiej się czuli, wiedząc, że są potrzebni, że zarabiają swoją pracą, że funkcjonują na rynku, jako pełnoprawni członkowie społeczeństwa. Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego zaznaczył, że mamy duże zapotrzebowanie na specjalistów w różnych dziedzinach, ale przygotowując ich do pracy w Polsce trzeba też zadbać o to, by zechcieli tu pozostać. W tym ogromną rolę mogą odegrać różne organy państwa, instytucje, samorządy i przedsiębiorcy. Parlamentarzysta przytoczył przykład Niemiec z 2015 roku, gdy, przyjmując obywateli ze wschodu, planowały rozmieszczenie ich w taki sposób, by fachowcy trafiali tam, gdzie było zapotrzebowanie. Zajmowali się tym pracownicy administracji.
– Potrzeba jest systemowego działania, a początek daje temu, przyjęta przez sejm, specustawa – podkreślił. Czesław Siekierski stwierdził też, że – jego zdaniem – rekompensata dziennego pobytu uchodźcy dla hoteli i pensjonatów w wysokości 40 złotych, to zbyt niska stawka. – Zakwaterowanie uchodźców w salach gimnastycznych szkół, świetlicach, remizach może być wyjściem tymczasowym, na bardzo krótki okres. W dłuższej perspektywie należy zapewnić tym osobom godziwe warunki, a na to potrzeba pieniędzy – zaznaczył.
Poseł powiedział też, że z pewnością duża liczba uchodźców zechce udać się na Zachód, bo tam otrzyma lepsze warunki i opiekę socjalną.
Jacek Skórski z Nowej Lewicy stwierdził, że główny ciężar opieki nad uchodźcami spadł na samorządy, a także na prywatne osoby, które przyjmują ich w swoich domach. Za te odruchy serca należą się im podziękowania. Zdaniem działacza – rząd nie sprawdził się w kwestii pomocy uchodźcom. Jacek Skórski przypomniał, że obywatele Ukrainy są obecni na polskim rynku pracy od wielu lat, pracując w różnych dziedzinach: gastronomii, hotelarstwie, rolnictwie, budownictwie i zapewne będą chcieli na nim pozostać. Odniósł się też do kwestii rekompensaty za pobyt uchodźcy. Jak podkreślił, za 40 złotych nie da się zapewnić pełnego, dziennego utrzymania osoby, a obawy w tej sprawie wyrazili np. hotelarze i właściciele pensjonatów.
Jacek Skórski wyraził też nadzieję, że początkowa euforia w świadczeniu pomocy uchodźcom nie osłabnie. Dodał, że wiele polskich samorządów, wśród nich Warszawa i Kraków, nie wytrzymuje napięcia związanego z ich napływem, dlatego ciężar odpowiedzialności za przyjmowanie obywateli Ukrainy powinien wziąć na siebie rząd.