Tu ludzkie szczątki „leżą pod każdym drzewem”, ale nie wszyscy chcą o tym opowiadać. Częściej padają porównania, że Sowieci robili to, co teraz w Ukrainie. A przecież, to miejsce leży prawie w centrum województwa świętokrzyskiego.
Las jak las, na pozór – niczym się nie wyróżnia. W naszej opowieści to jednak miejsce szczególne. Wiedzeni historycznymi wskazówkami, chcemy zrozumieć, co tutaj się wydarzyło. Docieramy do miejsc, które historia już dawno przykryła całunem zapomnienia.
Celem naszej wyprawy jest Sabianów – las na zachód od Małogoszcza. Dlaczego? Wokół tego miejsca narosło wiele legend, które powtarzają nie tylko okoliczni mieszkańcy. Nie wszyscy nasi rozmówcy zgadzają się na publiczne podawanie ich personaliów. Ta historia jest jeszcze rozpamiętywana.
Grób stratowany końmi
O pomoc prosimy Konrada Wronę, który o tym lesie wie dużo. W sobotnie popołudnie wybieramy się na wyprawę. Jest chłodno, ale większym problemem są padające wcześniej deszcze, bo ziemia rozmokła i jest grząsko, nasza wyprawa ma miejsce przed świętami Wielkiej Nocy.
Zadaję sobie pytanie: gdzie uda nam się dojechać? Na skraju lasu samochód ostro hamuje.
– To pierwszy z leśnych krzyży – mówi Konrad Wrona. – Dziś jest na wzniesieniu, a to stąd, że jesteśmy na olbrzymiej wydmie, z której od lat wydobywano piasek. Teren się obniżył, a krzyż pozostał.
Na zdjęciu z lewej: lokalizacja krzyża powstańczego / źródło: google.com
Na zdjęciu z prawej: krzyż powstańczy / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Miejsce jest związane z powstaniem styczniowym. Jak podaje w swoich historycznych zapiskach ksiądz Wiśniewski, po bitwie 24 lutego 1863 roku poległych 280 powstańców pochowano na małogoskim cmentarzu, „… ilu zaś moskali nie wiadomo, bo w Sabjanowie wykopali dół i pochowali wszystkich razem, a po zasypaniu trupów, dla niepoznaki, stratowali końmi to miejsce” (pisownia oryginalna).
Według przekazów mieszkańców w mogile pochowani byli też powstańcy, stąd postawiono krzyż, a o miejsce dba miejscowa społeczność.
Trupy ich nie interesują
Jedziemy dalej. Samochód skacze na korzeniach drzew, by po chwili sunąć ostro w dół.
– Tu w tym miejscu przebiegała w czasie I wojny światowej linia austriackich umocnień – mówi masz przewodnik. – Śladów z tamtego czasu możemy znaleźć sporo. Okopy, miejsca po ziemiankach i wreszcie jakieś łuski czy metalowe żelastwo. Przez lata ludzie z wykrywaczami przegrzebali tu dosłownie każdy metr.
Od jesieni 1914 roku w okolicy trwały wzmożone walki, a miasto znajdowało się raz w rękach jednej, a raz drugiej strony. Ludzie uciekli do lasu, budując ziemianki, które dawały im szansę na przeżycie. Ostatecznie w Wigilię 1914 roku po zwycięskiej bitwie stoczonej w okolicach Głuchowca, czyli od południowej strony Małogoszcza, Niemcy przejęli tereny pod swoje władanie. Rosjanie wycofali się nad Wierną Rzekę.
– Zginęło tu wielu żołnierzy z obu stron konfliktu. Początkowo byli grzebani tam, gdzie zginęli. Z biegiem lat pogrupowano ciała w cmentarzach polowych. Do dziś ocalało ich sześć – mówi Konrad Wrona.
Na zdjęciu z lewej: ziemianki mieszkańców Małogoszcza w lesie w czasie I wojny światowej / źródło: fotopolska.pl
Na zdjęciu z prawej: 10.03.1918 roku. Cmentarz w Małogoszczu. Niemieccy żołnierze na kartce z podpisem „Pozdrowienia z Małogoszcz” / źródło: fotopolska.pl
Ciekawe jest to, że tylko Niemcy wskazywali miejsca pochówku zabitych żołnierzy. Moskale nie zrobili tego nigdy, a przecież i oni ginęli. Wielu poległych Rosjan pochowano w lasach w okolicach Leśnicy i Ciesiel, ale nie oznaczano tych miejsc. Część ciał, niejako przy okazji, ekshumowano i przeniesiono na cmentarze wojenne. Szczątki pozostałych spoczywają w ziemi do dziś.
– To mi się kojarzy z dzisiejszą sytuacją na Ukrainie – mówi nasz rozmówca. – Rosjanie zostawiają swoich poległych na polu walki. Trupy ich nie interesują. Taki naród…
Ostoja spokoju na skraju lasu
Minął czas II Rzeczpospolitej i nastała okupacja niemiecka. Las Sabianów ponownie zyskał duże znaczenie. Nikt jednak nie budował tu okopów. Jedynie cicho przemykali tędy ludzie, trwożnie oglądający się za siebie. Dokąd zmierzali, kryjąc się przed niechcianymi spojrzeniami?
Od początku okupacji na terenie Małogoszcza aktywnie działały dwie organizacje: Narodowa Organizacja Wojskowa, której twórcą i dowódcą był nauczyciel Stanisław Hajduk „Roman” i Związek Walki Zbrojnej (późniejsza AK), a dowódcą Placówki Małogoszcz był Władysław Wroński „Czarny”. Struktura NOW, na bazie której powstały Narodowe Siły Zbrojne, była liczniejsza. Nie jest jednak prawdą, jak piszą niektórzy, że stosunki między organizacjami były nieprzyjazne. Miejscowość była mała, a konspiratorzy przecież się znali. Co więcej współpracowali ze sobą! Przykładem może być akcja z września 1943 roku, gdy węgleszyńscy żołnierze AK pod dowództwem Adama Wichra „Górala”, wspólnie z grupą z NSZ, opanowali posterunek policji granatowej w Oksie.
Małogoszcz. Na zdjęciu (z lewej): Władysław Hajzdral „Szperacz” / źródło: Rejon NSZ Małogoszcz
Wróćmy jednak do naszego głównego tematu! Na skraju lasu Sabianów, przy drodze z Małogoszcza na Kozłów, swoje domostwo miał Władysław Hajzral „Szperacz”. To do dziś ustronne miejsce z dala od drogi. Zaradny gospodarz mieszkał w starym domu, ale tuż obok, jeszcze podczas wojny, budował nowy dom.
– Stary dom był dokładnie w tym miejscu – objaśnia nam Jerzy Hajduk, wnuk mieszkający dokładnie na miejscu dawnego domostwa. – Okolica była ustronna i dla wszystkich konspiratorów dom dziadka był otwarty. On sam należał do podziemia narodowego, ale przez te wszystkie lata okupacji pojawiali się tu różni ludzi. Ale partyzanci to dopiero później. Wcześniej było tu tajne nauczanie i podchorążówka.
Kuźnia młodych kadr
Stanisław Hajduk „Roman”, twórca podziemia narodowego, a zarazem przedwojenny nauczyciel, organizował w Małogoszczu od lutego 1941 roku tajne nauczanie. Latem nauka odbywała się w sabianowskim lesie, ale gdy pogoda na to nie pozwalała, uczono się w domostwie Hajzralów. Tajne komplety nadzorowały struktury Delegatury Rządu, a na egzaminy przyjeżdżali jej reprezentanci z Kielc. Same egzaminy odbywały się w domostwie „Szperacza” albo w kamienicy przy Rynku pod numerem 11, gdzie mieszkał Antoni Żagański, komendant miejscowego posterunku policji granatowej, a jednocześnie członek podziemia narodowego. Jego córki uczęszczały na komplety, a on sam dbał o bezpieczeństwo uczących się.
W marcu 1943 roku w Małogoszczu pojawił się przysłany przez dowództwo NSZ por. Józef Nynek „Szczęsny”, który miał odpowiadać za wyszkolenie wojskowe. Trzy miesiące później w mieście pojawił się pochodzący z Małogoszcza nauczyciel por. Julian Skrobot „Rajmund”. Wcześniej działał w Armii Krajowej w Obwodzie Busko, ale zagrożony aresztowaniem przeniósł się w rodzinne strony i zamieszkał z rodziną w folwarku Małogoszcz. Dziś po zabudowaniach folwarku nie ma śladu. Stoją tam prywatne domy. Jedynie młyn – jest niemym świadkiem wydarzeń.
Na zdjęciu z lewej: Julian Skrobot / źródło: archiwum prywatne autora
Na zdjęciu z prawej: młyn w Małogoszczu, jedyna pozostałość z zabudowań folwarku. Z tyłu budynku było miejsce konspiracyjnych spotkań / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Ci dwaj konspiratorzy stali się motorami miejscowej konspiracji. To oni m.in. zorganizowali dla swoich podwładnych kurs podchorążych i podoficerów. I znów, zapleczem dla szkolących się od jesieni 1943 do wiosny 1944 roku było gospodarstwo Hajzrala. Ludzie biorący udział w kursach byli trzonem oddziału dywersyjnego NSZ.
Rozkaz: zabić zdrajców, ciała zakopać
Wyrosłe w konspiracji kadry coraz częściej dawały o sobie znać, prowadząc akcje zbrojne. Las był ich zapleczem, a z biegiem czasu także… cmentarzem.
13 lipca 1943 roku sekcja egzekucyjna Rejonu NSZ Małogoszcz zatrzymała na drodze Mieronice-Małogoszcz, wracającego z Jędrzejowa Jana Nawrota. To małogoski fryzjer, który współpracował z Niemcami. Konspiratorzy wykonali na nim wyrok śmierci, ale akcję uznano za porażkę. Konspiratorzy zastrzelili też 10-letniego syna konfidenta, który wyszedł na drogę, oczekując ojca. Zginął, ponieważ znał ludzi biorących udział w akcji. Niedoświadczeni konspiratorzy zamiast odstąpić w tych okolicznościach od wykonania zadania, postanowili doprowadzili je do końca.
Nauczeni tym tragicznym doświadczeniem konspiratorzy kolejnym razem byli przy wykonywaniu wyroków bardziej ostrożni. W marcu 1944 roku pojmano na stacji kolejowej w Małogoszczu niemieckiego konfidenta, który przewoził do Gestapo listę szesnastu osób związanych z miejscową konspiracją. Agent został zlikwidowany, a osoby znajdujące się na liście zostały ostrzeżone.
Twórcą owej listy był Eugeniusz Gorzkowski, także małogoski fryzjer. Jego donosy pozwoliły Niemcom przeprowadzić tuż po świętach Wielkiej Nocy aresztowania, w czasie których pojmano 11 osób. Ostatecznie konfident został uprowadzony przez konspiratorów 10 sierpnia 1944 roku: „Razem z nim zabrano jego konkubinę i po przesłuchaniu zlikwidowano w lesie Jarków” – czytamy we wspomnieniach.
Małogoszcz, piaskownia. Miejsce odnalezienia kości / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Tak więc okazuje się, że w interesującym nas lesie grzebani byli także niemieccy współpracownicy. Pytanie brzmi gdzie? Szukamy na mapie, ale nie znajdujemy wspomnianego Jarkowa.
Prowadzi nas tam jeden z naszych rozmówców, który pragnie zachować anonimowość. Jarków, to po prostu inna nazwa części Sabianowa. Dochodzimy do terenu dawnej piaszczystej wydmy. Już tam byliśmy na początku naszych poszukiwań, gdy odwiedziliśmy krzyż z czasu powstania styczniowego. Teraz nasz rozmówca wiedzie nas do miejsca odległego o 400 metrów od krzyża. To teren wyrobiska piasku.
– Tu odnaleziono kości – mówi. – Przeniesiono je gdzieś obok. A co się z nimi dalej działo, to Bóg jeden raczy wiedzieć. Mówiło się, że to szczątki zdrajcy fryzjera.
Nasz rozmówca prowadzi nas w głąb lasu i pokazuje kolejne miejsce.
– Dawniej były tu ślady pochówku i przychodził nawet… (imię i nazwisko znane redakcji) i palił lampki. Po co? Jaką tajemnice kryje miejsce? Dobrych ludzi, to stąd dawno, by zabrano – dodaje.
W cieniu brzóz i sosen
W naszych poszukiwaniach dotarliśmy do jednego z ostatnich elementów, które pełne jest zagadek. Zacznijmy po kolei.
5 maja 1944 roku w okolicy Małogoszcza został zrzucony dziewięcioosobowy desant sowiecki w cywilnych ubraniach. Zakwaterował on w Żarczycach w zabudowaniach Józefa Tamborowskiego, na skraju lasu Jarków. Po dwóch dniach grupa przeniosła się do zabudowań Fabijańskiego znajdujących się przy leśnej drodze Małogoszcz-Pierzchnica – czytamy w materiałach zebranych przez Macieja Skrobota, a wydanych w opracowaniu „Rejon NSZ Małogoszcz”.
Na zdjęciu z lewej: por. Józef Nynek „Szczęsny” podczas praktyk w 1935 roku w 45. Pułku Strzelców Kresowych / źródło: Rejon NSZ Małogoszcz
Z prawej mapa z miejscem przeprowadzonej akcji / źródło: mapa wojskowa z 1936 r.
To wiemy dziś, a wtedy? Pojawienie się w okolicy uzbrojonej grupy ludzi zaniepokoiło struktury konspiracyjne. Czasy były niepewne i bandyckie grupy często przemierzały okolicę, rabując dwory i co znaczniejszych gospodarzy. W różnych częściach województwa dowódcy AK i NSZ czuli się odpowiedzialni za los miejscowej ludności i zgodnie z wytycznymi zwalczali bandytyzm wszelkimi środkami. Bandyckie grupy składały się nie tylko z rodzimych rzezimieszków, ale też z sowietów zbiegłych z niemieckiej służby. Tak więc konspiratorzy nie wiedzieli, kogo mają na swoim terenie.
Ogłoszono alarm i 8 maja uzbrojona grupa żołnierzy, którą dowodził por. Józef Nynek „Szczęsny” otoczyła zabudowania Fabijańskiego. Do sowietów wysłano parlamentariusza z białą flagą. Miał nakłonić intruzów do opuszczenia terenu. Zadanie to powierzono partyzantowi o pseudonimie „Walienty” (to nieznany z nazwiska Litwin), który dobrze znał rosyjski.
Sowieci nie mieli ochoty na rozmowy i otworzyli ogień. Rozpoczęła się regularna walka, w której po stronie polskiej poległ trafiony w głowę podchorąży Stanisław Kordas „Zawisza”. Ranni zostali: kapral Tadeusz Dąbek „Kruk” , Jerzy Bełczykowski „Orzeł” i dowodzący oddziałem por. Józef Nynek „Szczęsny”. Ten miał rozległe obrażenia od wybuchy granatu rzuconego przez sowietów, choć niektórzy mówią, że był to granat źle rzucony przez atakujących.
O wiele większe straty mieli Sowieci. Padło siedmiu, a tylko dwóm udało się przerwać pierścień okrążenia i uciec. Część relacji podaje, że ich śladem podążyli żołnierze podziemia. Jeden został ponoć zlikwidowany w okolicy wsi Chorzewa.
Droga Małogoszcz – Pierzchnica. Miejsce gdzie miała miejsce walka w maju 1944 r. i gdzie pogrzebane są ciała / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
– Według moich informacji zlikwidowani sowieci zostali pogrzebani tutaj – wskazuje nam miejsce nasz rozmówca, z którym odwiedzamy teren dawnej walki. – Byli podobno poszukiwani po wojnie, ale z tego co wiem, to nadal siedem ciał pozostaje właśnie w tym miejscu.
Pogrzeb w rozkopanym grobie legionisty
Powróćmy do maja 1944 roku i do dalszych losów żołnierzy NSZ. Zabitego oraz rannych przetransportowano do znanego nam już obejścia Władysława Hajzrala.
– Moja matka sprowadziła doktora Wacław Piątka, który w naszym domu opatrzył rannych, ale „Szczęsnemu” już nie pomógł, jego rany były poważne – mówi Jerzy Hajduk, wnuk Władysława Hajzrala. – Już po śmierci ciało „Szczęsnego” było wystawione na widok publiczny, a zachowane do dziś zdjęcie zostało zrobione przy naszym stawie. Stąd wszyscy ruszyli na cmentarz.
Zdjęcie z lewej: wykonana 9.05.1944 r. fotografia „Pożegnanie poległego”. W trumnie złożone zwłoki por. Józefa Nynka „Szczęsnego”. Nad trumna por. Stanisław Hajduk „Roman” z łączniczkami / źródło: Rejon NSZ Małogoszcz
Na zdjęciu z prawej: miejsce, w którym wykonano historyczną fotografię obok domostwa Władysława Hajzrala „Szczęsnego” / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Porucznik „Szczęsny” zmarł 9 maja. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem, rozpoczęto przygotowania do pogrzebu. Przy domostwie Hajzrala stawiło się wielu żołnierzy miejscowej konspiracji, a terenu strzegli żołnierze Armii Krajowej.
– Pogrzeb ze względów konspiracyjnych odbył się nocą i bez kapłanów – mówi nam Tomasz Warzyński ze stowarzyszenia Lokalni Patrioci, który oprowadza nas po małogoskiej nekropolii. – W rozkopanym grobie legionisty Zdzisława Lewickiego, poległego w 1918 roku, złożono trumny z ciałami „Szczęsnego” i „Zawiszy” oraz oczywiście, wykopane wcześniej, szczątki legionisty.
Małogoszcz, cmentarz. Grób legionisty Zdzisława Lewickiego, w którym pochowani zostali partyzanci polegli w walce z Sowietami. Pomnik odsłonięto w 1990 roku / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Musiało minąć 46 lat od tamtych wydarzeń, aby poległym oddać należny hołd. 26 sierpnia 1990 roku odprawiona została uroczysta msza święta za spokój dusz poległych oraz odbył się symboliczny pogrzeb katolicki. Tego dnia odsłonięto też i poświęcono pomnik upamiętniający legionistę i poległych w maju 1944 roku.
Sowiecka zemsta
Aby dopełnić naszą opowieść musimy jeszcze raz powrócić do wydarzeń z czasów II wojny światowej. Do zakończenia okupacji niemieckiej małogoscy konspiratorzy działali w strukturach Armii Krajowej, do której większość członków NSZ przystąpiła w 1944 roku. Dowódcą Placówki AK Małogoszcz został por. Julian Skrobot „Rajmund”, któremu 14 stycznia 1945 roku przełożeni wydali ostatni rozkaz .
Nie wiemy, czy dotarł on do adresata, ponieważ tego właśnie dnia do Małogoszcza wjechali sowieci. Zaczął się czas nowej okupacji. Wkrótce za jednostkami frontowymi w miasteczku pojawili się funkcjonariusze NKWD.
16 stycznia doszło do tragedii. W swojej publikacji Maciej Skrobot pisze: „Jeden z mieszkańców Małogoszcza, po ugoszczeniu zwiadu NKWD, zadenuncjował por. Juliana Skrobota”.
Nasi rozmówcy zastanawiają się, jak to możliwe, że tajemnice skrywane przed Niemcami tyle lat, tak łatwo zostały wyjawione przybyszom? Może gadatliwy gospodarz był już wcześniej współpracownikiem sowietów?
Około godziny 22.30 NKWD otoczyło folwark Skrobotów. Wyprowadzono „Rajmunda” przed dom i postrzelono. Konającego enkawudziści próbowali zabrać ze sobą, ale błagania żony i kilka butelek spirytusu sprawiły, że pozostawili go na miejscu.
– Bandyci, mieniący się wyzwolicielami, ograbili dom Skrobotów ze wszystkiego co cenne. Potwierdziła to w dokumencie ówczesna władza – mówi Konrad Wrona.
– „Rajmund” zmarł na oczach swojej rodziny: żony i trójki dzieci, które miały 2, 4 i 5 lat. Jak się o tym opowiada teraz, w czasie wojny w Ukrainie, to można odnieść wrażenie, że czas się zatrzymał… metody sowietów pozostały bez zmian – dodaje.
Pogrzeb Juliana Skrobota odbył się 18 stycznia 1945 roku pod osłoną nocy. Bohaterski żołnierz AK i NSZ został w tajemnicy pochowany na cmentarzu w prowizorycznie wykopanym dole. Pięć miesięcy później trumnę odkopano i przeniesiono do wybudowanego przez rodzinę grobowca.
Małogoszcz, cmentarz. Nagrobek Juliana Skrobota zamordowanego przez Sowietów / fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce
Kończymy naszą opowieść, zdając sobie sprawę, że na wiele postawionych pytań nie znaleźliśmy odpowiedzi. Zapewne trudno będzie je znaleźć także w przyszłości. Sowiecki okupant wszelkimi sposobami próbował unicestwić żołnierzy AK i NSZ, którzy po wieloletnich szykanach i pobytach w więzieniach nie byli skorzy do pisania wspomnień.
Na szczęście po latach od opisywanych wydarzeń ich bohaterowie spoczywają na cmentarzu i pamięć o nich nie przemija.