W Świętokrzyskiem można zacząć wielodniową wyprawę rowerową po Polsce lub spędzić ciekawy, aktywny weekend na rowerze. Kielce od Sandomierza dzieli tylko 150 kilometrów jazdy po popularnej trasie rowerowej Green Velo, nazywanej też Wschodnim Szlakiem Rowerowym. Dla przeciętnego turysty rowerowego to dwa-trzy dni spędzone w rowerowym siodełku. Najlepiej – w towarzystwie rodziny lub dobrych znajomych!
Oficjalną długością trasy – szlak rowerowy Green Velo bije na głowę wszystkie znakowane szlaki rowerowe w Polsce, a pewnie nawet większość szlaków rowerowych w Europie – to aż 2071 kilometrów! Niestety, tylko około 10 proc. tej liczby stanowią odseparowane od ruchu samochodowego drogi rowerowe, które zapewniają bezpieczeństwo rowerzystom. Resztę stanowią przeważnie drogi publiczne i leśne, w tym także szosy o małym i średnim natężeniu ruchu.
Gdy powstał Green Velo, jego autorzy oferowali wypoczynek w 228 Miejscach Obsługi Rowerzystów, które wyposażono w wiaty, stoły z ławami i tablice informacyjne opowiadające o walorach szlaku. Do jego oznakowania użyto 7 tys. tabliczek – pomarańczowych znaków drogowych z informacją o szlaku. Liczby jednak nie powinny zaskakiwać – szlak biegnie przez pięć województw, 38 powiatów, 144 gminy, pięć parków narodowych i 16 parków krajobrazowych. Aby podkreślić lokalne walory Green Velo utworzono 12 tzw. królestw rowerowych, którym poświęcono szczególnie dużo miejsca w materiałach informacyjnych.
Niezły początek w Kielcach
Kielce, które w światku rowerowym słyną z organizowanych co roku targów rowerowych i zadbanego centrum, robią na nas miłe wrażenie. Na odświeżonym, przytulnym Rynku tego dnia odbywała się dyskoteka. Na centralnie ustawionej scenie królowała 78-letnia didżejka Wika i porywała mieszkańców do zabawy. Turystów w mieście nie było wielu. Nie mieliśmy problemów, by w dzień przyjazdu, w środku wakacji, dostać pokój w przyzwoitym hotelu za promocyjną stawkę. Jeśli więc szukać powodów stworzenia odcinka Green Velo w Świętokrzyskiem, to właśnie idea ściągnięcia turystów do trochę zapomnianych krajoznawczo Kielc może być jednym z nich.
Pierwsze nasze kilometry w Kielcach minęły sprawie i przy umiarkowanych zachwytach. Odcinek łączący Kielce z główną nitką Green Velo przeprowadził nas przez centrum miasta efektowną trasą wzdłuż rzeki Silnicy. Rzeka to nie byle jaka, bo jak mówi legenda, książę Mieszko, syn Bolesława Śmiałego, strudzony polowaniem napił się wody właśnie z Silnicy, nabierając dzięki temu sił do łowów – stąd jej nazwa. A Kielce? Ten sam Mieszko później znalazł zwierzęce kły, które dały nazwę nowej osadzie: Kiełcom, czyli dzisiejszym Kielcom. I to pewnie duch Mieszka, w zemście za mój publiczny dystans do największej polskiej rowerowej inwestycji sprawił, że miło zaskoczony miejskim łącznikiem straciłem czujność na oryginalnym rowerowym przejeździe wzdłuż rzeki pod szosą i zaliczyłem efektowne „OTB”. Nieźle się zaczynało.
Przyjemny był przejazd przez Skwer Harcerski im. Szarych Szeregów, gdzie rowerowy łącznik biegnie Aleją Sław z 46 popiersiami sławnych postaci. Za chwilę po stromym podjeździe rzucamy okiem na znaną Kadzielnię i już po trzech minutach mijamy nowoczesny stadion Korony Kielce. Szlak biegnący przez zielone tereny Kielc szybko wyprowadza nas z miasta. A potem zaczyna się już właściwe Green Velo, którym przez dwa dni będziemy zmierzać do Sandomierza. Co chwilę spoglądam na mapnik, w którym widnieje bezpłatna mapa szlaku otrzymana w miejskiej informacji turystycznej w Kielcach.
Cichymi szosami, leśnymi drogami
Jazda Green Velo w Świętokrzyskiem była nieco specyficzna. Jeśli lubicie, gdy szlaki rowerowe prowadzą Was od jednego ciekawego miejsca do drugiego, to tutaj zdecydowanie będzie Wam tego brakowało. Znaki szlaku prowadzą po lokalnych, cichych szosach i przyjemnych leśnych drogach, prowadząc przez miejsca, których przed powstaniem Green Velo pewnie nie odwiedził żaden turysta. Z jednej strony to kojąca duszę sielanka, z drugiej – jest dość monotonnie i brakuje urozmaicenia. Dochodzimy do wniosku, że gdyby nie chęć zobaczenia samego Green Velo, zdecydowanie wolelibyśmy odwiedzić położone na południe: Chmielnik, Szydłów i Staszów, albo zobaczyć Góry Świętokrzyskie i Opatów, leżące na północ.
Perła na szlaku
Na tym świętokrzyskim odcinku Wschodniego Szlaku Rowerowego, wśród niewielu miejsc atrakcyjnych z krajoznawczego punktu widzenia, wyróżnia się Ujazd. Mała wieś z niezwykle malowniczymi ruinami pałacu Krzyżtopór. Przed wybudowaniem Wersalu pałac szczycił się mianem największego tego typu obiektu w Europie! W efekcie prowadzonej w latach 2010-2013 inwestycji finansowanej przez Unię Europejską i województwo świętokrzyskie, efektowną ruinę zabezpieczono i przygotowano do zwiedzania. Do dziś zachowało się aż 90 proc. murów i 10 proc. sklepień, co wydaje się być ważnym powodem dla planów odbudowy Krzyżtopora.
Za malutkimi Holendrami wjechaliśmy na oryginalną, prawie białą nawierzchnię leśnej drogi. Utwardzony jasnym, wapiennym kruszywem szlak w leśnym, naturalnym otoczeniu robił na nas trochę surrealistyczne wrażenie – był jak czerwony dywan prowadzący gwiazdy na światowe salony. Warto jednak pamiętać, że ten pozornie nierealny wizualnie budulec właśnie tutaj ma swoje mocne uzasadnienie. Rejon Gór Świętokrzyskich to jeden z głównych obszarów występowania powierzchniowego wapienia w Polsce. Z jednej strony, wciąż dość przyjemny w jeździe – lubimy tego typu nawierzchnie, z drugiej, bardzo słabo związany z podłożem – nie zapowiada długotrwałego rowerowego udogodnienia. Towarzyszył nam potem jeszcze kilkukrotnie, prowadząc nawet przez sady pod Sandomierzem.
Wśród jabłoniowych sadów
Mieszkańcy okolic Sandomierza szczycą się tym, że to właśnie na granicy Wyżyny Sandomierskiej z Kotliną Sandomierską na polecenie królowej Bony wprowadzano do hodowli wiele warzyw i owoców, znanych wcześniej z terenów południowej Europy. To tutaj po raz pierwszy w Polsce zaczęto hodować kalafiory, pomidory, kapustę, pietruszkę, marchew czy por, dzisiaj zupełnie codzienne na polskich stołach. Nam Green Velo kluczący wśród jabłoniowych sadów przed Sandomierzem przypominał klimaty z doliny Adygi z naszej wyprawy przez Alpy Wschodnie lub znad Renu w Szwajcarii. I tu, i tam, na drzewach można było podziwiać mnóstwo owoców. Brakowało tylko samoobsługowych stoisk z sokiem jabłkowym, płatnych w stojącej z boku skarbonce.
Właśnie szlak Renu w Szwajcarii, trasa rowerowa Drawy w Austrii czy słynny szlak rowerowy Łaby biegnący z południa na północ Niemiec może zainspirowały twórców Green Velo. Niestety, liczba kilometrów tych naprawdę bezpiecznych, odizolowanych dróg rowerowych, którymi prowadzi Green Velo, mocno różni się od popularnych szlaków rowerowych w Europie. Dość powiedzieć, że w Europie czasami zdarza się przejechać fragment po drodze w towarzystwie samochodów, podczas gdy na Green Velo zdarza się czasami przejechać fragment przygotowaną specjalnie drogą rowerową. Więcej takich popularnych, bezpiecznych turystycznych tras rowerowych opisuję na stronie znajkraj.pl.
W nagrodę brylant
Drogami wśród sadów owocowych Wschodni Szlak Rowerowy doprowadził nas do przepięknego Sandomierza. To miasto to absolutna perełka na trasie, ale i brylant wśród wszystkich polskich miast. Nazywane „małym Rzymem” z powodu położenia na siedmiu wzgórzach, atmosferą wynagradza w 200 proc. te dwa dni mało zajmującej jazdy. Najlepiej chyba trafić tam jak my, w słoneczny, letni dzień, by móc podziwiać zadbane sandomierskie zabytki wśród rozkwieconych klombów. I najlepiej zaplanować w Sandomierzu pobyt dłuższy niż normalny przystanek na trasie. Spiesząc się na pociąg powrotny do Kielc, obiecaliśmy sobie zajrzeć tu ponownie i poświęcić pięknemu miastu nad Wisłą i jego wspaniałym zabytkom więcej czasu.
Łyżka dziegciu
Ciekawostką komunikacyjną jest pociąg, który kursuje w weekendy z Kielc do Sandomierza i z powrotem. Nowoczesny skład Impuls z nowosądeckiego Newagu w ramach specjalnej letniej oferty dowozi mieszkańców Kielc i miast leżących na trasie przejazdu do popularnego miasta nad Wisłą.
Niestety, podczas naszego pobytu w Świętokrzyskiem trudno było o rozsądne połączenie kolejowe pomiędzy Kielcami a Sandomierzem, poza weekendami. To oczywiście nie uniemożliwia wizyty na świętokrzyskim odcinku Green Velo, ale na pewno liczbę chętnych na krótki dwu-trzydniowy pobyt w Świętokrzyskiem zawęzi do tych naprawdę zdeterminowanych.
Jeśli nie weźmiecie ze sobą namiotu, w okresie letnim o nocleg pod dachem na trasie Green Velo w Świętokrzyskiem może być równie trudno, jak o atrakcje krajoznawcze. Podczas naszej jazdy wszystkie gospodarstwa agroturystyczne, jakie znaleźliśmy w Internecie, były zajęte lub nie chciały nam wynająć pokoju na jedną noc. Spaliśmy w hotelach i pensjonatach znalezionych na stronach serwisów rezerwacyjnych. Być może sytuacja noclegowa wkrótce polepszy się, dzięki trwającym staraniom regionalnych organizacji turystycznych mających na celu pozyskanie miejsc noclegowych do współpracy przy tworzeniu sieci MPR – Miejsc Przyjaznych Rowerzyście.
Ma ponad 2 000 km długości – to najdłuższa trasa rowerowa w Polsce. Przebiega przez obszar pięciu województw leżących we wschodniej części kraju: warmińsko-mazurskiego (ok. 420 km), podlaskiego (ok. 600 km), lubelskiego (ok. 350 km), podkarpackiego (ok. 460 km) i świętokrzyskiego (ok. 200 km). Wyjątkowość i różnorodność regionów, przez które prowadzi szlak, podkreślają liczne atrakcje turystyczne, zarówno te usytuowane bezpośrednio na trasie, jak i te znajdujące się na obszarze 20-kilometrowego korytarza po obu stronach trasy. Green Velo zaczyna się w Elblągu. Przebiega przez Warmię i Mazury, Suwalszczyznę, Podlasie, Lubelszczyznę, Podkarpacie i Świętokrzyskie.
Mapa Ziemia Sandomierska i Dolina Dolnego Sanu [PDF]
Przewodnik po Królestwie Góry Świętokrzyskie i okolica [PDF]
Przewodnik po Królestwie Ziemia Sandomierska [PDF]
Ulotka – odcinek od Lubeni do Sandomierza [PDF]
Ulotka – odcinek od Sandomierza do Sielpi [PDF]
POBIERZ APLIKACJĘ SZLAK GREEN VELO – GOOGLE PLAY (Android)
POBIERZ APLIKACJĘ SZLAK GREEN VELO – APP STORE (iOS)
GREEN VELO – OFICJALNA STRONA INTERNETOWA
Autor artykułu jest twórcą rowerowego bloga podróżniczego Znajkraj.