Dziś już nikt nie wyobraża sobie życia bez telefonu komórkowego, komputera, platform streamingowych, mediów społecznościowych czy ogólnodostępnego Internetu. Dla wielu z nas są to narzędzia pracy i ułatwiacze codziennego życia. Dla niektórych dorosłych i dla młodszych mogą stanowić poważne zagrożenie.
Uzależnienie od telefonu komórkowego, przez psychologów i specjalistów badających uzależnienia behawioralne, nazwane zostało fonoholizmem. Dotyczy osób, które nie potrafią normalnie funkcjonować bez smartfona – urządzenie ciągle jest w zasięgu ręki, a nawet w dłoni. Nieustannie czują potrzebę korzystania z niego, automatycznie bez realnego powodu sięgają po telefon, nerwowo co chwilę go sprawdzają, ciągle przeglądają portale społecznościowe, czy informacyjne. Tracą kontrolę nad czasem spędzanym w sieci. Rozstanie z telefonem wywołuje w nich złość, a nawet agresję, rozładowanie telefonu wzbudza frustrację, lęk, a nawet ataki paniki. Zastępują, a nawet zrywają, realne kontakty z innymi na rzecz komunikowania się przy pomocy telefonu. Zaniedbują relacje rodzinne czy koleżeńskie, bo wolą spędzać czas z telefonem.
Najczęstszymi skutkami fonoholizmu jest coraz większa izolacja społeczna, depresja, kłopoty z nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji, zaniedbywanie różnych form aktywności, nauki, aktywnego wypoczynku, ciągłe zmęczenie i bezsenność.
Kiedyś dzieci bawiły się na podwórku
Problem uzależnienia behawioralnego od odbiorników pojawił się w czasach, kiedy coraz bardziej popularne stawały się gry telewizyjne, a z biegiem czasu rozwój komputerów. Pojawienie się Internetu spotęgowało problem. Obecnie fonoholizm uważany jest za chorobę cywilizacyjną.
– Telefon już nie pełni tylko roli telefonu. Komputer nie pełni tylko roli komputera. Bardzo często są to urządzenia jednej firmy i systemy mają połączone. Sprzęty, które kiedyś tylko dopełniły jakąś jedną funkcję, w tej chwili mają wszystko – mówi Marta Szydłowska, psycholog z Centrum Terapii i Rozwoju Osobistego „Empatia” w Kielcach.
– Już pod koniec XX wieku nowym zjawiskiem społecznym stało się nadmierne korzystanie z komputerów, zwłaszcza wśród młodzieży, którą zaczęto w USA określać, jako „screen generation” (pokolenie ekranowe) – dodaje Sylwia Jankowicz, psycholog, specjalista psychoterapii uzależnień.
Wśród najmłodszych problem ten potęguje się, kiedy jedynym dla nich dostępnym światem jest świat cyfrowy. Jeżeli rodzice nie zadbają o alternatywę dla tego świata, nie będą kształtowali pasji i zainteresowań dziecka, to najmłodsi będą nadużywać nowych technologii. Dowodem są badania prowadzone w Polsce: ponad 40 proc. dzieci od drugiego roku życia korzysta z urządzeń ekranowych, 81 proc. 15-latów korzysta ze smartfona do łączenia się z Internetem, 79 proc. osób ogląda treści na żądanie lub przesłane strumieniowo, 93 proc. ma profil w mediach społecznościowych, 99 proc. jest online ponad dwadzieścia godzin tygodniowo.
W krajach wysokorozwiniętych fonoholizm leczy się w klinikach odosobnionego przebywania / źródło: pixabay.com
Niebieskie światło i czerwona lampka dla rodzica
„Nadużywanie ekranu” prowadzi do zaburzenia funkcji poznawczych, zakłóca nawiązywanie i utrzymywanie relacji społecznych, bardzo często wpływa na podstawowe procesy fizjologiczne związane ze spaniem i odżywianiem, spowodowane przez „niebieskie światło”.
– Współczesnych „rozpraszaczy” i „krzywdzicieli” jest dużo, ale najgorszym są gry wideo, które ciągle się rozwijają i coraz bardziej angażują nasze emocje i zmysły, bo idą w kierunku rozszerzonej rzeczywistości. Na pewno są to też media społecznościowe. Te dwa rodzaje bycia w sieci bardzo mocno przywiązują młodych i trochę starszych. Przywiązuje też sam Internet jako medium informacyjne. Wiele osób uzależniło się od ciągłego zdobywania nowych informacji – mówi dr Maciej Dębski, socjolog z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego i prezes Fundacji Dbam o Mój Z@sięg.
– Dziecko, które korzysta bardzo dużo ze sprzętów elektronicznych, jest cały czas na bardzo wysokim poziomie pobudzenia, czyli jego organizm jest bez przerwy w gotowości. To uniemożliwia spokojne zaśnięcie, co skutkuje przeciążeniem organizmu, permanentnym zmęczeniem, problemami z koncentracją – tłumaczy Marta Szydłowska.
– Najbardziej narażone na rozwój uzależnienia ekranowego są dzieci, dla których ekran jest najważniejszą zabawką oraz nastolatki, którzy czują się zagubieni, nierozumiani przez dorosłych, poszukują własnych granic, nie mają skrystalizowanych celów życiowych i pragną dowartościowania. Szukają tego w sieci, coraz dłużej, coraz częściej, bo tam czują się pewniej. Jednak zaczynają mieć problemy w świecie realnym. Bo w życiu codziennym próbują posługiwać się logiką gier komputerowych, są permanentnie znudzeni i zmęczeni, mają trudności z koncentracją uwagi, pogłębiają się ich problemy w nawiązywaniu czy utrzymaniu bezpośrednich kontaktów interpersonalnych, rośnie ich poczucie wyalienowania z najbliższego środowiska. Czynności związane z używaniem ekranu przedkładają nad inne aktywności (codzienne zajęcia czy zainteresowania). Taka osoba nie jest w stanie kontrolować swojego czasu ekranowego – wyjaśnia Sylwia Jankowicz. – Dlatego tak ważne jest, aby rodzice w pełni zaangażowali się w proces terapeutyczny swojego dziecka. Nie może być tak, że rodzic nie wie, czym zajmuje się ich dziecko w Internecie, że nie ma pomysłów na wspólne spędzenie czasu offline. Rodzice muszą mieć świadomość, że to na nich spoczywa odpowiedzialność za dziecko.
Potwierdza to Aleksandra Skarbek-Waldon, dyrektor pedagogiczny przedszkola Dzieciaki.pl w Kielcach:
– Dziś nawet przedszkolaki świetnie radzą sobie z telefonem, tabletem, czy laptopem. Co drugie dziecko sprawnie nimi operuje. Zwłaszcza, gdy ma do nich dostęp w każdej wolnej chwili. A przecież dzieci w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym nie mają potrzeby korzystania z telefonu. Jest wiele innych sposobów spędzania wolnego czasu. Jednak inicjatywa należy do rodziców, to oni powinni dać przykład swoim dzieciom – mówi.
Najmłodsi nie są w stanie skontrolować swojego „czasu ekranowego” / źródło: pixabay.com
Kiedy zacząć szukać pomocy?
Eksperci radzą, by na początek zacząć przyglądać się zachowaniom dziecka, temu co robi w ciągu dnia, jak się zachowuje, jak reaguje. Ważne jest zaobserwowanie relacji rodzinnych i tych koleżeńskich, czy dziecko wychodzi na zewnątrz, czy spotyka się z kolegami, koleżankami, czy w ciągu dnia ma jakieś aktywności fizyczne.
– W latach 2019-2020 realizowałem duże badanie dla Fundacji LOTTO im. Haliny Konopackiej „Granie na ekranie”. Tam testowałem skalę zaangażowania cyfrowego młodych ludzi. Zadałem pytanie: jak często w okresie przedszkolnym używali komputera, telefonu, tableta, jak często tracili kontrolę, jak często używali tych przedmiotów bez kontroli rodziców, jak często korzystali z nich wtedy, kiedy się nudzili. Potem tę skalę zaangażowania cyfrowego w dzieciństwie skorelowałem ze skalą obecnego nadużywania przez nich nowych technologii i mediów społecznościowych, gier wideo. Okazało się, że jeżeli dziecko jest „bardzo cyfrowe” jeszcze przed pójściem do szkoły, to potem może mieć bardzo duże problemy z uzależnieniem od elektroniki. Kiedy więc zacząć rozmawiać z dzieckiem na temat bezpiecznego korzystania z telefonu czy komputera? Odpowiedź jest jasna: bardzo wcześnie, nawet trzy, cztery lata przed pójściem do szkoły – twierdzi dr Maciej Dębski.
A gdy problem się już pojawi, dziecko coraz więcej czasu spędza z telefonem, właściwie się z nim nie rozstaje, nawet idąc do łazienki. Jest drażliwe, ciągle sfrustrowane, odsuwa się coraz bardziej od domowników, ale i swoich kolegów, nic go nie interesuje, rezygnuje z wszelkich aktywności – trzeba zacząć działać, choć nie jest to łatwe.
– Należy najpierw problem dostrzec. To już sukces. Znaleźć czas i zaangażować się w swoje działania. Być otwartym na krytykę. Rozmawiać z psychologiem. Po prostu słuchać i pozwolić się pokierować. Korzystanie z pomocy nie jest niczym złymi, nie jest słabością, nie jest ujmą. Zacznijmy od przyjrzenia się sobie. Jak my spędzamy czas, jaki jest nasz stosunek do telefonu czy komputera, jakie nasze zachowania dziecko widzi w domu. Dawajmy dobry przykład, nie słowem, które można podważyć, ale czynem. Pamiętajmy, że przykład idzie z góry – mówi Aleksandra Skarbek-Waldon.
– Wśród badań prowadzonych przez Fundację Dbam o Mój Z@sięg był projekt „Młodzi Cyfrowi”, gdzie przebadaliśmy ponad 50 tysięcy uczniów. Testowaliśmy skalę fonoholizmu i okazało, że 20 proc. młodych osób, czyli co piąty nastolatek jest bardzo mocno przywiązany do telefonu, choć pewnie nie było to uzależnienie w sensie klinicznym. Jeżeli jednak ci nastolatkowie nic z tym nie zrobią, to już niedługo będą głęboko uzależnieni od elektroniki. Niektóre badania pokazują, że odsetek osób, które powinny się natychmiast leczyć, wcale nie jest duży, pomiędzy jeden, a trzy procent. Ale to jest 180 tys. osób – trzy stadiony narodowe obok siebie postawione i wypełnione po brzegi młodymi ludźmi, które są tak uzależnione, że szkodzą swojemu zdrowiu, rujnują sobie życie, nie mają przyjaciół – dodaje dr Maciej Dębski.
Do niedawna nadmierne korzystanie z ekranu nie było włączone do listy zaburzeń psychicznych, a klasyfikowano je jako „inne zaburzenia nawyków i popędów” / źródło: pixabay.com
Wszystko przez pandemię
Czy nauka zdalna zachęciła, czy wręcz zniechęciła uczniów do komputerów? Wydaje się, że dzieci raczej nie przepadają za szkołą i nauką, więc taka forma mogła zachęcić je do szukania innych form spędzania czasu.
– Właśnie trwają w Polsce badania, które prowadzę, ale już mamy pierwsze wyniki na próbie prawie 50 tys. uczniów. Zadaliśmy pytania: jakie rzeczy i jakie formy spędzania przez nich czasu wolnego występują teraz wyraźnie częściej niż przed pandemią i zdalną edukacją? Na pierwszych dziesięciu miejscach siedem zajmują nowe technologie. Widać więc, że młodzież, w porównaniu do czasu sprzed pandemii, częściej korzysta z Internetu, gra w gry, jest na mediach społecznościowych, ogląda YouTube. Jednocześnie młodzi podkreślają, że mają duży problem ze snem, są po prostu niewyspani, a przez to ciągle zmęczeni. Możemy już mówić o technologicznej bezsenności, która będzie coraz większym problemem. Wystarczy popatrzeć dziś na Koreę Południową. Bardzo dużym problemem, na który młodzież zwróciła uwagę, jest depresja i niska samoocena. To bardzo często jest związane z tym, co widzą w mediach społecznościowych czy w ogóle w Internecie. Mówią, że o wiele częściej dzisiaj, niż przed pandemią, korzystają z nowych technologii, choć jednocześnie potwierdzają, że wpływa to na ich konkretne problemy wynikające z przemęczenia ekranowego – mówi dr Maciej Dębski.
– Dla dzieci czy nastolatków niemających problemów z nauką przed pandemią, zdalna nauka nie była straszną przeszkodą. A jeśli dodatkowo mają jakieś zainteresowania sportowe, po pandemii komputer po prostu odłożyły. Natomiast zupełnie inaczej było w przypadku tych uczniów, którzy nie przejawiali porywów do nauki. Im zdalna nauka się nie przysłużyła. Niechętnie później wracali do szkoły. Przychodzili do mnie po pomoc, dostawałam bardzo dużo telefonów odnośnie trudności związanych właśnie z lękiem przed szkołą, przed oceną, przed nawiązywaniem od nowa relacji, bo te relacje online były inne niż na żywo – przyznaje psycholog Marta Szydłowska.
21 lutego 2022 r. uczniowie wrócili do nauki stacjonarnej / fot. Witor Taszłow – Radio Kielce
Podwójne zagrożenie
Oprócz samego uzależnienia od urządzenia, w dzisiejszych czasach możemy zaobserwować zjawisko, w którym na czas spędzony przed ekranem nakładają się inne czynniki. W Internecie możemy spotkać się z wysokim poziomem agresji, a wynikiem rozluźnienia samokontroli czujących się anonimowo internautów jest wdawanie się w zaciekłe spory (flame wars). Innym zagrożeniem, które w ostatnim czasie nasiliło się chociażby przez konflikt zbrojny w Ukrainie jest zjawisko fake newsów. Wraz z wybuchem wojny pojawiło się wiele niepokojów wśród dzieci i nastolatków.
– Bardzo dużo mówią o tym, że bez przerwy jakieś informacje się pojawiają. Ciągle są w temacie wojny, bo nie da się tego ograniczyć. Wystarczy, że wejdą do Internetu, czy na jakieś media społecznościowe i od razu widzą te informacje. Nie odróżniają prawdziwych newsów od fake newsów. Musimy ich tego nauczyć, wyjaśniać. Nie jestem zwolennikiem przeglądania dzieciom telefonów. Ale zachęcam do rozmowy z dzieckiem na ten temat, do ostrzegania przed niebezpieczeństwem, do uczenia, jak rozróżniać prawdę i fałsz, jak nie dać się internetowej manipulacji – mówi Marta Szydłowska.
A co jeśli dzieci będą próbować przenieść realny świat do tego rzeczywistego?
Pisząc ten artykuł, zadałem pytanie mojej 6-letniej córce, czy wie co to jest „Sqiud Game” i „Huggy Wuggy”. Odpowiedziała „tak” bez najmniejszego zastanowienia. Skąd wie, skoro staram się ograniczać jej dostęp do takich treści?
Dla niezorientowanych po krótce wyjaśnię: „Squid Game” to południowokoreański serial, którego bohater otrzymuje od nieznajomego mężczyzny zaproszenie do wzięcia udziału w grze, w której zwycięzca wygrywa olbrzymią nagrodę pieniężną. By tego dokonać musi pokonać innych uczestników w śmiertelnie niebezpiecznych i zagrażających życiu zabawach, znanych z dzieciństwa. „Huggy Wuggy” to z kolei postać z gry komputerowej „Poppy Playtime”. Gracz porusza się w niej po opuszczonej fabryce zabawek i za wszelką cenę musi uniknąć przytulenia przez niebieskiego stworka, który jeśli nas złapie, to przytulając, nas udusi.
– W mojej grupie przedszkolnej jest dziewczynka, która ciągle rysuje postać „Huggy Wuggy”. Opowiedziała mi, o co w tej grze chodzi. Z kolei w innej grupie, chłopiec zaproponował zabawę w gry z serialu „Squid Game”, jednak nauczycielka nie pozwoliła na to. Mówię tu o dzieciach, które mają po sześć lat – mówi Aleksandra Jarosz, wychowawca przedszkolny w Przedszkolu Samorządowym nr 13 w Kielcach.
„Huggy Wuggy” z gry „Poppy Playtime” zyskuje coraz większą popularność / źródło: YouTube
Wszystko ma swoje wady i zalety
Czy zatem wszystko co związane z rozwojem nowych technologii i Internetem jest złe? Wiele mówi się przecież o dynamicznym rozwoju e-sportu, czy o influencerach, którzy ze swojej pracy w sieci potrafią generować olbrzymie zyski. Większość muzyków praktycznie w stu procentach przeniosła swoją twórczość do sieci, zarabiając więcej przy odtworzeniach na platformach streamingowych, niż ze sprzedaży fizycznych płyt.
– Nie ma bezpiecznego poziomu ekranu, ale to nie znaczy, że cały czas spędzony przed ekranem jest szkodliwy. Niewątpliwie, dzięki interaktywnym właściwościom, poprzez korzystanie z Internetu młody człowiek może rozwijać szereg funkcji psychofizycznych na przykład podejmowanie decyzji, rozwijanie sprawności psychomotorycznej i wyobraźni – mówi psycholog Sylwia Jankowicz.
– Granie w gry może być naprawdę fajną zabawą międzypokoleniową. Jest mnóstwo gier, które uczą oszczędzania, dbania o klimat. Proszę pamiętać, że korzystając z Internetu można być zwykłym odbiorcą, można być uczestnikiem, czyli coś dać i coś wziąć, ale można być też aktorem, czyli tworzyć dobry kontent. Zawsze powtarzam – nie zamykać szkoły na nowe technologie, nie zakazywać korzystania z telefonów komórkowych. Trzeba zastanowić się, co można zrobić w szkole, żeby za pięć lat pojawiło się dwóch, czy może nawet pięciu superinfluencerów, którzy zajmują się społecznie ważnymi tematami. Internet jest jak nóż – możesz nim kogoś zranić, a możesz też ukroić kromkę chleba, posmarować masłem i rozdać osobom bezdomnym, które są głodne – mówi socjolog Maciej Dębski.