Obyśmy dożyli czasów, w których obok śpiewu ptaków i muzyki sfer, na Świętym Krzyżu zagości na nowo i na stałe – chorał gregoriański.
Od dłuższego czasu słucham głosów ptaków zamieszkujących Świętokrzyski Park Narodowy i nie znajduję dobrych słów, by opisać to, co słyszę.
Puszcza jodłowa rozśpiewana
Ten zawadiacko gwiżdżący dżentelmen to kos. Nonszalancja jest tu tylko grą, z pewnością zależy mu, żeby wkraść się w łaski samicy. Kwiczoł sprawia wrażenie, jakby bardziej się starał, ale i był trochę mniej pewny siebie – trochę prosi, trochę przekonuje – stara się. Pan jarzębatka sprawia wrażenie równie pewnego swego jak kos, w jego popisach słyszę też echa żalu: czy nie uważacie, że ten skowronek jest przereklamowany? Sosnówka wysyła sygnały, jakby zgubiło się jej towarzystwo, jednak po chwili, gdy już są razem, samiec podśpiewuje coś, co odczytuję jako głos regularnie powtarzanego pieszczotliwego podziwu: kicia, kicia, kicia, kicia. Sielankę nieco sprowadza na ziemię skrzekliwy głos sroki. Za chwilę robi się nieprzyjemnie, bo oto słychać najpierw jastrzębia, a potem myszołowa! Nie, spokojnie, to tylko sójka – znowu zabrała się za naśladowanie innych. Dlaczego to robi, skoro za pożywienie służą jej żołędzie? Mam sporo szczęścia, więc słyszę jeszcze gila, potrzeszcza, trznadla, potrzosa, ziębę, wróbla, gąsiorka, wilgę, bogatkę, pierwiosnkę, muchołówkę, kapturkę, cierniówkę, pokląskwę, pleszkę, strzyżyka, rudzika, skowronka, pliszkę górską, dzięcioła średniego: czemu wszedłeś na mój teren?! – skrzeczy przenikliwie, dzięcioła czarnego, pójdźkę, puszczyka, płomykówkę, uszatkę, czajkę, kszyka, bażanta, derkacza (dosyć elektryczne brzmienie) i kopciuszka.
Gdy już soliści nastroili swoje głosy, czekam na bębnienie perkusisty – dzięcioła dużego, który pod nieobecność dyrygenta da znak do zagrania ptasiej symfonii. I po chwili jest – słyszę dzięcioła, odzywa się, osiągając nieprawdopodobną częstotliwość i barwę dźwięku. Jednak na koncert ptasiej orkiestry zaprasza do lasu, bo artyści Puszczy Jodłowej występują online tylko z próbkami swoich głosów.
Wyłączam zatem komputer, który dzięki stronie pozwolił mi na delektowanie się przy biurku głosami ptaków Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Ta próbka mi nie wystarcza, ale pobudziła apetyt – wybieram się do puszczy.
Tu staję się świadkiem niepowtarzalnego ptasiego występu – nigdy takiego samego, bo składy wykonawcze zmieniają się zależnie od pory dnia i roku, pogody, sytuacji. Głosy nawoływania, strachu, niepokoju, wabienia – słyszane z osobna w komputerze, tu układają się w niepowtarzalne występy, których wspólną cechą jest harmonia. Harmonia, której nie jest w stanie zburzyć nawet dźwięk przejeżdżającego traktora albo szczekającego gdzieś w oddali psa.
Widok na Puszczę Jodłową ze Świętego Krzyża / fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Muzyka sfer
Kiedy się znajdziemy na Łyścu o poranku, wyprzedzając gwarnych pielgrzymów i turystów, można bez dogłębnych lektur mędrców ze szkoły pitagorejskiej uwierzyć, że jest coś takiego jak muzyka sfer. Ta muzyka, swoim cichym poszumem, którego źródłem są ciała niebieskie, potwierdza ład i harmonię świata. Na Świętym Krzyżu harmonię wyśpiewują swoją symfonią ptaki wraz z towarzyszącą im naturą.
Gdy przed wiekami przybyli tu benedyktyni, w hołdzie ładowi wyśpiewywali nuty chorału gregoriańskiego. Nazwę swą zawdzięcza chorał papieżowi Grzegorzowi I Wielkiemu, który na przełomie VI i VII wieku uporządkował wiele elementów liturgii, a wśród nich śpiew. Chorał gregoriański rozwijał się najpierw w ośrodkach zakonnych, a pionierami byli benedyktyni. Są miejsca na świecie i w Polsce, w których jest śpiewany do dziś. Gdy chcemy zrozumieć, czym jest chorał gregoriański, musimy go usłyszeć.
Teraz jest to możliwe, podobnie jak słuchanie śpiewu ptaków, bez ruszania się z domu, z wykorzystaniem Internetu albo nagrania na płycie DVD. Jednak prawdziwe doznanie możliwe jest tylko w jego naturalnej przestrzeni – w świątyni. Codziennie śpiewają chorał gregoriański benedyktyni tynieccy. Jest on częścią śpiewów mszalnych, takich jak Kyrie, Gloria, Sanctus, Agnus Dei, Credo i pozamszalnych: Jutrznia, Seksta, Nona, Nieszpory, Kompleta. Towarzyszy więc mnichom przez cały dzień.
Chorał gregoriański jest śpiewany w języku łacińskim. Jak mówią benedyktyni, powstaje on tam, gdzie cisza przeplata się z melodią. Do jego charakterystycznych cech należy jednogłosowość oraz melizmatyczność, czyli wyśpiewywanie kilku dźwięków na jednej sylabie. Śpiewowi nie towarzyszy żaden instrument, a Słowo Boże przenika wraz z pozornie monotonną melodią całe otoczenie. Kiedy przyjdziemy do benedyktynów tynieckich na niedzielną mszę świętą o godzinie 10.30, będziemy uczestniczyli w nabożeństwie, któremu towarzyszy chorał gregoriański śpiewany przez całą wspólnotę mnichów. Dzięki wyświetlanym na starych murach słowom i nutom, możemy też sami wziąć udział w śpiewie, choć za pierwszym razem rzecz to niełatwa, a może nawet niewykonalna.
Przeżycie jednak jest trudne do opisania. Takie, które zapewne przez wieki towarzyszyło mnichom i wiernym na Świętym Krzyżu. Wrażenie namacalnej obecności ładu, harmonii, muzyki sfer wyrażanej przez śpiew.