Na początek maja przypadają dwa nasze narodowe święta. 2 maja jest dniem polskich barw. A dzień później obchodzimy Święto Narodowe 3-go Maja w rocznicę uchwalenia historycznej konstytucji.
Flaga towarzyszy nam często przy okazji świąt narodowych, podczas zawodów sportowych, wszędzie tam, gdzie chcemy zademonstrować naszą narodowość.
Słowo flaga pochodzi z języka niemieckiego i oznacza rodzaj chorągwi. Jak twierdzą znawcy symboli, jest najważniejszą chorągwią.
„Na chorągwiach swych kazał kłaść orła”
Chorągiew jest zapewne najstarszym rozpoznawczym znakiem bojowym. Na polu bitwy pomagała rozróżnić walczące strony, wskazywała kierunek natarcia i wyznaczała miejsce zbiórki. Sygnałem do rozpoczęcia bitwy było rozwinięcie chorągwi, których nie zwijano aż do zakończenia walki. Honor i cześć rycerzy, którym powierzono chorągiew zależały od tego, czy zdołali ją w czasie bitwy ochronić.
Symbolem zwycięstwa nad przeciwnikiem były zdobyte chorągwie, które składano u stóp władcy lub naczelnego wodza. A im więcej ich było, tym większe zwycięstwo i chwała. Taką scenę opisał Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach” – po klęsce wojsk krzyżackich pod Grunwaldem w 1410 roku ich chorągwie rzucano na ziemię przed królem Władysławem Jagiełłą.
Marcin Bielski, XVI-wieczny kronikarz, opisując początki państwa polskiego, napisał o legendarnym Lechu:
„Na chorągwiach swych kazał kłaść orła białego za herb, a od tego czasu to Królestwo Polskie tego klejnotu używa”.
Nie wiadomo, kiedy powstała polska chorągiew z orłem. Inny kronikarz, Wincenty Kadłubek, napisał, że w 1182 roku Kazimierz Sprawiedliwy walczył pod znakiem orła, symbolem królewskiej godności.
Polska piechota z wojny polsko-rosyjskiej z flagą z 1792 roku / źródło: wikipedia.pl
Początki flagi
Flagi państwowe zaczęły powstawać pod koniec XVIII wieku. Wywodziły się od chorągwi królewskich i przejmowały ich barwy – kolor godła umieszczano na górze flagi, a kolor tła na dole. Również polska flaga wywodzi się od królewskiej chorągwi i herbu Królestwa Polskiego.
Zarówno dawniej, jak i dzisiaj, kolorom przypisywano znaczenie. Biel symbolizowała czystość, porządek i szlachetność. Kolor czerwony był symbolem ognia i krwi. Oznaczał także odwagę i waleczność. Od dawien dawna czerwień była kolorem uprzywilejowanym, używali jej najdostojniejsi i najbogatsi. Uzyskanie trwałego czerwonego koloru było kosztowne. Czerwony barwnik produkowano z wydzieliny owadów zwanych czerwcami, stąd wzięła się nazwa koloru.
Biały i czerwony – w charakterze barw narodowych – pojawiły się po raz pierwszy w 1792 roku podczas obchodów pierwszej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Damy wystąpiły w białych sukniach przepasanych czerwonymi szarfami, a panowie nałożyli biało-czerwone szarfy.
Obradujący w czasie powstania listopadowego Sejm Królestwa Polskiego 7 lutego 1831 roku uznał biel i czerwień za barwy narodowe. Biało-czerwonymi kolorami witano w Niemczech żołnierzy powstania listopadowego udających się na emigrację.
Biało-czerwone kokardy przypinali uczestnicy walk o niepodległość. Żołnierze powstania styczniowego 1863 roku zakładali biało-czerwone opaski. Pierwszą manifestacją, w czasie której niesiono biało-czerwone flagi, był pochód w Warszawie w 1916 roku z okazji 125. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja.
Po odzyskaniu niepodległości Sejm Ustawodawczy 1 sierpnia 1919 roku uchwalił ustawę o godłach i barwach narodowych, w której napisano:
„Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach, równoległych, z których górny – biały, dolny zaś – czerwony”.
Po 20 latach wolności polska flaga zniknęła z przestrzeni publicznej. W czasie niemieckiej okupacji za prezentowanie symboli narodowych groziła surowa kara. Mimo to notowano liczne przypadki obchodzenia zakazanych przez okupanta świąt narodowych z użyciem polskiej flagi. W czasie powstania warszawskiego specjalnie oznaczona biało-czerwona opaska, założona na prawe ramię, zastępowała polski mundur.
Miłość do biało-czerwonej
Dzisiaj możemy bez ograniczeń cieszyć się polską flagą. 20 lutego 2004 roku Sejm ustanowił datę 2 maja – Dniem Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Wicepremier Piotr Gliński napisał:
„Flaga, nasz najważniejszy obok godła symbol narodowy, choć formalnie ustanowiona dopiero w 1831 r., od wieków towarzyszyła Polakom we wszystkich przełomowych wydarzeniach historycznych. Miłość do biało-czerwonej łączy naszą wspólnotę, daje nam siłę i nadzieję. Podczas 123 lat zaborów żyła w sercach naszych rodaków jako symbol wolnego i niepodległego państwa. Była świadkiem narodzin Niepodległej, Powstania Warszawskiego, Grudnia’70, „Solidarności” i oporu w stanie wojennym. Towarzyszyła naszym żołnierzom podczas Bitwy o Anglię i walk o Monte Cassino. Pamiętajmy o tym, szanujmy fakt, że przetrwaliśmy jako wspólnota – także dzięki symbolom narodowym – i bądźmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami!”.
Zakazana konstytucja wolności
Konstytucja 3 maja 1791 roku, pierwsza w Europie i druga na świecie po amerykańskiej, obowiązywała tylko kilkanaście miesięcy. Jednak pamięć o niej przez następne dwa wieki była inspiracją dla pokoleń Polaków pragnących wolności i niezawisłego państwa. „Majowa jutrzenka” niosła nadzieję, że nawet w beznadziejnej sytuacji naród może znaleźć w sobie dość siły, aby podjąć dzieło naprawy Rzeczypospolitej. Dlatego zaborcy i okupanci zakazali jej świętowania, ale idea jej twórców przetrwała w dziełach literackich i pieśniach. Żyła wśród emigrantów, powracała w kazaniach duchownych na polskiej ziemi. „Witaj maj, piękny maj, / U Polaków błogi raj…” – śpiewały pokolenia, a okrzyk: „Trzeci maja!” towarzyszył patriotycznym manifestacjom.
100. rocznicę uchwalenia konstytucji świętowano na emigracji, a w Warszawie młodymi uczestnikami patriotycznej manifestacji zapełniły się więzienia. Wielu z nich doczekało niepodległości. W 1916 roku można było ją po raz pierwszy obchodzić swobodnie w Warszawie opuszczonej przez Rosjan. W 1919 roku Rzeczpospolita ustanowiła 3 maja świętem narodowym.
Kilka lat później rocznica uchwalenia konstytucji stała się również świętem kościelnym – Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Dzień ten zyskał zatem szerszy wymiar, podkreślał nie tylko ciągłość między odrodzonym państwem polskim, ale też zespalał dzieje narodu i Kościoła.
Rysunek Jana Piotra Norblina „Zaprzysiężenie Konstytucji 3 maja w Sali Senatorskiej na Zamku Królewskim w Warszawie” / źródło: wikipedia.pl
Droga do Konstytucji 3 Maja
W drugiej połowie XVIII wieku Rzeczpospolita znajdowała się w stanie rozkładu. Były jednak stronnictwa, które próbowały ratować jej suwerenność, jak zawiązana przez polskich patriotów konfederacja barska.
Jej geneza sięga jesieni 1767 roku. Nikołaj Repnin, poseł rosyjski w Polsce, po podporządkowaniu sobie konfederacji radomskiej, wymógł na Sejmie obradującym pod węzłem konfederacji zawieszenie prac i wyłonienie delegacji, która miała opracować traktat gwarancyjny z Rosją. Na jego mocy gwarantką ustroju państwa oraz tzw. praw kardynalnych miała zostać Katarzyna II, co czyniłoby z Rzeczypospolitej protektorat Rosji. Sejm miał także zrównać prawa polityczne katolików i dysydentów (innowierców).
Zdaniem historyka dr Tomasza Ossowskiego prawa kardynalne stanowiły, że jakiekolwiek zmiany ustroju Rzeczpospolitej nie będą możliwe bez aprobaty imperium rosyjskiego:
– Ten dokument całkowicie odbierał nam suwerenność jako państwu i nie pozwalał samodzielnie reformować swojego ustroju.
To był tragiczny krok, który w przyszłości miał ogromne skutki. Sankcjonował szkodliwe przywileje zapisywane przez dziesiątki lat w ramach demokracji szlacheckiej. Nie było możliwości wprowadzenia dziedziczenia tronu. Utrzymane zostało także liberum veto.
– To były dwa przywileje, które potencjalnie umożliwiały obcym mocarstwom wpływ na funkcjonowanie naszego państwa. Pamiętajmy, że ostatnia wolna elekcja, podczas której królem Polski został wybrany Stanisław August Poniatowski odbyła się w towarzystwie karabinów armii rosyjskiej. Liberum veto było wykorzystywane przez kupowanie głosów, między innymi do zrywania sejmów. Przykładem może być panowanie Augusta III Sasa, za czasów którego wszystkie sejmy, poza koronacyjnym, zostały zerwane poprzez liberum veto. A za głosy – w wielu przypadkach – płacili Rosjanie, czy Prusacy – zwraca uwagę historyk.
Konfederacja ratunkowa
Próbą ratowania Rzeczypospolitej była konfederacja barska. 29 lutego 1768 roku do Baru przybył podkomorzy różański Michał Hieronim Krasiński, brat Adama Stanisława. Został on przywitany przez Kazimierza Pułaskiego, późniejszego dowódcę konfederatów i bohatera wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dzień rozpoczął się od nabożeństwa w klasztorze karmelitów, którego superiorem był ksiądz Marek Jandołowicz.
Po uroczystym obiedzie Michał Hieronim Krasiński na zamku w Barze ogłosił konfederację „na poprawę radomskiej” i został jej marszałkiem generalnym. Józef Pułaski (ojciec Kazimierza) został marszałkiem związku wojskowego.
Konfederacja kierowała swoje działania przeciw królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i dominacji rosyjskiej w Rzeczypospolitej, sprzeciwiała się równouprawnieniu innowierców i próbom reformy ustroju państwa. Zapowiedziano wysłanie poselstw do Turcji i Saksonii, ogłoszono zawieszenie jurysdykcji sądowych w Koronie i przejęcie na użytek konfederacji podatków publicznych.
W akcie konfederacji barskiej z 29 lutego 1768 roku wydanym w imieniu szlachty polskiej, konfederaci poddawali swoje działania pod osąd potomnych:
Płacząca i umierająca ojczyzna naszym się synowskim poleca afektom, doprasza się w tej ostatniej toni powinnej miłości. Modli się za nas Kościół i czeka od nas skutków uroczystych, obietnic na chrzcie świętym oświadczonych, oczekuje świat cały, co o nas ma powiedzieć, czyliśmy godne naszych przodków plemię, czyli imienia nasze z chwałą czyli z hańbą i z plamą następującym ma podać wiekom”.
Rozpoczęło się powstanie, którego wojska rosyjskie nie były w stanie stłumić przez cztery lata i które przekreśliło plany pokojowego opanowania Rzeczypospolitej przez Rosję. Jego klęska doprowadziła, wbrew intencjom konfederatów do pierwszego rozbioru w 1772 roku.
Nieustająca zdrada
W 1775 roku skończył się sejm rozbiorowy, a Katarzyna II powołała kontrowersyjne ciało – Radę Nieustającą, czyli organ na kształt rządu przy królu. Rada składała się z pięciu ministerstw, a w jej skład wchodziło 16 posłów i 16 senatorów. W myśl Rosjan miała za zadanie patrzeć na ręce królowi i odebrać mu kompetencje władzy. Polacy pogardliwe nazywali ten twór „Zdradą Nieustającą”. Chociaż w niektórych aspektach rada dobrze przysłużyła się Polsce, pewnie dlatego, że nie wszystkie osoby do niej dobrane chciały chodzić na smyczy Rosjan. Jednym z ministerstw pozostających w jej kompetencji była wojskowość i rada odebrała kompetencje dotychczasowym dowódcom wojska polskiego, czyli hetmanom. A to był obóz zdrajców. Jednym z nich był m.in. hetman Seweryn Rzewuski, który na wieść o tych decyzjach nie krył wściekłości.
Rada Nieustająca (łac. Consilium Permanens) / źródło: wikipedia.pl
Sejm Wielki…
W 1887 roku w Kaniowie na Ukrainie doszło do spotkania carycy z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim. Król zadeklarował, że pomoże władczyni Rosji w jej podbojach, wystawiając stutysięczną armię. Jednak przekonywał, że wcześniej konieczne jest zwołanie Sejmu i przeprowadzenie gruntownych reform. Katarzyna II rok trzymała go w niepewności. W końcu jednak zgodziła się na zwołanie Sejmu, nie spodziewając się, co podczas tych obrad się wydarzy.
Tym samym 26 października 1788 roku rozpoczął obrady Sejm nazywany Czteroletnim lub Wielkim. Funkcjonował pod węzłem konfederacji, nie mógł być więc zerwany przez liberum veto.
Już na początku obrad Sejm przyjął prawa o miastach królewskich. Odtąd mieszczanie rezydujący w miastach królewskich nie tylko otrzymali prawo nietykalności osobistej, dostęp do urzędów, prawo nabywania ziemi i powoływania samorządów, ale również zagwarantowano im udział w sejmach. Na kształt reformy niewątpliwy wpływ miała „czarna procesja” z 1789 roku – manifestacja przedstawicieli 141 miast, podczas której ubrani na czarno mieszczanie zanieśli królowi memoriał zawierający ich postulaty. Przewodził jej prezydent Warszawy Jan Dekert. Uchwalona ustawa nie obejmowała miast prywatnych. Prawa o miastach zostały później wpisane do konstytucji jak artykuł III.
… i konspiracyjna konstytucja
Konstytucja była przygotowywana w konspiracji, a jej uchwalenie planowano na 5 maja. Jednak stronnictwo patriotyczne po przerwie spowodowanej Świętami Wielkanocnymi przyspieszyło ten termin o dwa dni. Posłowie opozycji reprezentujący stronnictwo hetmańskie (zwolennicy Rosji), nie zdążyli wrócić na obrady i konstytucja została przyjęta bez ich udziału 3 maja.
To wywołało oburzenie opozycjonistów. Stwierdzono, że uchwalenie ustawy zasadniczej było zamachem stanu i było niezgodne z prawem. Było niezgodne, ale z prawem rosyjskim. Gdyby jednak nie determinacja ludzi z obozu patriotycznego, dla których ważne było dobro kraju, to pod rosyjskim prawem nie byłoby szans na żadne reformy.
Wyjątkowość dokumentu przyjętego 3 maja 1791 roku polegała na tym, że był to kompromis pomiędzy królem, a stronnictwem patriotycznym.
– Oznaczało to także, że Polska staje się państwem absolutnie demokratycznym. Świadczy o tym choćby trójpodział władzy na ustawodawczą, sądowniczą i wykonawczą. Tymczasem w tamtym czasie wokół mamy monarchie absolutne. Konstytucja zdecydowanie wzmacniała państwo poprzez likwidację liberum veto – przywileju, który tak wiele złego zrobił w naszej historii. Odebrano część praw najuboższej szlachcie tzw. gołocie, która miała destrukcyjny wpływ na byt państwa. Ponadto wzmocniona została władza króla poprzez zniesienie wolnej elekcji. Utworzony został też regularny rząd, co w państwie polskim nie było takie oczywiste. Zwiększono, przynajmniej teoretycznie liczbę wojska do 100 tys. W praktyce było to jednak około 60-65 tys. żołnierzy. Konstytucja zajęła się też kwestią chłopską, choć w niewielkim zakresie. Zapisano tylko, że rząd weźmie w opiekę lud włościański i nic poza tym. Dopiero w kolejnych dziesięcioleciach ten zapis zaczął nabierać innego znaczenia, m.in. w epoce Księstwa Warszawskiego – przypomina Wojciech Kalwat z Muzeum Historii Polski.
Kto był autorem?
Ustalenie autorstwa tekstu konstytucji nie było łatwe. Przez wiele lat opierano się na sugestywnych pamiętnikach Juliana Ursyna Niemcewicza, a późniejsze dzieło „O ustanowieniu i upadku Konstytucji 3 maja” minimalizowało udział króla w pracach nad ustawą. Dzięki ustaleniom Emanuela Rostworowskiego wiemy, że w początku grudnia 1790 roku Stanisław August podyktował pierwszą wersję tekstu Piattolemu. Projekt ten przedstawiony został następnie marszałkowi nadwornemu litewskiemu Ignacemu Potockiemu, marszałkowi sejmowemu Stanisławowi Małachowskiemu i Hugonowi Kołłątajowi. To ich uwagi pozwoliły na sformułowanie końcowej redakcji, której autorem był zapewne właśnie Kołłątaj.
Obraz Jana Piotra Norblina „Wieszanie zdrajców” przedstawiający symboliczne wieszanie targowiczan in effigie / źródło: wikipedia.pl
Targowica i koniec reform
Konstytucja była bardzo nie na rękę Rosji, wrogo odnosiła się również do niej część polsko-litewskiego społeczeństwa przeciwna reformom. Przeciwnicy Konstytucji w obawie także o zagrożone interesy wyjechali do Petersburga. Tam zawiązali konfederację targowicką, aby obalić dzieło Sejmu Czteroletniego.
Targowica jak najbardziej powinna kojarzyć się ze zdradą narodową. Zawiązała ją garstka osób pod protektoratem rosyjskim. Tworzyło ją zaledwie trzech polityków: Stanisław Szczęsny Potocki, Franciszek Ksawery Branicki i Seweryn Rzewuski. Dwaj ostatni byli hetmanami, Potocki natomiast reprezentował największy ród magnacki w Polsce. Mimo to mieli niewielkie zaplecze. Kiedy Targowica się zawiązywała – oficjalna data 14 maja 1792 jest fikcyjna, w rzeczywistości powstała prawie trzy tygodnie wcześniej w Petersburgu – sygnowało ją, oprócz tych trzech magnatów, zaledwie dziewięciu konsyliarzy, czyli radców Konfederacji oraz sekretarz. Było to zatem bardzo wąskie grono, dysponujące jednak potężnym wsparciem stutysięcznej armii rosyjskiej, która już 18 maja 1792 roku wkroczyła na terytorium Rzeczypospolitej.
Złudne nadzieje króla – Rosja się nie zmienia
Symbolicznym momentem, który zdecydował o obaleniu wszelkich reform było przystąpienie Stanisława Augusta Poniatowskiego do Targowicy, który łudził się, że po wojnie uda się uratować cokolwiek z Konstytucji 3 maja. Tak się jednak nie stało. Rosjanie wkroczyli do Warszawy, a z nimi targowiczanie i dzieło Sejmu Czteroletniego zostaje obalone. Przypieczętował to sejm grodzieński w 1793 roku, który uznał, że wszystko, co uchwalił Sejm Czteroletni jest nieważne. Wróciliśmy więc do stanu sprzed 1788 roku.
Konstytucja 3 maja dawała Polakom nadzieję na odzyskanie suwerenności. Rosja wykorzystała ją jako pretekst do interwencji. Efektem był drugi i trzeci rozbiór. Do Rosji najpierw dołączyły Prusy, a przy trzecim rozbiorze również Austria. Polska zniknęła z map na 123 lata.
Eksponowana w Pałacu Prezydenckim w Warszawie księga faksymilowo-reprintowa ustaw sejmowych z 1791 wykonana na podstawie oryginału z Archiwum Głównego Akt Dawnych, otwarta na jednej ze stron Konstytucji 3 maja / źródło: wikipedia.pl
Idea nie umarła
Idea Konstytucji 3 maja była przypominana w kolejnych latach naszej historii, w okolicznościach dla Polaków znaczących. Choćby podczas powstania listopadowego, gdy powstaje słynny utwór „Wiwat Maj, Trzeci Maj”, autorstwa Rajnolda Suchodolskiego. Za najbardziej doniosłe upamiętnienia tego wydarzenia możemy uznać wielkie dzieło Jana Matejki z 1891 roku oraz słynny pochód w Warszawie w 1916 roku, w którym uczestniczyło około 300 tys. Polaków.
Sejm odnowionej Rzeczpospolitej już w 1919 roku uznał 3 maja świętem narodowym. W czasie II wojny światowej święto było to traktowane jako formę walki z okupantem.
Po 1945 roku władze komunistyczne zakazały świętowania rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja ze względu na jego narodowo-katolicki charakter, przeciwstawiając mu jednocześnie propagandowe Święto Pracy – 1 maja. Wszelkie próby uczczenia konstytucji kończyły się zwykle zatrzymaniami i szykanami ze strony służb bezpieczeństwa i milicji.
3 maja jako święto narodowe zostało przywrócone przez Sejm i Senat w 1990 roku.
W artykule wykorzystałem m.in. informacje publikowane przez Muzeum Historii Polski.