Wszystko zaczęło się w Prusach. A konkretnie na Śląsku. To tam urodził się Karl von Zedlitz, człowiek, który wymyślił maturę.
Karl von Zedlitz był pruskim baronem. Przyszedł na świat 4 stycznia 1731 r. w miejscowości Schwarzwaldau, czyli obecnej wsi Czarny Bór leżącej w województwie dolnośląskim. Odebrał gruntowne wykształcenie, był absolwentem gimnazjum w Brunszwiku oraz Akademii Rycerskiej w Brandenburgu. Na uniwersytecie w Halle studiował prawo, nauki polityczne i filozofię. Był intelektualistą, dobrze znał wybitnego filozofa Immanuela Kanta. W 1770 roku Karl von Zedlitz został ministrem sprawiedliwości. Jednak to nie kwestie prawne rozsławiły go w Europie, a reforma edukacji Prus, dzięki której szkolnictwo pruskie gwarantowało najlepsze wykształcenie na ówczesnym Starym Kontynencie. Zreformowane szkoły miały uczyć myśleć i kształtować postawy, a nie zmuszać do żmudnego powtarzania zbędnych informacji.
Jednym z elementów reformy był egzamin, wprowadzony w 1788 r. w gimnazjach i innych szkołach średnich. W roku 1812 w Prusach, ale i w Księstwie Warszawskim, została wprowadzona matura. Trzeba było ją zdać, aby pracować w administracji państwowej. Władzom Prus zależało na tym, by do ważnych stanowisk dochodziły osoby wykształcone. Od 1834 roku zdanie matury stało się wymogiem dla osób, które chciały studiować.
Karl Abraham Freiherr von Zedlitz und Leipe na grawerze Daniela Bergera / źródło: de.wikipedia.org
Trzy systemy, jeden kraj
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nowe władze stanęły przed ogromnym wyzwaniem ujednolicenia systemu oświaty. Do tej pory w każdym zaborze wyglądał on nieco inaczej. Najsłabiej edukowane były dzieci na ziemiach pod zaborem rosyjskim, między innymi dlatego, że nie było tam obowiązku szkolnego. W zaborze pruskim i austriackim rodzice musieli posyłać dzieci do szkoły pod groźbą kary.
W kwietniu 1919 roku zwołany został Ogólnopolski Zjazd Nauczycielski, podczas którego zdecydowano, że dzieci w wieku od siedmiu do 14 lat będą podlegały obowiązkowi szkolnemu. Postulowano też bezpłatny dostęp dzieci do edukacji.
Według szacunków w latach 1922-1923 obowiązkowe nauczanie obejmowało przede wszystkim dzieci w województwach zachodnich, tam do szkoły chodziło ich ponad 94 proc. Najgorzej było na wschodzie kraju, gdzie uczyło się zaledwie co trzecie dziecko. Poziom analfabetyzmu był tam bardzo wysoki.
Doktor Sebastian Adamkiewicz na stronie niepodlegla.gov.pl twierdzi, że próba upowszechniania szkolnictwa napotkała na wiele problemów. Brakowało wykwalifikowanych nauczycieli chętnych do pracy na prowincji i infrastruktury. Blisko 86 proc. szkół na terenie byłego Królestwa Polskiego miało tylko jedną klasę i jednego nauczyciela. Niekiedy liczebność takich klas przekraczała 60 osób.
Uczniowie kończący gimnazja zdawali maturę, łącznie czekało ich sześć egzaminów. Dwa pisemne z języka polskiego i przedmiotu kierunkowego – trwające po pięć godzin oraz cztery ustne – z przedmiotów kierunkowych. Tematy były różne, na przykład w 1919 roku na maturze abiturienci mieli do wyboru na przykład takie: „Służba wojskowa jako szkoła charakterów”, „Charakterystyka Rymwida z „Grażyny” Mickiewicza”, czy „Co zawdzięczam szkole”.
Odbudowa oświaty była długofalowa. W 1932 roku uchwalono reformę szkolnictwa, tzw. reformę jędrzejewiczowską. Ujednolicała ona system szkolny w całej Rzeczypospolitej, wiązała szkolnictwo średnie z powszechnym oraz tworzyła ramy prawne szkolnictwa zawodowego. Obowiązkowa była 7-letnia szkoła podstawowa, natomiast szkolnictwo średnie obejmowało 4-letnie gimnazjum i 2-letnie liceum. Po gimnazjum zdawało się tak zwaną „małą maturę”, która umożliwiała kontynuację nauki w 2-letnim liceum ogólnokształcącym lub 3-letnim liceum zawodowym. Po ich ukończeniu zdawano „dużą maturę”, która uprawniała do studiowania.
Po reformie jędrzejewiczowskiej matura dalej podzielona była na część pisemną i ustną. Uczniowie na napisanie wypracowania mieli 300 minut. Tematy bywały mocno polityczne jak na ówczesne czasy, na przykład w 1935 roku maturzyści mogli wybrać temat: „Uzasadnij myśl Marszałka Józefa Piłsudskiego: Idą czasy, w których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig żelaza, jak przedtem był wyścig krwi.” Z kolei tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1939 roku maturzyści do wyboru mieli tematy: „Odbicie konieczności państwowych w literaturze polskiej XVI wieku”, „Pan Tadeusz i Wesele jako sąd nad rzeczywistością polską” oraz „Pierwiastki religijne w twórczości Jana Kasprowicza”.
Klasa maturalna w Gimnazjum im. Heleny Rzadkiewiczowej w Sosnowcu w 1937 r. / źródło: fotopolska.eu
Partyzanci na maturze
II wojna światowa to czas, kiedy polskie szkolnictwo przeżywało szczególnie ciężkie chwile. Niemcy chcieli ograniczyć rozwój polskiej kultury. Mieliśmy być tanią siłą roboczą, która nie pyta, tylko wykonuje polecenia. Stąd od początku okupacji najeźdźcy starali się zniszczyć polską kulturę i naukę. We wrześniu 1939 roku zostały zamknięte wszystkie polskie szkoły. Jednak Hans Frank, generalny gubernator ziem polskich, 31 października 1939 roku wydał rozporządzenie zezwalające na otwarcie szkół powszechnych i zawodowych. Pierwsze były obowiązkowe, rodzice niedopełniający obowiązku rejestracji podlegali karze. Uczono w nich pisania, podstaw liczenia oraz historii III Rzeszy. Całkowicie usunięto z programu język polski, historię i geografię. Szkoły zawodowe miały przygotować wykwalifikowanych robotników pracujących na rzecz okupanta.
Polacy skutecznie się przed tym bronili. Organizowano tajne nauczanie – tak zwane „komplety”. Nie zrezygnowano również z matur. Słuchacze Radia Kielce na pewno kojarzą program „Kiedy nauczanie było bohaterstwem”, w którym profesor Adam Massalski, historyk z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach przybliżał temat tajnych kompletów na terenie obecnego województwa świętokrzyskiego.
Lekcje w czasach niemieckiej okupacji odbywały się zwykle w domu któregoś z uczniów. Wówczas najłatwiej było wytłumaczyć obecność kilkorga dzieci w jednym miejscu. Kiedy trwały zajęcia, jeden z rodziców często przechadzał się w okolicy domu. W ten sposób pilnował sytuacji i w przypadku zagrożenia w umówiony sposób podnosił alarm.
Matury w czasie II wojny światowej nie były łatwe. Na egzamin zwykle przyjeżdżał nauczyciel z zewnątrz, który był gwarantem, że egzamin będzie miał odpowiedni poziom. Zdarzało się, że nauczyciel jechał do oddziału partyzanckiego, gdzie żołnierze w przerwie między akcjami bojowymi zdawali maturę.
Tak jak w czasie pokoju, zdany egzamin dojrzałości uprawniał do podjęcia studiów wyższych na którejś z tajnych uczelni. W Warszawie działało ich kilka, między innymi Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Ziem Zachodnich, Politechnika Warszawska czy Akademia Medyczna.
Za udział lub prowadzenie tajnych kompletów groziła śmierć lub, jeśli miało się „szczęście”, obóz koncentracyjny. Szacuje się, że w czasie wojny Niemcy zabili ponad 8 tys. nauczycieli. Mimo ogromnego ryzyka, w tajnych kompletach na poziomie szkoły średniej uczestniczyło pod koniec okupacji około 100 tys. uczniów.
Egzamin maturalny w V Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Grochowej we Wrocławiu w 1983 r. / źródło: fotopolska.eu
Matura w służbie ludu
Po wojnie edukacja młodego pokolenia była dla władz priorytetem. Dla komunistów ważne było jednak, by matura odbywała się zgodnie z linią partii. Nad tym, by na egzaminie nie pojawiały się treści wywrotowe, czuwali członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Związku Młodzieży Polskiej. Władze chciały, by matura sprawdzała „umiejętności wiązania teorii z praktyką oraz stopnia dojrzałości politycznej i społecznej do spełnienia obowiązków obywatela Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Stąd też tematy pisemnych prac maturalnych były przesiąknięte propagandą, na przykład: „Przebudowa społeczna i gospodarcza wsi polskiej w świetle Manifestu PKWN i planu 6-letniego”, czy „Plan 6-letni wzmacnia siły Polski i wzmacnia jej niezależność, a wraz z tym wzmacnia wkład Polaków do ogólnoludzkiego dzieła pokoju”.
Matury składały się z egzaminów pisemnego i ustnego z języka polskiego i matematyki oraz egzaminów ustnych z kilku przedmiotów. Wszystkie egzaminy ustne zdawane były jednego dnia.
W 1961 roku miała miejsce kolejna reforma edukacji, która wprowadziła model oświaty funkcjonujący również obecnie. Wydłużono z siedmiu do ośmiu lat naukę w szkole podstawowej, po której można było ją kontynuować w 4-letnim liceum lub 5-letnim technikum. Kluczowe dalej były egzaminy z języka polskiego i matematyki. Zdawało się je zarówno w formie ustnej, jak i pisemnej. Nie zmieniła się niestety ideologia socjalistyczna, która pojawiała się w tematach prac pisemnych z języka polskiego. I tak w 1969 roku abiturienci musieli w oparciu o dowolnie wybrane utwory z literatury XX wieku odnieść się do słów I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki: „Dzieła wielkie powstawały zawsze w najściślejszej więzi z losami narodu, z jego najgłębszymi pragnieniami, z walką przeciw krzywdzie i upodleniu człowieka, z walką o wolność, o urzeczywistnienie postępu i ogólnoludzkich ideałów”.
Matura w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Kielcach w 2014 r. / fot. Kamil Król – Radio Kielce
Transformacja ustrojowa, transformacja maturalna
Rok 1989 przyniósł nowy system ustrojowy. Polska się zmieniła, a w konsekwencji zmieniła się też matura. Przede wszystkim jeżeli chodzi o tematy prac pisemnych z języka polskiego. Pojawiły się nawiązania do tekstów Jana Paweł II, czy Biblii. Egzamin dojrzałości różnił się znacznie od tego, który obowiązuje dziś. Pisemnie zdawało się obowiązkowo maturę z języka polskiego i wybranego przez siebie przedmiotu. Wielu współczesnych maturzystów bardzo by się z tego rozwiązania cieszyło, bowiem matematyka nie była przedmiotem obowiązkowym. Prace sprawdzali nauczyciele z danej szkoły. A, że prawie każdemu zależało na jak najlepszym wyniku swoich uczniów, to ściąganie na maturze było powszechne. Nauczyciele również zawyżali oceny.
Od wyników części pisemnej, zależała część ustna egzaminu. Jeśli maturzysta świetnie wypadł na języku polskim mógł być zwolniony z matury ustnej z tego przedmiotu. W praktyce egzaminy dojrzałości straciły swój elitarny charakter, zdawał je prawie każdy.
Uczelnie wyższe nie uwzględniały wyniku matur przy rekrutacji na studia. Uniwersytety i politechniki organizowały egzaminy wstępne, sprawdzające wiedzę kandydatów.
Dla historii matur ważnym jest 1993 rok. Wówczas w wielu szkołach egzaminy dojrzałości nie odbyły się w terminie. Powodem był strajk nauczycieli w całym kraju. Protestujący domagali się podwyżek oraz zwiększenia nakładów na oświatę. Termin strajku tuż przed maturami miał wywrzeć presję na rząd, aby ugiął się przed postulatami nauczycieli. Nie przyniosło to efektu. W dniu matury, w wielu szkołach protestujący nauczyciele nie wpuszczali uczniów. Egzamin dojrzałości odbył się tylko w niektórych placówkach. W pozostałych przeprowadzono go w późniejszym terminie.
Następne lata przyniosły ogromną zmianę dotyczącą oceny prac maturalnych. W 1999 roku wprowadzono system egzaminów zewnętrznych, gdzie arkusz oceniany był poza szkołą. Ten system funkcjonuje do dziś.