Przez dyrekcję zostaliśmy przedstawieni jako osoby, które rzuciły pracę z powodu wygórowanych żądań finansowych, a prawda jest inna – mówi Piotr Włodarski, ginekolog i onkolog. To jeden z lekarzy, który odszedł z poradni ginekologicznej w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie.
W połowie kwietnia placówka poinformowała, że poradnia zostaje zawieszona, z powodu zwolnienia się lekarzy. W oficjalnym komunikacie władze wyjaśniały, że „żądania finansowe, jakie wysunęli lekarze w trakcie trwania podpisanego kontraktu, są niemożliwe do spełnienia”.
Piotr Włodarski tłumaczy, że tak naprawdę chodziło tylko o wyrównanie stawek za pracę, do tych obowiązujących w poradniach, które nie działają przy szpitalach. Bo lekarze pracowali nie tylko w poradni, ale też w szpitalu gdzie operowali pacjentów, dlatego że w ZCO nie ma oddziału ginekologicznego.
– My opiekujemy się tymi pacjentkami, przygotowujemy je do operacji, prowadzimy je również po zabiegu. Za to także nie bierzemy żadnych pieniędzy, tylko tyle, co za operację. Staraliśmy się zapewnić opiekę zarówno przedoperacyjną, jak i pooperacyjną, co w ogóle nie było ujęte w naszych kontraktach – tłumaczy Piotr Włodarski.
Lekarze rozmawiali z dyrekcją o konieczności utworzenia oddziału ginekologicznego, jednak nigdy do tego nie doszło.
W poradni został teraz jeden ginekolog, to nie wystarczy, by odpowiednio zaopiekować się pacjentkami szpitala z chorobami ginekologicznymi – dodaje Włodarski.
– Wiedząc, że taka sytuacja będzie miała miejsce, staraliśmy się w tym miesiącu zrobić wszystkie ciężkie operacje onkologiczne – podkreślił Piotr Włodarski.
Rzeczniczka szpitala Agnieszka Muchla-Łagosz poinformowała, że dyrekcja nie będzie komentować słów lekarzy. Dodała, że wkrótce zostanie ogłoszony konkurs dla nowych lekarzy.