Wyznawcy prawosławia i grekokatolicy obchodzą dziś (niedziela, 24 kwietnia) Wielkanoc. W cerkwi w Sandomierzu nabożeństwo paschalne zakończyło się nad ranem.
Wierni modlili się kilka godzin, potem proboszcz parafii ks. Marcin Chyl poświęcił kosze wielkanocne. Zgodnie z tradycją ukraińską muszą być one duże i zawierać wszystko, co jest spożywane podczas śniadania wielkanocnego. Jest to m.in. chleb, kiełbasa, ser, masło, buraki, chrzan oraz pascha, czyli słodka babka polana lukrem.
Pani Olga z Czerwonogradu koło Lwowa, z powodu wojny mieszkająca obecnie wraz ze swoją rodziną w Sandomierzu, powiedziała, że tradycją jest to, że święta spędza się rodzinnie, przy suto zastawionym stole.
– Po śniadaniu i krótkim odpoczynku zaczyna się wielkie ucztowanie, które jest u nas jest prawdziwą zabawą. Stoły się uginają, bo potraw jest tak dużo, a przygotowania kulinarne zaczynają się u nas co najmniej tydzień przed świętami – dodała pani Olga.
Ks. Marcin Chyl zaznaczył, że na stole wielkanocnym nie może zabraknąć soli w szklanym naczyniu, w którym jest także świeca, co symbolizuje nadzieję i zmartwychwstanie Chrystusa. W cerkwiach przez cały tydzień będą otwarte w ołtarzach tzw. królewskie wrota, co dla wiernych kościoła prawosławnego oznacza, że bramy do nieba są otwarte, a wszystkie osoby, które w tym czasie umrą natychmiast trafiają przed oblicze Boga.
Duchowny życzy swoim parafianom oraz uchodźcom, aby znaleźli spokój w sercu i wyciszenie, by zmartwychwstanie Chrystusa dało impuls do zaprzestania wojny.
W Sandomierzu przebywa obecnie prawie 400 uchodźców z Ukrainy.