Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
Dla tych z nas, którzy choć raz na tydzień odwiedzają swój kościół parafialny czy pobliski punkt Caritas jest oczywiste, że wszystkie katolickie parafie, zakony, wspólnoty włączyły się z całych sił w pomoc ofiarom wojny na Ukrainie. O czym mowa była wielokrotnie także na antenie Radia Kielce. Na stronie rozgłośni jest także bardzo przydatny raport specjalny „Jak możesz pomóc Ukrainie”. Były kościelne ogólnopolskie zbiórki pieniężne, które przyniosły w sumie ponad 100 mln zł! Jest ponad 20 punktów pomocy centrów dla migrantów, w tym na dworcach, nieustająco jadą transporty z darami.
Kościół katolicki w Polsce udzielił także ukraińskiej cerkwi kaplic do odprawiania prawosławnych nabożeństw dla uchodźców w Polsce. Bo od drzwi cerkwi uznających zwierzchność patriarchatu moskiewskiego, wierni i kapłani ukraińscy się niestety odbili.
Szuka się nowych form działania, by pomoc była jeszcze bardziej skuteczna. W mojej parafii można otrzymać odpowiedniej wielkości karton z listą produktów, które należy włożyć. Oczywiście makaron, ryż, konserwy. Ale także kaszki dla dzieci, orzechy, bakalie. Szampony, pasta do zębów, plastry, materiały higieny osobistej. Świece, zapałki, leki przeciwbólowe. W sumie nie więcej niż 18 kilogramów. Zrobiliśmy z dziećmi dwie takie paczki, załączając serdeczne listy. Taki zestaw, przemyślany, trafi do konkretnej rodziny. Nic się nie zmarnuje. Ponad 13 tys. takich paczek z całej Polski, każda ważąca ok. 18 kg, trafiło już m.in. do Lwowa, Kijowa, Buczy, Winnicy, Iwano-Frankowska.
Dla chrześcijan cierpienie barbarzyńsko atakowanego, mordowanego, torturowanego przez najazd rosyjski narodu ukraińskiego musi być wezwaniem do czynów miłosierdzia i działania. W kontekście Świąt Wielkiej Nocy wezwanie te brzmi szczególnie mocno. „Na drodze cierpienia Pan Jezus oraz cierpiący bracia i siostry nie są sami, bo przemoc nie zawładnęła wszystkimi sercami” – mówił w niedzielę palmową abp Stanisław Gądecki. Dodał: „Na ulicach całego świata nie brakuje Weronik, ocierających twarz Zbolałego Zbawiciela i występujących przeciwko całej machinie zła z jedną tylko chustą w ręku. Na ulicach Przemyśla, Warszawy, Krakowa i Poznania nie brakuje Szymonów, pomagających choćby przez chwilę nieść krzyż życia zapakowanego naprędce do jednej torby. W halach dworcowych nie brakuje tych, którzy niosą caritas i są po to, by służyć potrzebującym”.
Zrobiły na mnie te słowa duże wrażenie. Trzeba wielkiej wiary i erudycji, by w kilku zdaniach tak celnie pokazać aktualność Ewangelii i nauki oraz świadectwa Jezusa Chrystusa. Myślę, że dzisiaj także ludzie na co dzień dalecy od wiary lub wręcz niewierzący mogą dostrzec powrót do wartości chrześcijańskich, który w obliczu cierpienia uwidacznia się na Ukrainie. Po raz kolejny przekonujemy się, że w godzinie strasznej próby i niesprawiedliwości nie mamy w cywilizacji zachodniej innego języka, która skutecznie pozwalałaby ludziom wyrazić ból i nadzieję. Widzimy także, że chrześcijańska wspólnota nie odwraca się plecami, nie zamyka oczu, stara się nieść pomoc.
Jeszcze raz wróćmy do słów ważnej homilii arcybiskupa Gądeckiego: „Gdy więc ciemność zdaje się ogarniać ziemię, pojawia się maleńkie światełko obecne w tych, którzy stają po stronie Zbawiciela. To właśnie z tego światła rozbłyśnie w końcu blask zmartwychwstania” – powiedział.
Ta Wielkanoc to szansa byśmy poszli śladami świętej Weroniki, śladami Szymona Cyrenejczyka. Niestety, świat w swoim okrucieństwie, kruchości ludzkiego losu, okazuje się być dokładnie taki sam jak przed dwoma tysiącami lat. I tak jak wtedy, Męka i Zmartwychwstanie Jezusa niosą nam nadzieję.
ŚLADAMI ŚWIĘTEJ WERONIKI, ŚLADAMI SZYMONA CYRENEJCZYKA – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: