Pięknie zapowiadały się tegoroczne Święta Wielkanocne we lwowskim skansenie. Etnograficzne pokazy miały splatać się z upamiętnieniem wydarzeń sprzed 30 lat, gdy Ukraina odzyskała niepodległość. – Te plany runęły 24 lutego o godz. 5.00 rano. Nasze projekty i marzenia skurczyły się do trzech celów – przeżyć, chronić, ratować… – mówi Mykhaylo Zakopets, dyrektor skansenu we Lwowie.
Wojna w Ukrainie jest nie tylko katastrofą humanitarną. To także barbarzyńskie niszczenie dziedzictwa tego kraju. Rosjanie bombardują i szabrują miejsca o szczególnym znaczeniu historycznym, obiekty wpisane do narodowego rejestru zabytków oraz te, które mają status dóbr światowego dziedzictwa. Dopiero po wojnie przekonamy się, jaki jest faktyczny rozmiar strat, choć fragmenty informacji już przebijają się do opinii publicznej. Armia Putina zrównała z ziemią XIX-wieczny drewniany kościół we wsi Wiazówka w zachodnim Żytomierzu oraz pochodzące z XI wieku centrum miasta w Czernihowie. W gruzach legło Muzeum Sztuk Pięknych w Mariupolu. W zrujnowanym bombardowaniem Charkowie, stolicy ukraińskiego konstruktywizmu, ostrzelano katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny oraz Sobór Zaśnięcia Matki Bożej. Lwów oraz bombardowane – Kijów i Charków – należą do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO. W Ukrainie zagrożone są muzea, galerie sztuki, obiekty sakralne, kolekcje sztuki, archiwa i zabytkowe nekropolie. Muzealnicy walczą, aby ocalić przed barbarzyńskim wandalizmem powierzone im dziedzictwo.
Bezcenne dziedzictwo
Lwowski skansen należy do największych w Europie. Tu na 36 hektarach zostało posadowionych ponad 100 obiektów architektury drewnianej pochodzących z 54 osad Ukrainy Zachodniej.
– Najstarsza chałupa ze wsi Łybohora w powiecie stryjskim ma 272 lata, jest datowana na 1749 r. Najmłodszy dom – ze wsi Lyuta na Zakarpaciu, wybudowany został w 1944 roku. Pierwszym obiektem muzealnym lwowskiego skansenu był kościół św. Mikołaja z 1763 r. ze wsi Krywka w obwodzie turkiwskim. Znajdują się tu cenne eksponaty ze zbiorów Muzeum Narodowego we Lwowie. A na szczególną uwagę zasługuje ikonostas z XVII wieku ze wsi Wola Żowtanca – opowiada dyrektor Mykhaylo Zakopets.
W muzeum zgromadzono ponad 22 tys. eksponatów etnograficznych, wśród nich są bezcenne kolekcje dekorowanych kafli ceramicznych autorstwa mistrzów: Baraniuka, Bachmatiuka i Kosaka (szkoła kosowska), haftów żydaczowskich, pisanek ludowych (850 sztuk). Tu znajduje się największa kolekcja płyt fajansowych w Ukrainie licząca ponad 600 sztuk oraz starodruki i rękopisy. Do rozwoju kolekcji muzealnych przez lata angażowani byli znakomici etnografowie i historycy. Muzeum odnotowało, że było ich ponad 300. Najpopularniejszymi wydarzeniami w lwowskim skansenie są święta: Wielkanoc, Boże Narodzenie i Dzień Niepodległości Ukrainy. Przed wybuchem wojny każdego dnia skansen odwiedzało 5 tys. zwiedzających. Roczna frekwencja wynosiła średnio ok. 160 tys. osób.
Na obszarze 50 ha lwowskiego skansenu zgromadzono 150 zabytków / źródło: Szewczenkowski Gaj
Ściągawki na wojnę
– Jeszcze dzień przed wybuchem wojny omawialiśmy plany na przyszłość. Chcieliśmy rozbudować infrastrukturę muzealną, wyznaczyliśmy obiekty do konserwacji, intensywnie przygotowywaliśmy się do nowego sezonu turystycznego – wylicza dyrektor Mykhaylo Zakopets. – Dzisiaj pracujemy z dnia na dzień. Planowanie czegoś na „za tydzień” to luksus. Trudno pogodzić się, że tak wiele z naszych zamierzeń zostało wstrzymanych przez wojnę. Na flipcharcie, poza dziesiątkami zaplanowanych jeszcze przed wojną zadań, dopisaliśmy tylko jedno – zwycięstwo Ukrainy.
Dyrektor Zakopets przyznaje, że już na początku roku, pojawiające się tu i ówdzie informacje o zamiarach Putina ataku na Ukrainę, postawiły tutejsze muzea w stan alarmu. Tak naprawdę, w duchu, nikt jednak nie wierzył, że może się wydarzyć tak szeroko zakrojona inwazja na kraj położony w Europie Środkowej.
– Po doświadczeniach z 2014 roku przy wsparciu kolegów z Europy, powstały „kieszonkowe ściągawki”, w których opisane zostały właściwe zachowania pracowników muzeów podczas działań wojennych. Niestety, teoria zderzyła się z praktyką. Zabrakło nam materiałów do pakowania i bezpiecznego przechowywania eksponatów w magazynach. Tkaniny ogniotrwałe, pojemniki, pudełka, papier pakowy, folia bąbelkowa – to były priorytety w zamówieniach wszystkich muzeów w regionie, nie tylko naszego – wylicza dyrektor.
Potrzeby były ogromne. Po kilku dniach wojny muzealnicy w Ukrainie wiedzieli już, że w najgorszej sytuacji znajdują się instytucje kultury położone przy granicy z agresorem. Lwowianie postanowili zorganizować dla nich pomoc. W pierwszym tygodniu wojny całkowicie zmienił się zakres obowiązków pracowników lwowskiego skansenu. Zajmowali się głównie przystosowaniem muzealnych piwnic do przechowywania eksponatów, zamykali i zabezpieczali okna, organizowali dyżury.
– To było najłatwiejsze. Trudniej było poradzić sobie ze wsparciem psychologicznym dla pracowników. Po wybuchu wojny większość z nich zaangażowała się w wolontariat. Lwów stał się potężnym ośrodkiem dla setek tysięcy uciekinierów z terenów objętych wojną. Do miasta przybywała pomoc humanitarna. Potrzebne były każde ręce do pracy, lecz także wielkie serca dla ludzi, którym wojna zabrała wszystko.
Grafika ilustrujące życie muzealne w czasie wojny autorstwa Bogdana Davidiuka / źródło: Szewczenkowski Gaj
Zniszczone, zagrożone, względnie bezpieczne…
Pod koniec drugiego tygodnia wojny muzea w Ukrainie zostały podzielone na trzy kategorie: zniszczone, zagrożone i względnie bezpieczne. Skansen we Lwowie został przypisany do trzeciej grupy.
– Specyfika naszego muzeum pozwoliła nam na przyjmowanie zwiedzających nawet w czasie surowej kwarantanny. Jako muzeum na wolnym powietrzu pozostaliśmy wówczas otwarci dla spacerowiczów. W takim trybie pracujemy także dziś – mówi dyrektor lwowskiego skansenu.
Przygotowano specjalną ofertę dla uciekinierów wojennych, większość pochodzi ze wschodu Ukrainy, Lwów zobaczyli po raz pierwszy.
– Z chęcią poznają ukraińską tradycję. Dla wielu jest ona zupełnie nieznana, ponieważ pochodzą z terenów rusyfikowanych. Muzeum prowadzi zatem swoistą arteterapię oraz realizuje ważną misję edukacyjną. Czasem przerywana jest ona alarmami lotniczymi, koniecznością ukrywania się w piwnicach. Jednakże zainteresowanie, jakie nam okazują uczestnicy warsztatów, jest większe niż ogarniający wszystkich, w takich momentach, strach – mówi dyrektor.
We Lwowie konserwatorzy zabezpieczają cenne rzeźby, witraże, zabytki przed pożarem, falą uderzeniową i… szabrem. W XIV-wiecznej katedrze ormiańskiej nie ma już unikatowego drewnianego ołtarza przedstawiającego Jezusa, Marię i Marię Magdalenę. Został ewakuowany i ukryty. Ostatni raz wyniesiono go stąd w 1941 roku, gdy do miasta wkroczyli niemieccy naziści. Fryz przedstawiający Jezusa pojmanego przez Rzymian w ogrodzie Getsemani, na Bazylice Archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny został otoczony rusztowaniem. Okna witrażowe zabito deskami. Rzeźby Neptuna, Amifitryty, Diany i Adonisa zdobiące narożniki lwowskiego rynku otula ognioodporna okładzina.
Dyrektor Mykhaylo Zakopets radzi polskim kolegom:
– Nie lekceważ zagrożenia, przygotuj się na nie z wyprzedzeniem. Opracuj plan działania dla pracowników w sytuacji kryzysowej, zbuduj system komunikacji pomiędzy pracownikami i innymi instytucjami, które będą ci potrzebne. Zabezpiecz finanse firmy, zdigitalizuj archiwa i eksponaty.
Grafika ilustrujące życie muzealne w czasie wojny autorstwa Bogdana Davidiuka / źródło: Szewczenkowski Gaj
Brokatowa bluzka z ornatu
W 1945 roku Kielecczyzna także doświadczyła bezwzględności sowieckich „wyzwolicieli”. Pojęcie – zdobycze wojenne – Rosjanie rozumieli jako „brać wszystko, co wpadnie w ręce”. U kresu II wojny światowej „trofiejnyje otriady” (specjalne jednostki Armii Czerwonej) z niespotykaną zuchwałością dewastowały lub grabiły z dóbr kultury polskie kościoły, archiwa i muzea, nie szczędziły także domów prywatnych, czy zespołów pałacowych.
– Działania zwykłych frontowych żołnierzy rosyjskich w Ukrainie nie odbiegają niczym od zachowania żołnierzy Armii Czerwonej na ziemiach polskich w 1944 i 1945 roku. Mimo, że wtedy nie byliśmy stroną konfliktu, traktowali te tereny jako kraj podbity. Rabowali, niszczyli zabytki i nekropolie, szczególnych aktów wandalizmu dokonywali na własności kościoła. Zabijali, torturowali, dochodziło do gwałtów na polskich kobietach, a nawet dzieciach – mówi historyczka Ewa Kołomańska, kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.
Przez dziesięciolecia informacje na ten temat były cenzurowane.
Historycy z Mauzoleum realizują projekt badawczy „Straty w obiektach sakralnych diecezji kieleckiej w czasie II wojny światowej w świetle zasobów Archiwum Diecezjalnego w Kielcach”.
– Badanie obejmie również zniszczenia w tkance zabytkowej wyposażenia kościołów i wszelkich ruchomości mających wartość historyczną i zabytkową, które uległy zniszczeniu bądź trwałej degradacji – mówi Ewa Kołomańska.
Archiwa parafialne, do których dotarli badacze, odsłaniają wandalizm i szabrownictwo dokonywane na Kielecczyźnie przez czerwonoarmistów. Jednym ze źródeł historycznych jest kronika pisana przez ks. Stanisława Gruszkę z Nowej Słupi, który opisał między innymi fakt złupienia przez „sołdatów” Domu Katolickiego. Po wyrwaniu drzwi czerwonoarmiści wynieśli z niego cenne ornaty, kapy, a nawet świece woskowe i żarówki. „W dniu 2 sierpnia, a więc trzy miesiące po skończonej drugiej wojnie światowej, jechałem bryczką na odpust Matki Boskiej Anielskiej do Świętej Katarzyny koło Bodzentyna. (..) Mijając grupę dziewcząt, zobaczyłem na jednej z nich piękną brokatową bluzkę. – Panienko, gdzie kupiłaś tak piękną bluzkę z brokatu? Dziewczyna odpowiedziała, że nie kupiła bluzki, tylko kawałki materiału, który sprzedawali żołnierze rosyjscy za wódkę w Bodzentynie” – zapisał w kronice ksiądz Gruszka. Bluzka była uszyta ze zrabowanego ornatu.
Meldunek z 26 lutego 1945 roku przesłany do Kurii Diecezjalnej w Kielcach na temat strat materialnych parafii dekanatu proszowickiego: „W zakrystii spali żołnierze sowieccy, w skarbcu urządzili local. Zabrano z zakrystii wszystką bieliznę kielichową, alby, zdekompletowano szaty liturgiczne, zabrano: 123 sztuk świec całych, kilogramowych, pozłacaną puszkę, patenę do chorych, naczynko srebrne i pozłacane na oleje święte oraz srebrną kutą łódkę na kadzidło z 1609 r., materiał na sztandary, obdarto i zabrano dwa sztandary. (…) Stan zniszczenia wielki w spalonych stodołach i suszarniach tytoniu częściowo w dachach domów odłamki pocisków, natomiast w ogóle zrabowano inwentarz, chyba że konie dało się wykupić wódką. Najwięcej ucierpiały w rabunku te wioski, gdzie ludzie rzekomo mieli się na godzinę usunąć”.
Meldunek do Wojewódzkiej Rady Narodowej Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach: „W związku z powtarzającymi się w dalszym ciągu rabunkami i gwałtami dokonywanymi przez żołnierzy A.Cz. – przesyłam następujące odpisy meldunków z prośbą o interwencję. Poza tym podaję do wiadomości, że:
W dniu 3.VII. br. o godzinie 2 oficerowie sowieccy wtargnęli do mieszkania nauczycielki we wsi Chotów, gm. Oleszno – zabrali 1000 zł, sukienkę, pończochy i inne rzeczy i dokonali na niej gwałtu.
W dniu 2.VII. br. o godz. 12-tej w Dankowie Małym, gm. Kurzelów żołnierz Armii Czerwonej usiłował zgwałcić 8-letnie dziecko (dziewczynkę). Chwycił ją i zaniósł do obory. Gdy matka dziewczynki zrobiła alarm – odebrała dziewczynkę. Dziewczynka była zupełnie rozebrana (naga)”.
Ksiądz Gruszka opisał w kronice wypadek samolotu sowieckiego, który rozbił się, lecąc w kierunku Świętego Krzyża. Zginęło czterech członków załogi. Nikt z towarzyszy nie kwapił się, aby ich pochować. Ksiądz Gruszka o taką możliwość poprosił sowieckiego oficera. „A na co to? – zapytał enkawudzista. – Oni już swoje zrobili, a teraz to jest tylko błoto”.
W okresie istnienia, Szewczenkowski Gaj odwiedziło ponad 3 mln turystów / źródło: Szewczenkowski Gaj
Pokój nas uśpił
Trudno zrozumieć, że we współczesnej Europie niszczone lub zagrożone będą obiekty oznaczone Błękitną Tarczą. Ten symbol jest kulturowym odpowiednikiem Czerwonego Krzyża, symbolem ochrony określonej w Konwencji Haskiej z 1954 roku (Konwencja o ochronie dóbr kulturalnych w razie konfliktu zbrojnego, podpisana w Hadze 14 maja 1954 r.).
– Muzealników uśpił wieloletni pokój w Europie. Nie opracowano nowych metod ratowania zbiorów na wypadek wojny. Dziś, chcąc nie chcąc, stanęliśmy przed tymi wyzwaniami – mówi dyrektor Zakopets.
Polskie instytucje kultury pomagają w zabezpieczaniu ukraińskich zabytków. Takie działania prowadzi m.in. Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą – Polonika w porozumieniu z partnerami ukraińskimi, właścicielami i gospodarzami obiektów muzealnych na terenie Lwowa, Kamieńca Podolskiego, Drohobycza czy Berdyczowa.
Dyrektorzy polskich muzeów zawiązali Komitet Pomocy Muzeom Ukrainy, który organizuje konkretne wsparcie. Transportuje specjalistyczne akcesoria opakowaniowe, sprzęt cyfrowy do digitalizacji zbiorów, opakowania kartonowe i plastikowe, drewniane skrzynie oraz inne, drobniejsze przedmioty, które mogą pomóc w zabezpieczaniu eksponatów. Prowadzi też zbiórkę pieniężną na pomoc muzeom w Ukrainie. Każdy może włączyć się do pomocy.
***
We lwowskim skansenie każda pora roku ma swoje niepowtarzalne odcienie.
– Malownicza, złota jesień chowa się pod śnieżny, zimowy koc. Potem pojawiają się pierwsze wiosenne kwiaty, obficie nasadzone w pobliżu domów, cieszą oko jaskrawymi kolorami. Ciepłe lato zaprasza do leżenia w gęstej, soczystej, zielonej trawie na głównej polanie skansenu. Nasze muzeum to wyspa natury otoczona tętniącym życiem miastem, oddaje atmosferę zarówno górskich wsi Huculszczyzny, jak i równin Bukowiny – mówi z tęsknotą Mykhaylo Zakopets.