Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
Według cytowanego przez Radio Kielce wicepremiera, ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, po tegorocznych żniwach ceny żywności najwyżej mogą się zatrzymać, a nie spaść. Polityk podkreślił, że wiele zależeć będzie od sytuacji międzynarodowej, dostępności zbóż na globalnym rynku.
Jakieś dobre wiadomości?
– Polska jest bezpieczna żywnościowo. Mamy dużą produkcję żywności, o czym świadczy chociażby bardzo duży eksport. Eksportujemy żywność za prawie 40 mld dolarów. Spokojnie wyżywimy Polaków, spokojnie wyżywimy również uchodźców ukraińskich, ponad 2 mln. O to nie musimy się martwić – uspokajał.
Alarmujący wzrost cen na całym świecie jest faktem. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w maju 2022 r. wzrosły rok do roku o 13,9 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 1,7 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny. Eksperci szacują, że połowa wzrostu cen to bezpośredni „efekt wojny Putina”. Reszta to skutek pandemii i przerwanych łańcuchów dostaw.
Na tym zjawisku próbują żerować rozmaici paserzy, handlarze wojennym nieszczęściem. Oto nieco ponad dwa miesiące temu marszałek Tomasz Grodzki oskarżał polski rząd i przepraszał Ukraińców, za to, że trwał jeszcze import ropy i węgla z Rosji. Stwierdził, że w ten sposób finansujemy zbrodniczy reżim.
Potworne, straszne oskarżenie.
Ta potężna presja na natychmiastowe wstrzymanie importu nośników energii z Rosji potem tylko przybierała na sile. „Dosyć finansowania Rosji, interesów rosyjskich, przez polskiego podatnika i polskie spółki Skarbu Państwa” – żądał na początku kwietnia Donald Tusk.
Gdy to się dokonało, ten sam polityk postraszył 3 czerwca: „będziemy zbierać chrust”. Oburzył się też na wysoką cenę benzyny – bezpośrednią konsekwencję wojny. W tym tygodniu zagrał sprawą ukraińskiego zboża, którego eksport przez morze blokują rosyjscy najeźdźcy. Stwierdził, że „z punktu widzenia polskich rolników oznacza to, że część tych zbóż i kukurydzy będzie sprzedawana tutaj w Polsce po wyraźnie niższych cenach”.
To nieprawda, bo zboża jest na świecie mało, grozi raczej wzrost cen i nawet głód. Wszystko, co jest na rynku, znajdzie nabywcę za dobrą cenę. Ale to też pokaz politycznego cynizmu, próba wykorzystania każdej trudności związanej z wojną dla politycznego zysku. Tusk ucieka w ten sposób od oczywistej współodpowiedzialności za dokonane razem z Angelą Merkel utuczenie i uzbrojenie Putina, za wystawienie geopolityczne Ukrainy na atak, za wieloletnie wyszydzanie rzekomych „rusofobów”. Dlatego tak mocno uderzał w rząd domagając się jak najostrzejszych sankcji. Ale gdy pojawiają się oczywiste koszty sankcji, od „putinflacji” po czasochłonną konieczność uzupełnienia zapasów węgla i gazu z innych kierunków, próbuje zyskać na wywołanym tym niezadowoleniu.
W tym sensie obiektywnie pracuje na rzecz reżimu Putina, który liczy na rozchwianie wewnętrzne społeczeństw zachodnich, na zmęczenie kosztami wojny, co ma doprowadzić do zaniechania pomocy Ukrainie i poddania tego kraju Rosji.
Wziąć od tyranów nawet najbardziej obrzydliwy towar, każde nieszczęście, dowolny problem, przepakować i sprzedawać światu jako rzekome błędy obozu rządzącego? Tak, taki wyłania się pomysł na przejęcie władzy.
Moralnie to postawa nieakceptowalna. Politycznie szkodliwa dla Polski. Cyniczna także wobec napadniętego sąsiada.
HANDLARZE WOJENNYM NIESZCZĘŚCIEM – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: