Tą sprawą żył, bez mała, cały świat. Transmisja sądowej batalii jaką stoczył popularny amerykański aktor – Johnny Depp, ze swą byłą małżonką – Amber Heard, śledzona była przez miliony widzów na całym świecie, w tym (przyznaję się bez bicia) przez niżej podpisanego.
Nie miałem, rzecz jasna, czasu, by śledzić ów proces online, jak wielu innych, zwłaszcza Amerykanów, którzy podobno brali urlopy, by spokojnie przyglądać się kolejnym odcinkom sądowej „telenoweli”. Oglądałem zwykle skrót całego dnia, dostępny na stronach kibiców Johnny’ego (tych było znacznie więcej) i Aber (tych, znacznie mniej). Jak podała strona Wirtualmedia, sprawa Depp versus Heard, w USA przyćmiła swą oglądalnością najważniejsze streammingi zdające relacje z tak ważnych wydarzeń światowych, jak wojna na Ukrainie, czy walka ze światowym kryzysem. Na 100 wpisywanych tagów w wyszukiwarce Google, aż 60 dotyczyło właśnie sprawy słynnej pary aktorskiej.
Co sprawiło, że na pierwszy rzut oka sensacyjne odgrzewane kotlety, jeszcze jedna sprawa z cyklu małżeńskie wojny między słynnymi gwiazdami Hollywood – rozpaliła do czerwoności uwagę mężczyzn i kobiet na całym ziemskim globie? Że nagle sensacyjne relacje o gwałtownych scenach z pożycia małżeńskiego Pirata z Karaibów, którego blask cokolwiek przyblakł, z narzeczoną Aquamana, znanej właściwie jedynie ze swej niekwestionowanej urody i roli w „Aqumamanie” właśnie, stały się światową sensacją, wielkim internetowym cyrkiem, prawdziwym spektaklem, bijącym na głowę wszystkie hollywoodzkie blockbustery?
Powodów jest co najmniej kilka. Ale że są one dość zajmujące i przekraczają ramy sezonowego skandaliku, więc warto im się przyjrzeć.
Hollywood skandalem podszyte
Pola Negri w filmie „Czarodziejka” z 1925 r. w reżyserii Sydney’a Olcotta / źródło: materiały prasowe
Jak Hollywood długi i szeroki (ale w ogóle świat filmu), żyje on skandalem. Cóż, tak było, jest i będzie. Życie ludzi kina – zwłaszcza aktorów i aktorek – często dubluje ich ekranową egzystencję. To takie sprzężenie zwrotne, będące po części rodzajem promocji swojej osoby, a często i filmu, w którym dany aktor czy aktorka grają.
W czasach klasycznego Hollywood, bardzo często to pieniądze i pozycja towarzyska psuły gwiazdy z hollywoodzkiego firmamentu, które nie potrafiły pofolgować sobie wobec bogactwa i statusu, którego – w sposób niespodziewany i gwałtowny – doświadczały. Zwłaszcza jeśli ich „arystokratyczne” pochodzenie dalekie było od prawdy, często fabrykowanej na potrzeby plotkarskich pism. Nasza Pola Negri (czyli Apolonia Chałupiec), pierwsza, polska gwiazda, która – jeszcze w okresie kina niemego – podbiła Hollywood, przeżywała płomienne romanse z aktorami, z którymi występowała w filmach m.in. ze słynnym Rudolfem Valentino, który zanim posiadł ją w królewskim łożu, wyścielił owo łoże prawdziwymi różami, a willa aktorki w Hollywood wyposażona była w wannę ze szczerego złota. O ile jednak fanaberie Poli Negri były jeszcze cokolwiek niewinne, to już wyczyny jej kolegów i koleżanek, przyprawiały purytańską Amerykę o palpitacje serc. A skończyło się to powołaniem Komisji Hayesa, która nie tylko cenzurowała filmy, ale i wymuszała na producentach, by dbali o moralną konduitę swych podopiecznych – a więc gwiazd Fabryki Snów. Historycy podają, że to słynna orgia zorganizowana przez komika Fatty’ego Arbuckle’a, w czasie której na skutek brutalnego gwałtu zginęła młoda starletka, przyczyniła się do spektakularnego wzięcia Hollywood za pysk. Co nie znaczy, że aktorzy, aktorki, reżyserzy i inni członkowie ekip filmowych, zrezygnowali ze skandalicznego trybu życia. Tyle tylko, że robili to już z dala od reporterskich fleszy. Nie jest wcale tajemnicą, że wielu aktorów, zanim zalśniło na firmamencie Hollywood, trudniło się prostytucją, tak w wydaniu męskim – Valentino, Clark Gable, jak i damskim – tu lista jest długa, ale prym wiedzie Jane Russell, kochanka potentata hollywoodzkiego i pioniera awiacji Howarda Hughesa. Namiętności przyczyniały się do upadków, a nawet fizycznej śmierci hollywoodzkich luminarzy. Wielki, niemiecki reżyser – Wilhelm Friedrich Murnau, który dał światu słynnego „Nosferatu”, zginął, składając życie na ołtarzu swych homoseksualnych namiętności, dobierając się do swego szofera rodem z Polinezji, kiedy ten prowadził samochód stromą, górską drogą.
Lionel Barrymore i Greta Garbo w filmie „Dama kameliowa” z 1936 r. w reżyserii George’a Cukora / źródło: materiały prasowe
Również i w małżeńskich aktorskich stadłach, od czasów kina niemego, aż po czasy współczesne, działo się dużo i głośno. Ślub Grety Garbo z jej ekranowym partnerem Lionelem Barrymorem został odwołany w ostatniej chwili, kiedy na jaw wyszły… lesbijskie preferencję skandynawskiej piękności (w tym czasie jednak będące tajemnicą poliszynela). Zaś historia kina pełna jest wybuchowych i cokolwiek dziwacznych związków, jak małżeństwo Vivien Leigh (słynna Scarlett z „Przeminęło z wiatrem”) z największym aktorem XX wieku Lawrence’m Olivierem, który mając preferencje biseksualne, wolał niekiedy pobaraszkować z kolegami aktorami, zostawiając samotną małżonkę w nieukojonej rozpaczy, co aktorka przypłaciła nerwowym rozstrojem. Inny słynny aktor-gej Rock Hudson prawie do końca życia ukrywający przez szeroką publicznością swój homoseksualizm (wyjawił go dopiero pod koniec życia, kiedy zachorował na AIDS), przyprowadzał swych partnerów do małżeńskiej łożnicy. Słynne małżeństwo wybitnej pary aktorskiej: Richarda Burtona i Liz Taylor przez ponad 20 lat leciało na alkoholowych oparach (Burton zmarł na marskość wątroby), kilkakrotnie się rozchodzili, by chwilę po tym rozpocząć ponowną próbę pożycia, dostarczając prasie plotkarskiej niemało materiału do sążnistych artykułów.
Ale były też skandale tragiczne, zakończone samobójczą śmiercią ich bohaterów. Liczba filmowych gwiazd, które zginęły na skutek samobójczych aktów, czy po prostu w efekcie zatrucia substancjami psychoaktywnymi, idzie w setki, jeśli nie w tysiące. Pierwsza z brzegu Marilyn Monroe – absolutny symbol seksu, której stulecie urodzin obchodzimy w tym roku – po serii burzliwych romansów, m.in. z prezydentem Johnem F. Kennedym (i jego bratem Robertem), znaleziona została w swym łóżku po przedawkowaniu barbituranów i alkoholu. Niektórzy uważają, że za jej śmiercią stały służby specjalne, chcące wyciszyć jej prezydencki romans, zwłaszcza, że aktorka nie chciała go przerywać. Z pewnością problem nadużywania środków wspomagających wiąże się ze stresem, a czasami ze słabą kondycją psychiczną wielu gwiazd Hollywood, nieradzących sobie z życiem na pokaz i ostatecznie niepotrafiących oddzielić swego życia prywatnego od zawodowych ekspiacji.
Skandal w służbie polityki
Harvey Weinstein opuszcza komisariat nowojorskiej policji po doręczeniu mu zarzutów karnych przez biuro prokuratora okręgowego Manhattanu / źródło: materiały prasowe
Ale i dziś nie sposób opędzić się od skandali, które wstrząsają Fabryką Snów. Słynna sprawa producenckiego potentata Harveya Weinsteina, który dzielił swój czas między promowanie ambitnego kina (w tym naszego Kieślowskiego) i tarzanie się w ciałach młodych aktorek często przymuszanych do tego typu aktywności, wywołało prawdziwą burzę w świecie filmu. Jej efektem był słynny ruch #MeToo, zwracający uwagę na wykorzystywanie kobiet przez uprzywilejowanych mężczyzn, zwłaszcza w przemyśle filmowym. Cała sprawa została rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów, wpływając nawet na zmianę relacji damsko-męskich (często w sposób absurdalny), jednak dotykała autentycznego problemu, występującego w Hollywood od zarania dziejów. Wiele słynnych aktorek u początku swej kariery przechodziło prawdziwą seksualną gehennę, by dostać wymarzoną rolę – nawet jeśli były dobrymi aktorkami, ze szkołą i talentem – jak piękna Natalie Wood, znana z „West Side Story”, którą wypromowano dopiero po tym, jak została „sprawdzona” przez Kirka Douglasa.
Warto jednak podkreślić, że w historii kina zdarzały się przypadki niesłusznych oskarżeń pod adresem aktorów o gwałty, molestowania, czy po prostu wszelkiego rodzaju skandaliczne, seksualne zachowania. Tak choćby zniszczono karierę wielkiego gwiazdora amerykańskiego kina przygodowego – Errola Flynna – najsłynniejszego odtwórcy roli „Robin Hooda”. Ten, znany ze swego seksualnego apetytu australijski aktor, robiący oszałamiającą karierę w Hollywood (prawie nigdy nie korzystał z pomocy kaskadera, grając w filmach), pewnego razu został oskarżony o seksualne wykorzystanie nieletniej. Dość szybko okazało się, że była to prowokacja, a skarżąca aktora panna, udająca na procesie skrzywdzoną nastolatkę, w rzeczywistości, mimo dość młodego wieku, była doświadczoną dziewczyną do towarzystwa. Ale kariera Flynna, z dnia na dzień, legła w gruzach. Co, jak chcą niektórzy biografowie aktora, wiązało się z jego skrajnie prawicowymi poglądami, mało popularnymi w liberalnych kręgach amerykańskiej Fabryki Snów. Mniej lub bardziej sprowokowane przez osoby trzecie seksualne wyczyny, zniszczyły albo uniemożliwiły rozkwit kariery wielu utalentowanych filmowców pracujących w Hollywood. Sprawa Romana Polańskiego, choć bezapelacyjnie mająca znamiona czynu pedofilskiego, wciąż de facto pozostaje niewyjaśniona i po dziś dzień „wisi” na wokandzie amerykańskiego sądownictwa.
Śmiem twierdzić, że sprawa Johnny’ego Deppa szła podobnym torem, co sprawa Flynna, czy Polańskiego. Zmierzała bowiem do destrukcji aktorskiej kariery gwiazdora „Piratów z Karaibów”, po którego aktorskim „truchle” na sam szczyt Hollywoodu chciała się wdrapać jego „urocza” małżonka – Amber Heard. Udowodnił to amerykański proces.
Tragikomedia ludzka
Johnny Deep podczas procesu Deep vs Heard / źródło: YouTube.pl
Nie wnikając w szczegóły całej sprawy (ciekawych odsyłam do całych raportów, a nawet zmontowanych filmów prezentujących koleje burzliwego związku), uczucie Deppa do Heard miało być miłością jego życia. Dla tej miłości rozszedł się z partnerką i matką swych dzieci, przemiłą Vanessą „Joe le Taxi” Paradis. Wydawało się, że piękna, superinteligentna, wrażliwa Amber, która dla Johnny’ego rozstała się ze swą wcześniejszą miłością – znaną fotografką mody (Amber jest bi), rzeczywiście będzie tą jedyną i ostatnią. Niestety, bardzo szybko miesiąc miodowy zmienił się w miesiąc piekielny. Dantejskie sceny działy się w czterech ścianach zamieszkiwanych przez parę. Rękoczyny, wyzwiska, akty fizycznego i psychicznego znęcania się. I, jak niezbicie udowodnił to proces, ofiarą zwłaszcza przemocy fizycznej (odcięty, rzuconą przez Amber butelką po piwie, palec Johnny’ego!) był zwykle Depp. Aktor z pewnością święty nie jest, bo żaden alkoholik i narkoman nie stroni od zachowań przykrych i gwałtownych. Jednak większą inwencją w okazywaniu fizycznej presji wykazywała się żona aktora. Miała też w zwyczaju filmować i fotografować swego małżonka, w chwilach „dużej słabości”, kiedy na przykład w pijackim cugu leżał w kałuży własnego moczu. Robiła to, rzekomo, by „wpływać na zmianę zachowania Johnny’ego”. I można byłoby nawet uwierzyć w troskliwość Amber, gdyby nie fakt, że często przyprawiała mu rogi z atrakcyjnymi i wpływowymi mężczyznami. Jej kochankiem był Elon Musk (wystąpił w procesie jako świadek obrony), czy słynny aktor James Franco (odmówił zeznawania w sądzie). Wisienką na torcie, choć brzmi to dość dwuznacznie, okazała się (użyję tu eufemizmu) kupka pani Heard, znaleziona w pościeli małżeńskiego łoża przez gosposię państwa Deppów. Co prawda aktorka próbowała zwalić winę na psy swego eksmęża, jednak zwierzęta należące do Johnny’ego to… dwa yorki, których wspólne odchody, żadną miarą, nie mogłyby zrównoważyć gramatury przedziwnego znaleziska.
I z całym tym bajzlem Amber Heard poszła do mediów, niemalże jako symbol ruchu #MeToo, by rozpowiadać, że jest wykorzystywana, poniżana, katowana w nieludzki sposób w czasie swego małżeńskiego pożycia. Rzecz jasna, zakończyło się ono zanim aktorka zaczęła snuć swoją narrację. Kiedy rewelacje aktorki uszły bezkarnie w Europie, powtórzyła je w USA. Jej wynurzenia kosztowały aktora utratę lukratywnego kontraktu na kontynuację roli Jacka Sparrowa, a także, co ważniejsze, utratę reputacji, co uderzyło zwłaszcza w jego dzieci. I właśnie fakt, że dzieci Deppa były brutalnie wyśmiewane przez rówieśników w szkole, jako „dzieci potwora znęcającego się nad kobietami”, spowodowało, że aktor podjął walkę i oskarżył Amber Heard o zniesławienie.
Finał bez zwycięzców?
Amber Heard podczas procesu Deep vs Heard / źródło: YouTube.pl
Sam proces obfitował w zdarzenia tyleż dramatyczne, co komiczne. Mimo dobrej gry wszystkich uczestników i uczestniczek tej sądowej rozgrywki pewne jest, że piłka była (prawie) zawsze po stronie Deppa – słabego mężczyzny, brutalnie wykorzystanego przez kobietę. Prawdą jest, że i ona jest ofiarą – swej megalomanii, egoizmu, bezwzględności i być może psychicznej choroby, jednak przede wszystkim jest zimną i okrutną manipulatorką.
Czy to znaczy, że w tym procesie udowodniono, że to mężczyźni są ofiarami, a ich akty przemocy słownej czy fizycznej są jedynie rodzajem odpowiedzi, samoobrony na bardziej wyrafinowaną, psychiczno-słowną przemoc stosowaną przez kobiety? Oczywiście, że nie. Rzut oka na policyjne raporty lub rejestry sądowych spraw udowadnia, że to właśnie kobiety są ofiarami przemocy ze strony mężczyzn zwłaszcza w związkach. Ale proces Depp vs Heard udowodnił, że zdarzają się jednak sytuacje odwrotne, w których to właśnie kobieta jest krzywdzicielką, niedziałającą w samoobronie, lecz z egoistycznych, czy wręcz psychopatycznych pobudek. Depp miał odwagę zaprotestować, jest osobą publiczną i jego wizerunek był bezwzględnie nadszarpywany, na co nie mógł sobie pozwolić. Ale wielu mężczyzn, po prostu nie chcąc uchodzić za mięczaków, albo chcąc oszczędzić wstydu sobie i swym najbliższym, znosi w milczeniu poniżenie i krzywdę ze strony kobiet, z którymi przyszło im żyć.
W tym kontekście jednak, choć sytuacja wydaje się dość klarowna, tak naprawdę nikt nie wygrał, a przegrali wszyscy. Zwłaszcza główni bohaterowie tego dramatu: Johnny Depp i Amber Heard, którzy roztrwonili swoje życie, zniszczyli swoją miłość, popełniając „błąd, myląc piękno z dobrem”, jak to napisał hrabia Tołstoj. Ostatecznie, ten sądowo-internetowy spektakl nienawiści i miłości, jak każdy hollywoodzki skandal, zniżający bogów i boginie ekranu do ludzkich proporcji, nie ma hollywoodzkiego happy endu. I właśnie dlatego, wydaje się być bardziej zajmujący i zmuszający do głębszej refleksji niż większość produkowanych w Hollywood filmów.
Ciekawe zresztą, czy powstanie film na podstawie procesu Depp vs Heard? Może aktorzy zagrają w nich samych siebie? To byłoby ciekawe, ale czy jeszcze potrzebne?