Niewiele zmieni się w stosunkach polsko-francuskich po wyborach parlamentarnych we Francji – ocenia wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Według ostatecznych wyników, prezydencka koalicja zdobyła najwięcej mandatów w niższej izbie parlamentu, ale straciła bezwzględną większość. Dużą liczbę deputowanych zdobyły lewica i narodowcy.
Francuskie media ogłosiły niedzielne wybory parlamentarne „klęską” dla prezydenta Emmanuela Macrona.
– Te wybory pokazują w innej perspektywie wynik wyborów prezydenckich – mówił na antenie Radia Kielce wiceminister Piotr Wawrzyk.
– Francuzi, którzy poszli do tamtych wyborów, głosowali „za” lub „przeciw” Marin Le Pen, a nie za Emmanuelem Marconem. I ten wynik to oddaje. Część osób, które na niego głosowały nie chciały po prostu, żeby rządziła pani Le Pen. To też trochę porażka tradycyjnych partii: i socjaliści i republikanie są w cieniu francuskiej sceny politycznej – mówił wiceminister.
Polityk dodał, że w relacjach polsko-francuskich po wyborach parlamentarnych niewiele się zmieni, ponieważ ponieważ Zgromadzenie Narodowe we francuskim systemie politycznym nie odgrywa wiodącej roli, to prezydent ma kluczowe znaczenie.
Wiceminister Piotr Wawrzyk odniósł się też do wizyty przywódców Niemiec, Francji i Włoch w Kijowie. Podkreślił, że jego zdaniem to bardzo dobrze, że nie było z nimi polskiego prezydenta, ani premiera.
– Mnie się też wydawało, że zobaczenie na własne oczy zbrodni, jakich Rosjanie dokonali w Irpieniu, będzie swego rodzaju katharsis i wstrząśnie sumieniem tych polityków. Jednak tak się nie stało. To jest ogromne rozczarowanie. I to, co się pojawiło potem w mediach, o naciskach na prezydenta Zelenskiego, by nie do końca był nieustępliwy w rozmowach z Rosją, potwierdza to, co ci politycy mówili wcześniej: że nie można Rosji upokarzać, że Putin nie może stracić twarzy. W tym kontekście, cieszę się, że nas, jako Polski w tych rozmowach nie było, bo musielibyśmy firmować politykę nie swoją. Być w towarzystwie polityków, którzy mówią o konieczności kompromisu i ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji byłoby dla polskiej polityki zagranicznej kompromitujące, nie współgrałoby z tym, o czym mówimy oficjalnie i nieoficjalnie na arenie międzynarodowej. Bardzo dobrze, że polskich polityków tam nie było, to też byłoby niezrozumiałe dla samych Ukraińców – podkreślił.
Wiceminister zwrócił uwagę, że dotąd zachodni politycy niczego w sprawie Ukrainy nie osiągnęli rozmowami z Władimirem Putinem. Przypomniał także, że polscy prezydent i premier odwiedzali Ukrainę jako pierwsi po wybuchu wojny.