Historia powstania kolei, do niedawna zwaną Świętokrzyską Koleją Dojazdową (Jędrzejowska Kolej Dojazdowa), sięga I wojny światowej. Początkowo w 1915 roku służyła wojskom austriackim. Wówczas dla potrzeb militarnych wybudowano pierwszy odcinek polowej linii wąskotorowej od Jędrzejowa do Motkowic. Dalej źródła historyczne podają, że po opuszczeniu terenu przez wojsko, tor ten został rozebrany, a w jego miejscu rozpoczęła się budowa nowego torowiska. Powstały wówczas znane do dzisiaj, choć aktualnie nieczynne, mosty nad rozlewiskiem Nidy i najdłuższe drewniane estakady w Europie, wynoszące 600 metrów. Niedługo później rozpoczęto budowę dalszego odcinka linii do Hajdaszka, Sędziejowic i Chmielnika, a następnie przez Raków Opatowski do Bogorii. Łączna długość tej kolei wynosiła 86 km. Niemal równolegle powstały odcinki Miechów-Węchadłów-Działoszyce, Kocmyrzów-Posądza. Budowano również styczne kolejki konne, w 1917 roku czynne już były kolejki na odcinku Kije-Pińczów-Michałów-Koniecmosty-Opatowiec oraz Staszów-Rytwiany-Pacanów/Szczucin.
W roku 1924 starostwo pińczowskie zbudowało odcinek linii od Pińczowa do Hajdaszka, gdzie łączyła się ona z kolejką jędrzejowską. Zarząd Pińczowskiej Kolei Wąskotorowej rozpoczął również pracę przy budowie linii od Pińczowa przez Wiślicę do Kazimierzy Wielkiej. Połączono się z istniejącymi kolejkami w Posądzy i Działoszycach. Przed wojną kolejka obsługiwała m.in. cukrownie, cegielnie, tartaki, młyny i gorzelnie. W okresie międzywojennym pełniła także funkcję przewozu osób. W czasie okupacji była wsparciem dla organizacji podziemnych. O dziwo przetrwała II wojnę światową i ponownie służyła jako kolej pasażerska, jak i kolej dla potrzeb przemysłu.
W 1989 roku ciuchcia zaczęła się „realizować” w branży turystycznej na trasie Jędrzejów-Umianowice-Pińczów-Wiślica, ale tylko do 1997 roku. Wtedy powódź podmyła most na starorzeczu Nidy w Pińczowie oraz trasa pociągu turystycznego skróciła się do odcinka Jędrzejów-Umianowice-Pińczów. Do Wiślicy już nigdy więcej nie dotarł żaden pociąg wąskotorowy. Dziś z dawnej, ponad 340-kilometrowej sieci Jędrzejowskiej Kolei Dojazdowej, która sięgała aż po Tarnobrzeg, pozostało niewiele.
Nowe perspektywy…
Jeszcze do niedawna turystyczna ciuchcia jeździła na trasie liczącej około 30 km, ale w 2019 roku kolejka zawiesiła kursy, bo stan torowiska nie pozwalał na bezpieczną jazdę.
– Stopień zużycia lokomotywy, która poruszała się między Jędrzejowem a Pińczowem oraz cofnięcie pozwoleń i certyfikatów przez nadzór kolei nie pozwalały na jej dalsze funkcjonowanie. Dlatego 22 czerwca 2020 roku podjęto uchwałę o likwidacji spółki Świętokrzyska Kolejka Dojazdowa „Ciuchcia Expres Ponidzie” – wyjaśniał w 2020 roku Marek Jońca, członek zarządu województwa.
Stan infrastruktury „Ciuchci Expres Ponidzie” mógł doprowadzić do katastrofy. Niestety, przez lata niewiele zrobiono, aby zadbać o komfort i bezpieczeństwo podróżnych.
Od października 2020 roku taborem w imieniu zarządu województwa świętokrzyskiego zawiaduje Zespół Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych.
Zgodnie z zawartymi porozumieniem, 60 proc. kosztów związanych z funkcjonowaniem kolejki poniesie samorząd województwa, a pozostałe 40 proc. samorządy powiatowe i gminne, przez których tereny przebiega trasa kolejki.
Po przeprowadzeniu remontu taboru i szlaku kolejki wąskotorowej udało się wznowić ruch turystyczny z Jędrzejowa do Jasionnej. Na szlaku możemy podziwiać pola, krajobrazy. Na końcu trasy, na stacyjce w miejscowości Jasionna będzie można zorganizować ognisko, upiec kiełbaski, spędzić miło czas. Organizatorzy mogą również zapewnić muzykę.
Ale wyzwań jest więcej. Trzeba usprawnić jeszcze 20 km torów na odcinku z Pińczowa do Umianowic. I tu poprzeczka rośnie, bo koszt remontu to kwota 22 mln zł.
W przywrócenie świetności zabytkowej wąskotorówki zaangażowało się województwo świętokrzyskie.
– Chcemy ratować wyjątkowy zabytek techniki i historii. Przywrócimy blask Kolejki Wąskotorowej Ponidzie, która będzie atrakcją naszego regionu – podkreślał marszałek Andrzej Bętkowski podczas uroczystego podpisania umów o współfinansowaniu wąskotorówki.
Pieniędzy jak na razie nie udało się pozyskać z Rządowego Funduszu Inwestycji Strategicznych Polski Ład, ale zarząd nie zamierza stać w miejscu. Ma zamiar wystąpić o środki z RPO w obecnej perspektywie na dopuszczenie do eksploatacji najtrudniejszego odcinka od Motkowic do Umianowic przez Nidę, gdzie są mosty i estakady.
Obecnie prowadzone są także prace przy remoncie odcinka z Jasionnej przez Wygodę do Motkowic. Wymieniane są m.in. podkłady kolejowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, być może do Motkowic pojedziemy już na początku lipca 2022.
Imperialne plany. Będzie „sielsko”?
Plan jest taki, aby podczas podróży kolejką wąskotorową można było po drodze odwiedzić kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy Sielsko na Wygodzie. Na jego terenie znajduje się peron kolejki wąskotorowej poświęcony pamięci Tadeusza Halewskiego – maszynisty wąskotorówki i dziadka założyciela obiektu. Na podróżujących, którzy zechcą zatrzymać się na dłużej na terenie ośrodka, czeka wiele atrakcji. Znajduje się tu pensjonat, restauracja, sala konferencyjna, altany, grota solna, SPA z miejscem zabaw dla dzieci, park dinozaurów i stadnina koni.
W kolejnych latach planowane jest wzmocnienie atrakcyjności terenów turystycznych położonych w otoczeniu kolejki na całej długości planowanego szlaku miedzy Jędrzejowem, a Pińczowem.
Główną atrakcją ma być obecne budowane Centrum Edukacji Przyrodniczej w Umianowicach. W ośrodku położonym w sercu Ponidzia powstaje Nidarium – ogromne akwarium o pojemności 25 tys. litrów, ukazujące życie w Nidzie. Zobaczymy tam zarówno odcinki rzeki mające 2 m głębokości jak i płyciznę, starorzecze oraz strefę przybrzeżną. W akwarium zamieszkają traszki, żółwie, a także ryby. W ofercie ośrodka znajdzie się strefa noclegowa na 50 miejsc, sala edukacyjno-konferencyjna oraz pracownia projektowo-badawcza. Powstanie także mini gospodarstwo pokazowe, w którym zamieszkają: konik polski, krowa, owce i kozy. Będą to zwierzęta oswojone, aby dzieci, które będą pomagać przy różnych pracach gospodarskich, mogły je podpatrywać. W pobliżu ośrodka powstaną tematyczne ścieżki przyrodnicze: czatownia do obserwacji ptaków, wieża widokowa, ścieżka związana z alejami wierzbowymi oraz ścieżka związana z rozlewiskami i starorzeczami. Dodatkową atrakcją ma być prom ręczny 20-osobowy, a przeprawa będzie polegała na przeciąganiu liny.
Renowacji poddany już został budynek dawnej wieży ciśnień, który zgodnie z zapowiedzią będzie pełnił funkcje tarasu widokowego i wieży obserwacyjnej. Aktualnie w ramach budowy ośrodka edukacji przyrodniczej, dobiega końca budowa stacyjki w Umianowicach. Tu będzie czekać na turystów dodatkowa atrakcja – przejazd drezynami rowerowymi na odcinku 2,5 km z Umianowic do Hajdaszka.
Skansen kolejną atrakcją
Stacja Hajdaszek to kolejowy skansen, który będzie pełnić funkcję edukacyjną i promującą wartości przyrodnicze, historyczne i kulturowe. W budynku stacji odtworzona zostanie sala dworcowa z kasą biletową oraz pokój naczelnika stacji. Ponadto znajdzie się tam sala edukacyjno-konferencyjno-restauracyjna, zwana, jak dawniej, gospodą dla żołnierzy oraz zaplecze kuchenne. W kolejowym skansenie znajdzie się również apartament hrabiny Karoliny Lanckorońskiej – historyka sztuki, spadkobierczyni terenów leżących w okolicy Pińczowa oraz gabinet Janiny Żelisławskiej – kierowniczki gospody w latach dwudziestych XX wieku, która przyczyniła się do rozwoju kulturalnego i oświatowego tego miejsca. W holu głównym ustawiona będzie makieta Ponidzia z fragmentami kolei wąskotorowej, dworcami kolejowymi oraz poruszającymi się modelami lokomotyw i wagoników.
Planowane jest również odtworzenie dawnego grodziska z XI i XII wieku położonego na wyspie wśród rozlewisk Nidy, między wsiami Stawy-Motkowice-Umianowice. Gród znajduje się na szlaku kolejki i w przyszłości będzie go można zwiedzić podczas wycieczki ciuchcią. Dawne grodzisko zajmowało powierzchnię około ośmiu hektarów. Gród otoczony był podwójną linią obwałowań o eliptycznym zarysie. Umocnienia obrony zostały niestety całkowicie rozorane. W obrębie majdanu natrafiono na znikome ślady zabudowy mieszkalnej, kilka jam i ziemianek z paleniskami kamiennymi. Gród był przypuszczalną siedzibą Kasztelanii Czechowskiej.
Obecna ścieżka rowerowa, która przebiega wzdłuż szlaku kolejki wąskotorowej od Jędrzejowa do Lasu Jakubowskiego ma być rozbudowana i przebiegać aż do Umianowic. W samym Jędrzejowie ma być zbudowany peron w pobliżu Muzeum im. Przypkowskich, aby turyści w nim przebywający mieli lepszy dostęp do kolejki wąskotorowej. Zbiory i muzeum obecnie obejmują ponad 600 zegarów słonecznych oraz astronomicznych przyrządów pomiarowych. Muzeum w Jędrzejowie sytuuje się na trzecim miejscu w świecie pod względem liczebności i wartości zegarów słonecznych.
Krytycznym okiem
Czy kolejka wąskotorowa na Ponidziu będzie ważną atrakcją regionu?
– Odpowiedź jest krótka: tak ma ogromną szansę. I tę szansę ma głównie dzięki Ośrodkowi Edukacji Przyrodniczej, który powstaje bezpośrednio na stacji w Umianowicach – uważa Andrzej Kuszak, prezes Fundacji Zwrotnica, pasjonat i znawca pińczowskiej kolejki wąskotorowej. – Na początku lat 90. utworzono usługę w postaci przejazdów „retro”. Stała się ona wówczas atrakcją, która była w czołówce tego typu usług w całym kraju. Niestety, bez wizjonerskiego i idącego nieco pod prąd podejścia nigdy nie uda się do tego wrócić.
Zdaniem Andrzeja Kuszaka nie jest łatwo czymś się wyróżnić. Koleje wąskotorowe są zróżnicowane krajobrazowo, a do czołówki pod tym względem zliczają się wąskotorówki z Przeworska, gdzie mijamy pagórkowaty teren, strumyki, pola, wsie, duże skarpy i Żnińska kolej biegnąca przez piękne tereny rolnicze w sąsiedztwie jezior.
– Z pewnością odcinek Rzepedź-Smolnik w Bieszczadach byłby, a może już niedługo będzie hitem, bo biegnie w dość trudnym terenie, ale bardzo pięknym. Nie wymieniam kolejki Bieszczadzkiej obecnie funkcjonującej, co niektórych może dziwić. Ale dla mnie, jak i dla wielu innych pasażerów, jazda cały czas przez tereny leśne, nie jest szczególnym walorem – z uśmiechem dodaje Kuszak. – Turysta jest bardzo wymagający. Dzisiaj nie wystarczy mieć sprawny parowóz, bo to nie jest czymś wyjątkowym, choć liczba uruchomionych lokomotyw parowych świadczy o przychylności lokalnej władzy, bo wiąże się ze sporymi wydatkami. Na stanie Świętokrzyskiej Kolejki jest parowóz, który był czynny do 2008 roku. Po tak długim przestoju bardzo kosztowne jest ponowne jego uruchomienie. Tak jak z każdym urządzeniem – znacznie łatwiej jest doprowadzić do ruchu parowóz, który niedawno jeździł, niż taki który stał jako „pomnik”. Niestety, świadczy to o nieudolności naszych samorządowców. Remont można było zrobić tanio i szybko, podczas gdy niektórzy ściągali maszyny stojące po x lat na postumentach – uważa.
Andrzej Kuszak twierdzi, że nie wrócimy do krajowej czołówki wśród kolejek wąskotorowych. Główną przyczyną jest utrata atrakcyjnie krajobrazowo trasy tj. odcinka Pińczów-Wiślica. A to na tej trasie torowiska biegną przez zróżnicowany teren: las, pola, lasy, sady, łąki, w sąsiedztwie strumyków i bezpośrednim sąsiedztwie wsi oraz domostw.
– Odcinek ten dwukrotnie, bo w okolicach wału Chroberskiego – dużej skarpy, z której rozpościera się piękny widok oraz tuż przed Wiślicą – skąd z daleka, bo już z pod Jurkowa, widać kolegiatę, prowadzi równolegle do rzeki Nidy i jej doliny. I to właśnie stąd wzięła się nazwa Ciuchcia Ekspres Ponidzie. To tutaj jest widoczna kwintesencja Ponidzia: rzeka wzdłuż i przez jej doliny moglibyśmy jechać dłuższy czas, a nie w poprzek przez paręnaście sekund oraz łąki i pola, które są krainą mlekiem i miodem płynącą. Kto kojarzy odcinek Jędrzejów-Pińczów wie, że sadów, czy pól i stromych wzniesień, z których byłoby widać na przykład Busko-Zdrój, jest tam niewiele, natomiast jest tam sporo łąk i są problematyczne estakady – zauważa Andrzej Kuszak.
Pomysły na sukces
Zdaniem miłośników kolejki powinno się zrezygnować z remontu estakad, bo to około 600 m trasy, na remont której potrzeba co najmniej 10 mln zł. Rezygnacja z tego przedsięwzięcia umożliwiłaby doprowadzenie do końca wszystkich pozostałych celów niezbędnych do uatrakcyjnienia naszej kolejki – remont wagonów, budynków, torowisk, może nawet remont jakiegoś dłuższego nieprzewidzianego odcinka szlaku. Estakady są atrakcyjne co najwyżej dla osób obserwujących je z zewnątrz, gdy jedzie po nich pociąg. Mogą być też ewentualnie atrakcją dla drezyniarzy, ponieważ z powodu „skąpej” budowy drezyn odczuwa się niecodzienność przejażdżki po tym obiekcie. Nie jest to natomiast atrakcja dla turysty-pasażera, któremu jazda po mostach nie przynosi większych wrażeń, a krajobraz za oknem nie zmienia się, bo widzi się tylko łąki i bagna.
– Trzeba zaskoczyć wszystkich, ale nowoczesnością – dodaje prezes fundacji. – Chodzi o to, aby stać się przyjaznym i wygodnym dla nowoczesnego, wygodnego turysty. Innowacyjnym podejściem byłoby na przykład pozyskanie wąskotorowych lokomotyw wodorowych! Czemu nie! Choćby w ramach badań nad tą technologią. Jedna z kolejek w Niemczech została zachowana przez prywatną firmę, ponieważ będzie ona testować na niej nowe prototypowe rozwiązania w sterowaniu ruchu pociągów. To będzie niezwykle nowoczesna kolej, a firma zyskuje możliwość badań na żywym organizmie bez wprowadzania zagrożenia na normalnej kolei, gdzie ryzyko prowadzenia testów jest kilkukrotnie większe. Pamiętajmy, że nasza kolej wąskotorowa przemierza szalki objęte ochroną przyrodniczą. A taki proekologiczny wodorowy napęd zamiast starego diesla jest jeszcze bardziej zasadny i to jest innowacja połączona z ochroną środowiska, którą można by się chwalić w świecie. Jednocześnie nowy tabor byłby skokiem technologicznym dla naszej kolejki oraz skokiem jakościowym obsługi turystów, którzy nie musieliby wąchać spalin i narzekać na psujące się lokomotywy. Gdybym był filantropem multimilionerem odbudowałby 10 kilometrów serpentyn pińczowskich – torowiska biegnącego fragmentem Garbu Pińczowskiego. To byłaby inwestycja plasująca tę atrakcję w czołówce najciekawszych kolejek wąskotorowych w Europie – dodaje z zapałem prezes Kuszak.
Podsumujmy. Aktualnie na trasę wyjechała rumuńska lokomotywa Lxd2 produkowana od 1968 roku wraz z dwoma wagonami, każdy po 45 miejsc. Na turystów czeka także niespodzianka. W czasie wakacji będzie można korzystać z „letniego” wagonu w stylu retro bez dachu na 32 miejsca. Na razie pociąg kursuje „na zamówienie” dla zorganizowanych grup – wycieczki mniejsze do 45 osób i większe do 90. Za wynajęcie jednego wagony trzeba zapłacić 1,8 tys. zł, za dwa – 2,2 tys. zł. W sierpniu pojawią się biletomaty, a rezerwacji i opłat będzie można dokonywać przez stronę internetową.
W planach jest także remont zabytkowego parowozu Px-48, który mógłby być dodatkową atrakcją turystyczną. To zadanie zostało ujęte we wniosku, który został złożony w ramach Polskiego Ładu. Wraz z naukowcami z Politechniki Świętokrzyskiej, Zespół Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych, zastanawia się nad zasilaniem parowozu alternatywnymi, ekologicznymi źródłami energii. Może się uda…
Kolejki wąskotorowe w Polsce
W latach 90. w Polsce nie brakowało kolejek wąskotorowych świadczących usługi turystyczne. Nie wszystkie jednak przetrwały restrukturyzację PKP na początku lat dwutysięcznych. Obecnie funkcjonuje kilkadziesiąt wąskotorowych kolei turystycznych, a niektóre powstały w miejscach, gdzie nie ma tradycji kolejowych, jak w Krośnie, gdzie od 2013 roku uruchomiona jest Krośnicka Kolej Wąskotorowa z parowozem Px48-1907. Wąskotorówki czynne są m.in. na Górnym Śląsku, w Kaliszu, w Koszalinie, w Ełku, w Pleszewie, w Piasecznie, w Poznaniu, w Bieszczadach. Od lat już jeżdżą parowozy Średzkiej Kolei Powiatowej, Wyrzyskiej Kolei Powiatowej, Żnińskiej Kolei Powiatowej, Żuławskiej Kolei Dojazdowej. W Starachowicach, czy w Krośniewicach kolejki wąskotorowe są w trakcie reaktywacji w dużej mierze przez wolontariuszy, przy wsparciu samorządów. A w Bieszczadach rozpoczęła się walka o reaktywację odcinka Rzepedź-Duszatyn-Smolnik – po 20 latach od zamknięcia.