Po ponad 50-letniej przerwie legendarna pszenica „sandomierka” znów rośnie i ma się dobrze. W średniowieczu była jednym z cenniejszych towarów na giełdzie w Amsterdamie, gdzie trafiała dzięki flisakom, którzy spławiali ją Wisłą do Gdańska.
Ziarno z banku genów w stolicy Czech, Pradze, pozyskała nowo powstała Fundacja Sandomierka, która stawia sobie za cel m.in. kultywowanie dawnych tradycji. Pierwszą inicjatywą stało się przywrócenie na Sandomierszczyznę ziarna sprzed wieków. Pszenicą „sandomierką” obsiano niewielkie poletko koło Sandomierza. Grzegorz Świtalski, prezes fundacji nie chce ujawniać dokładnej lokalizacji, aby nie wywoływać zbyt wielkiego zainteresowania nasadzeniem, co mogłoby mu zaszkodzić.
Ziarno zachowane w banku genów prawdopodobnie pochodzi z czasów zaborów. Ze 132 ziaren, które otrzymała Fundacja Sandomierka, wyrosło 19 roślin, jednak na każdej jest co najmniej 4 lub 5 kłosów. Są one wysokie, mają ponad 1,5 metra. Ziarno zostało wysiane w połowie września ubiegłego roku. W planach fundacji jest rozwój uprawy. Z tegorocznych ziaren dokonany zostanie kolejny wysiew. A pierwsza, pozyskana mąka trafi do jednej z sandomierskich restauracji, która upiecze z niej chleb. pieczywo zostanie przeznaczone na licytację na wybrany cel charytatywny.
Dr nauk rolniczych Janusz Suszyna powiedział, że pszenica „sandomierka” była wysoko ceniona w średniowieczu ze względu na swoje walory jakościowe, wręcz delikatesowe. Była samopylna, porównywano ją do orkiszu. Na tak dobrą jakość ziarna miały wpływ żyzne, lessowe gleby Sandomierza, Opatowa i okolic, gdzie była uprawiana. Rynek to doceniał. Była jednym z lepszych surowców do pozyskania mąki i wyrobów z niej.
Rosnące obecnie kłosy pszenicy „sandomierki” zostały przebadane w Instytucie Rolniczym w Lublinie. Okazało się, że zawierają dużą ilość pra ziarna oraz są odmianą populacyjną.
Ten rodzaj pszenicy był uprawiany już w okresie panowania króla Kazimierza Wielkiego, występował do lat 60-tych ubiegłego wieku.