Co Henri Bergson, laureat literackiej nagrody Nobla, ma wspólnego z Maleńcem? Jego prababka Temerla Sonnenberg sprowadziła w Opoczyńskie (dawniej również ziemie koneckie) Żydów, którzy zatrudniani byli w fabrykach, ale też rozwijali swoją kulturę w regionie.
Temerla Sonnenberg pochodziła z Opoczna, a wyszła za mąż za Berka Szmulowicza Sonnenberga, bankiera i filantropa z Warszawy, protoplastę rodu Bersgonów (pierwotnie Bereksohn). Temerla i Berek mieli sześcioro dzieci, między innymi Gabriela Bergsona, ojca Michała Bergsona, znanego kompozytora i ucznia Fryderyka Chopina, a później ojca noblisty Henri Bergsona.
Jak informuje historyk Maciej Chłopek, początki osadnictwa żydowskiego w Maleńcu związane są z postacią przedsiębiorcy, Żydówki Temerli Sonnenberg, aktywnie wspierającej żydowski ruch religijny, chasydyzm. Jeden z jego przywódców Simcha Binem z Przysuchy w imieniu Temerli zarządzał majątkiem przejętym przez nią od księcia Hessen-Darmstadt, w tym fabryką żelaza w Maleńcu. Z czasem wśród jego mieszkańców pojawili się żydowscy handlarze, rzemieślnicy, właściciele i dzierżawcy zakładów metalurgicznych oraz robotnicy.
Na potrzeby żydowskiej społeczności we wsi wybudowano synagogę, mykwę oraz uruchomiono szkołę dla kobiet (shul). Tak zorganizowany sztetl żydowski funkcjonował w Maleńcu do okresu II wojny światowej.
Jak opisywał po latach społeczność Maleńca jeden z jego mieszkańców Michael Lubliner: „Społeczność Maleńca była zróżnicowana i składała się z ludności żydowskiej i nieżydowskiej. Żydzi zarządzali kilkoma zakładami metalowymi, w których robotnikami byli w większości nieżydzi. Nie przypominam sobie jednak żadnych konfliktów etnicznych. […]. W Maleńcu nie było kościoła. W przeciwieństwie do tego Żydzi posiadali dużą synagogę z wieloma świętymi księgami, kobiecym shulem, mykwą i łaźnią parową. Nie było tu rabina, tylko dajan (sędzia), który był również nauczycielem. W Maleńcu nie było też cmentarza, gdy ktoś umarł był grzebany w pobliskim mieście Żarnów, w którym rezydował również doktor, który w razie potrzeby zjawiał się w Maleńcu. Choć ten nawrócił się na chrześcijaństwo, to nadal utrzymywał przyjazne stosunki ze swoimi dawnymi współwyznawcami. Pacjentami, którzy nie byli zbyt poważnie chorzy, zajmował się fryzjer-fleczer Berl, którego dobroduszną twarz pokrywała przycięta szara broda”.
Jednak jak dodaje Maciej Chłopek, podstawową siłę roboczą w XVIII-XIX-wiecznych warsztatach i fabrykach metalurgicznych działających na terenie Doliny Czarnej stanowili chłopi zamieszkujący okoliczne wsie. Byli wśród nich tzw. komornicy, którzy odrabiali pewną liczbę dni w tygodniu oraz zobowiązani byli do stałej pracy za umówioną z góry cenę. W prywatnych zakładach produkujących wyroby żelazne zatrudniani byli także tzw. wyrobnicy i chałupnicy, którzy odrabiali częściowo pańszczyznę, dorabiając najmem przymusowym.
W 29. odcinku słuchowiska „Krew i żelazo” pojawiają się chłopi pańszczyźniani, Żydówka Temerl i wiele innych tajemniczych „widziadeł”, a kluczem do rozwiązania zagadki snu Jacka jest prawdziwa historia.
Pierwszym właścicielem fabryki był kasztelan Jacek Jezierski. Według współczesnych mu, „pierwszy milion” ukradł, zarządzając dobrami jednego z biskupów. Z wykorzystaniem tych pieniędzy założył w kraju wiele fabryk, w tym w Maleńcu. Jej działalność oparta była na pracy pańszczyźnianych chłopów. W 1800 roku sprzedał fabryki w Maleńcu księciu niemieckiemu von Hessen-Darmstadt za 260 tys. pruskich srebrnych talarów. Nigdy jednak nie otrzymał całości tej kwoty. Książę nie był zainteresowany modernizacją fabryk, a jedynie jej eksploatacją poprzez wydzierżawianie żydowskim przedsiębiorcom. Po jego śmierci za długi fabrykę przejęła Tamerla Sonnenberg – najbogatsza Żydówka Królestwa Polskiego. Wspierała ona również rozwijający się w tym czasie na ziemiach polskich chasydyzm. Jego przywódców zatrudniała w swych dobrach. Był wśród nich Sima Bunim z Przysuchy (późniejszy przywódca ruchu), który jako księgowy zarządzał fabryką w Maleńcu, by nocami studiować Talmud. Po śmierci Tamerli fabrykę wykupił Tadeusz Bocheński.