W Beskidach turyści dopisali, ale tłoku nie ma. Sandra Kulka z informacji turystycznej w Szczyrku powiedziała, że w lipcu zazwyczaj jest ich nieco mniej, przyjeżdżają liczniej dopiero na przełomie lipca i sierpnia, gdy odbywa się Tydzień Kultury Beskidzkiej.
Dodała, że ceny w Szczyrku nie wzrosły radykalnie w porównaniu z okresem sprzed wakacji. Jest drożej średnio o kilka złotych za danie obiadowe.
Bielszczanka, który w niedzielę wybrała się do Brennej w Beskidzie Śląskim, w rozmowie z PAP podała, że gości było nieco mniej niż w poprzednich latach. „Choć po chłodniejszych dniach zrobiło się ciepło, to nad Brennicą (rzeka – PAP) niewiele osób rozłożyło koce. Można było bez kłopotu znaleźć miejsce w kawiarni, restauracji czy ogródku z grillem. Tanio nie jest, ale z pewnością smacznie” – powiedzieli.
Jak podała, w cukierni ciastko można kupić za ok. 4 zł. Obiad dla dwóch osób to już większy wydatek. Za średniej wielkości porcję szaszłyku, stek z grilla z pieczonymi ziemniakami oraz napoje zapłaciła ponad 80 zł. Za dużą watę cukrową trzeba zapłacić 7 zł.
O mniejszym ruchu turystycznym mówią też goprowcy. To nie przekłada się jednak na statystyki wypadków. W ciągu ostatniego tygodnia wyruszali z pomocą ok. 20 razy.