Mieszkańcy Staszowa zapłacą więcej za ścieki. Od sierpnia, gmina nie będzie dopłacać do ceny odbioru metra sześciennego ścieków, jak było do tej pory.
Burmistrz Leszek Kopeć tłumaczy, że nie pozwala na to stan budżetu, w którym stale rosną wydatki. Jak wyjaśnia, 1,2 mln zł trzeba przeznaczyć na odsetki kredytowe, które wzrosły, a 700 tys. zł to dopłata do rachunku za energię elektryczną, która również podrożała.
Od 1 lutego br., odbiór metra sześciennego ścieków kosztuje w Staszowie prawie 13,5 zł brutto. Dopłata wynosiła do tej pory 4 zł do metra sześciennego. Do 31 stycznia było taniej, ścieki kosztowały 11,23 zł brutto, a gmina dopłacała mieszkańcom 3 zł.
Burmistrz Leszek Kopeć wyjaśnia, że tworząc budżet na ten rok, gmina zaplanowała pieniądze na dopłaty, na podstawie poprzednich stawek, a podwyżkę Wody Polskie zatwierdziły w lutym tego roku, więc na dopłaty nie było wystarczających pieniędzy. Do tej pory próbowano przesuwać je z innych wydatków, ale teraz nie ma już nawet i tej możliwości.
Dopłaty do metra sześciennego ścieków stosuje wciąż Połaniec. Stawska za metr sześcienny wynosi tu 8,58 zł netto, a gmina dopłaca do każdego metra sześciennego 1,62 zł. W Sandomierzu, odbiór ścieków kosztuje 7,86 brutto i dopłat nie ma, podobnie jak w Zawichoście, gdzie wysokość opłaty wynosi 7,14 zł za metr sześcienny i w Osieku, gdzie ta cena jest na poziomie 7,56 zł brutto.
Na tle innych gmin, staszowska cena za ścieki jest wysoka. Burmistrz Leszek Kopeć wyjaśnia to koniecznością zbilansowania dużej i kosztownej inwestycji, za 54 mln zł. Chodzi o budowę kanalizacji w północnej części gminy. 60 proc. stanowiła dotacja, ale pozostała część to pieniądze z kredytu. Aby inwestycja się zbilansowała i zamortyzowała, cena ścieków musi być teraz wyższa – stwierdził burmistrz Leszek Kopeć. Jednocześnie zapewnia, że będzie czynić starania, aby znaleźć dodatkowe pieniądze i wznowić dopłaty dla mieszkańców. Rocznie, na ten cel z budżetu gminy wydawano 200 tys. zł.