Reklamy samochodów elektrycznych często podkreślają niskie koszty utrzymania pojazdu. Okazuje się jednak, że mogą one być znacznie większe, niż w przypadku samochodów z silnikiem spalinowym.
Jak informuje portal radiokierowcow.pl badanie przeprowadzone na podstawie dokumentów dotyczących konserwacji i napraw 1,6 miliona samochodów na terenie USA wykazało, że rzeczywiste koszty utrzymania samochodów elektrycznych mogą być znacznie większe, niż tych tankowanych tradycyjnie.
Opłaty związane z serwisowaniem pojazdów elektrycznych w ciągu pierwszych trzech miesięcy użytkowania zamknęły się średnio w kwocie 123 dolarów. Obciążenie użytkowników silników spalinowych było o ponad połowę niższe (53 dolary). Najmniej płacą właściciele hybryd (46 dolarów).
Samochody od zawsze się psuły i psuć się będą. To wiąże się bezpośrednio z uszczupleniem portfeli kierowców. Zarówno części (średnio 65 dolarów), jak i robocizna (58 dolarów) są dużo wyższe, niż w silnikach spalinowych (odpowiednio 28 i 25 dolarów).
Szef firmy „We Predict”, która przeprowadziła analizę, zwraca uwagę, że koszty poniesione po pierwszych trzech miesiącach zwykle wzrastają w kolejnych trzech latach nawet piętnastokrotnie, a po pięciu latach należy mnożyć kwotę przez 20.
Oprócz wysokich kosztów utrzymania, napraw oraz robocizny właściciele aut elektrycznych muszą przygotować się na duży spadek wartości pojazdów – klienci i dealerzy twierdzą, że po około 8-10 latach użytkowania pojemność akumulatorów jest tak niska, że samochody nie nadają się praktycznie do jazdy.
Pojazdy elektryczne i hybrydowe w Polsce (źródło: pzpm.org.pl)