Potężny huk armatniego strzału zainaugurował XXX Wytopki Ołowiu w Parku Etnograficznym w Tokarni. Pędzenie dziegciu, kucie gwoździ i wypał węgla drzewnego w mielerzach – to tylko niektóre z atrakcji, jakie można było obejrzeć na żywo, a nawet samemu spróbować pod okiem majstra.
Zainteresowanie wzbudzały różne starodawne piece ustawione w podkieleckim skansenie. Przy każdym specjaliści prowadzili pokazy i odpowiadali na pytania związane z najdawniejszą metalurgią. Wśród zaplanowanych pokazów zainteresowanie wzbudzał dziegieć, znany z powiedzenia „łyżka dziegciu popsuje całą beczkę miodu”. Albert Fryst z Muzeum Wsi Kieleckiej, prowadzący pokaz wytapiania dziegciu wyjaśnił, że smoła brzozowa, czyli dziegieć służył do psucia smaku alkoholu w beczkach, aby ograniczyć pokusę żołnierzy do napicia się przed walką.
– Natomiast po walce nikt nie przejmował się wędzarniczym aromatem i mógł pić do woli – dodał mistrz wytopu.
Grażyna Czerwińska z Muzeum Wsi Kieleckiej wyjaśniła, że poza zastosowaniami impregnacyjno-poślizgowymi, dziegieć był używany do malowania znaków krzyża na kołysce dzieci. Miało to przynieść im zdrowy rozwój. Ten sam znak namalowany na wrotach stodoły, czy obory zapewniał pomyślność chowu i plonów.
Łukasz, który przybył do skansenu z rodzicami ucieszył się z medalu stworzonego w jego obecności.
– Taki pokancerowany fajniejszy jest, niż jakby był idealnie wycięty laserem. To dlatego, że widziałem cały proces od początku do końca i dostałem taki medal na pamiątkę. Nie parzył, ale jeszcze był ciepły – relacjonował chłopiec.
Bogusław Pytlos, konserwator w Zabytkowym Zakładzie Hutniczym w Maleńcu, wyjaśniał z kolei, jak się odlewa ołowianą figurkę.
– Do metalowej formy wlewamy ołów rozpuszczony w temperaturze do 400 stopni Celsjusza i w ciągu kilkunastu sekund żołnierzyk jest gotowy – mówi.
Maciej Chłopek, dyrektor Zabytkowego Zakładu Hutniczego w Maleńcu przyznał, że jest stałym wystawcą podczas wytopków.
– Rekonstruujemy i promujemy dawne tradycje odlewnicze powiatu koneckiego, ale także Zagłębia Staropolskiego. Wytapiamy ołów i żelazo popularyzując dawne dziedzictwo przemysłowe całego województwa – dodał.
Maciej Chłopek wyjaśnił również, że czarny kolor galeny, z której wykonano figurę św. Barbary w kościele na kieleckiej Karczówce mocno różni się od srebrzystego koloru ołowianych żołnierzyków, ponieważ te ostatnie są wykonane z oczyszczonego surowca.
Poza tymi atrakcjami swoje stoiska mieli również rękodzielnicy.