Kryzys zdrowia psychicznego nasila się wraz ubożeniem ludzi, z gorszym statusem materialnym – powiedział PAP psychiatra Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA w Warszawie.
– To jest zły czas. Czas, kiedy dla naszej psychiki następuje kryzys po kryzysie – ocenił.
– Nieznany wówczas kryzys pandemiczny wywoływał ataki silnego lęku przed czymś nowym, niebezpiecznym. Obawę przed zagrożeniem, a nawet uratą życia własnego i naszych bliskich – wyjaśnił.
– Potem był czas żałoby. Zaburzenia adaptacyjne związane z odejściem bliskich. Wówczas pojawiało się w gabinetach psychiatrycznych wiele osób, które nie radziły sobie z tym, a przecież nie chodziło tylko o śmierć i czas samotnego umierania, ale i niemożność pożegnania zmarłych z powodów epidemiologicznych – dodał.
Koprowicz przypomniał, że większość jeszcze nie wyszła z kryzysu po pandemii a już pojawiło się nowe zagrożenie.
– Nie zdążyliśmy otrząsnąć się z tych traum pocovidowych a już pojawiło się nowe zagrożenie, tym razem wojenne za naszą wschodnią granicą – rosyjska inwazja na Ukrainę – powiedział. „Już wtedy wzrosła obawa o naszą stabilność bytową, w zakresie ekonomicznym. Pojawiły się przecież obawy, że będziemy musieli, tak jak Ukraińcy, uciekać ze swoich domów – wyjaśnił.
– Mija pół roku, współczujemy naszym sąsiadom, na szczęście nadal chcemy pomagać, ale już szukamy innych tematów, aby ten nasz mózg odciążyć – mówił psychiatra. Dodał, że teraz znowu pojawiły się realne obawy związane z codzienną egzystencją dotyczące wzrostu cen i inflacji. Na całym świecie najpoważniejszy jest – zdaniem lekarza – stres związany z codzienną egzystencją.
– Kryzys zdrowia psychicznego nasila się wraz ubożeniem ludzi, z gorszym statusem materialnym – powiedział PAP Koprowicz.
– W Anglii robiono badania, które publikował Fair Society Healthy Lives. Prezentowano przegląd nierówności zdrowotnych w Anglii. Osoby z grupy o najniższych dochodach były tam bardziej narażone na problemy ze zdrowiem psychicznym niż osoby z górnej części skali – mówił.
– Jeżeli ktoś ma gorszy status społeczny, gorsze warunki ekonomiczne, to ma więcej takich typowych stresów bytowych, co utrudnia panowanie nad emocjami. Układ nerwowy jest bardziej narażony na zachwianie a w efekcie może pojawić się jakaś choroba – wyjaśnił lekarz.
– Proszę zauważyć, że – także według angielskich badań – osoby cierpiące na schizofrenię, czyli chorobę, która nie ma niby związku z ekonomią, spadały w hierarchii społecznej, ekonomicznej, traciły pracę, zarobki i musiały się przenieść do biedniejszych dzielnic na obrzeża metropolii, a to wywoływało kolejne kłopoty z psychiką – mówił.
Dodał, że kryzys finansowy związany ze zmianą sytuacji geopolitycznej i wojną na Ukrainie może rozszerzać nasze obawy i traumy.
– Sytuacja ekonomiczna związana z inflacją może mieć wpływ na nasz stan psychiczny i na kryzys zdrowia psychicznego, w którym część osób się znajduje – podkreślił Koprowicz.
Stres i stany lękowe, mogą – zdaniem lekarza – objawiać się w rozmaity sposób.
– W Polsce prowadzono badania, podczas których oceniano, co się dzieje z nami w związku ze stresem po obawach o codzienną egzystencję – przypomniał.
– Okazało się, że w grupie badanej, ponad 60 procent respondentów spełniało kryteria, lekkie na szczęście, ale jednak zaburzeń psychicznych. To były badania prowadzone przy drugiej fali pandemii pod kątem bezpieczeństwa ekonomicznego podczas lockdownu, ale charakter badań jest podobny do obecnych warunków – wyjaśnił.
– To jest tzw. stres składany, kiedy kolejne elementy tworzące sytuacje zagrożenia, sytuacje stresu, lęku, obaw dochodzą, ale poprzednie nie opuszczają nas – podsumował psychiatra Jacek Koprowicz.