Matki z dziećmi uciekają z Ukrainy, szukając schronienia przed wojną m.in. w naszym regionie. Okazuje się, że dla niektórych to okazja do łatwego, ale niezgodnego z prawem zarobku. Słuchacze zaalarmowali nas, że zdarzają się ludzie, którzy wynajmują mieszkania uchodźcom, pobierając od nich opłaty, a jednocześnie wyłudzają rządowe dopłaty na pomoc dla uciekających przed rosyjska agresją.
Pani Valeriia (imię zmienione) opowiada, że mieszka i pracuje w Kielcach od 4 lat, a od 3 lat wynajmuje mieszkanie.
– Mam wielką rodzinę, która mieszka w Ukrainie. Kiedy wybuchła wojna, moja siostra bardzo bała się o życie swoich dzieci, dlatego wyjechała do Polski. Chciałam pomoc rodzinie i za zgodą właścicielki lokalu przyjęłam siostrę z dwójką dzieci do siebie. W związku z tym, wzrosła opłata za wynajęcie mieszkania. Moja siostra nie mogła pracować, dlatego ja zapewniałam dla rodziny wyżywienie i lokum – mówi.
Podstawą jest wypełnienie wniosku
Jak dodaje pani Valeriia, kiedy dowiedziała się o tym, że istnieje program pomocy, polegający na wypłacie z rządowych funduszy 40 zł za zapewnienie wyżywienia i zamieszkania dla uchodźców, zdecydowała się złożyć taki wniosek do Miejskiego Ośrodku Pomocy Rodzinnej.
– Aby to zrobić, musiałam mieć pisemną zgodę od wynajmującego. Właścicielka mieszkania poprosiła, żebym wysłała do niej zdjęcia dokumentów i numerów PESEL, które potwierdzają, że moja siostra z dziećmi przekroczyła granice po 24 lutego. Przez kilka tygodni mówiła mi, że przywiezie tę zgodę jutro, albo po pracy, albo rano, ale to nie nastąpiło – opowiada.
Sytuacja wyjaśniła się w jeden dzień, opowiada Pani Valeriia. – Kiedy byłam w pracy, moja siostra, która nie zna języka polskiego, zadzwoniła do mnie i powiedziała, że przyszły panie z MOPR-u. Pracownicy ośrodka przez telefon wyjaśnili mi, że przyszli, aby sprawdzić, czy właścicielka mieszkania zapewnia uchodźcom wyżywienie i darmowe mieszkanie. Wtedy dowiedziałam się, że osoba wynajmująca złożyła wniosek na 40 zł, w którym wpisała, że zapewnia wyżywienie i zakwaterowanie dla trzech osób, czyli rodziny mojej siostry – mówi pani Valeriia.
– Złożyłam do MOPR-u oświadczenie, pod karną odpowiedzialnością, że żadnej pomocy od właścicielki nie otrzymywaliśmy. Jak później powiedziała mi pracownica ośrodka, wniosek ostatecznie został wycofany – dodała.
Właściciel nie chciał przelewu, tylko gotówkę
Również pani Halyna, która przyjechała z trójką dzieci, opowiada, że spotkała się z podobną sytuacją.
– Umówiliśmy się na wynajęcie mieszkania z właścicielem, jeszcze jak byłam w Ukrainie. Przyjechałam do Polski 25 marca i od razu zapłaciłam czynsz i kaucję gotówką, ponieważ właściciel nie chciał, aby robiłam przelew. Próbowałam znaleźć pracę, ale mam małe dzieciaki, więc było to niemożliwe. Dlatego gotowałam pierogi i pielmieni, żeby mieć możliwość zarobienia choć drobnej kwoty. Kiedy dowiedziałam się, że możliwa jest rządowa dopłata do mieszkania, od razu zaproponowałam wynajmującemu, aby złożył wniosek, tak bym nie płaciła za mieszkanie – opowiada.
Pani Halyna dodaje, że właściciel się zgodził, ale cały czas mówił, że pieniądze nie nadchodzą i że nadal muszę płacić.
– Wynajmowaliśmy mieszkanie przez 5 miesięcy. Każdego miesiąca płaciłam po 2,3 tys. zł. A właściciel mieszkania cały czas mówił, że nic nie otrzymuje od MOPR-u. Zdecydowałam się pójść do ośrodka i zapytać, dlaczego wynajmujący nie otrzymuje pieniędzy. Wtedy dowiedziałam się, że dostał wypłatę za 4 miesiące i jeszcze czekał na wypłatę za 2 kolejne miesiące. Za każdy miesiąc otrzymywał około 4,8 tys. zł rządowej dopłaty.
Wyłudzenia to jednak incydentalne przypadki
Agata Bednarz, kierownik Działu Pomocy Środowiskowej w MOPR przyznaje, że kilka takich sytuacji się zdarzyło.
– Na 1915 wniosków złożonych przez obywateli Polski o wypłatę świadczeń, za zapewnienie zakwaterowania i wyżywienia obywateli Ukrainy zdarzyło się około 10 incydentalnych sytuacji, gdzie to świadczenie było pobrane jako nienależne. W takich sytuacjach wzywaliśmy do zwrotu pieniędzy. Kwoty rzeczywiście zostały zwrócone. W takich sytuacjach proponujemy wspólne spotkanie obywatela Ukrainy i obywatela Polski, podczas którego jest wyjaśniana ta sytuacja – mówi.
Kierownik zapewnia, że pracownicy MOPR, upoważnieni przez prezydenta Kielc systematycznie prowadza kontrolę świadczeń.
– Udają się pod adres pobytu obywateli Ukrainy i na miejscu sprawdzają, czy warunki zakwaterowania są zgodne ze standardami i czy jest udzielana pomoc w formie wyżywienia. Na ten moment sprawdzonych zostało 20 proc. wniosków.
Agata Bednarz zapewnia, że każde zgłoszenia o nieprawidłowościach w realizacji świadczenia jest bardzo szczegółowo wyjaśniane przez pracowników MOPR. Do tej pory, żaden z wyłudzających dopłaty nie poniósł odpowiedzialności karnej za swoje zachowanie.