Reprezentacja Polski koszykarzy pokonała w Berlinie w ćwierćfinale Słowenię, obrońcę tytułu 90:87 (29:26, 29:13, 6:24, 26:24) i awansowała do półfinału mistrzostw Europy. To pierwszy od 1971 roku awans biało-czerwonych do najlepszej czwórki. Polacy w piątkowym półfinale zmierzą się z Francją, wicemistrzem olimpijskim.
– Jesteśmy wdzięczni naszym kibicom, którzy przybyli tu w wielkiej liczbie. Niesamowite jest to, że moi zawodnicy mieli wielki charakter, zimną głowę i wielkie serce. Ogromne gratulacje dla moich zawodników, kapitana, liderów, pozostałych graczy i trenerów. Także dla sztabu medycznego, który przygotował zespół do tego etapu. Jesteśmy szczęśliwi, nasz sen trwa. Nasza dobra gra w ataku to w dużej mierze zasługa zawodników, a nie trenera. Znaleźli dobry rytm, dzieliliśmy się piłką z wielką pasją, wierzyliśmy w to. Zawodnicy zrobili rewelacyjną pracę. Rzuciliśmy 58 punktów w pierwszej połowie, ale wiedzieliśmy, że inne drużyny zdobywały więcej, a przegrywały. Jedna połowa to nie cały mecz koszykówki. To jest coś, z czego jesteśmy bardzo dumni. Ten sukces pokazuje, jak wartościowi są polscy zawodnicy. Mam nadzieję, że to będzie wzór dla młodego pokolenia koszykarzy, które się dzięki temu rozwiną. Mam też nadzieję, że zamknęliśmy usta hejterom. To może sprawić, że zjednoczymy środowisko koszykarskie w Polsce, aby osiągać wysokie cele. Chcemy zostać na tym poziomie dłużej – powiedział Igor Milicic, trener reprezentacji Polski.– Byliśmy gotowi na trudny mecz. Byłem zdziwiony, muszę to powiedzieć, że zagraliśmy tak świetnie w pierwszej połowie. Prowadziliśmy 20 punktami z obrońcami tytułu, nie widziałem tego wcześniej na tym turnieju. To robiło wrażenie. Słowenia ma świetnych graczy. Zaczynali presję na nas w trzeciej kwarcie. Wiedzieliśmy, że zrobią serię. Może była ona zbyt duża. Mówiliśmy o tym w szatni, żeby się nie cofnąć, tylko być odważnymi. Musimy pamiętać, że nie mamy zbyt wiele doświadczenia na tym etapie, bo nieczęsto awansujemy do ćwierćfinału. Zespół dał maksimum energii. Jestem dumny z kolegów z zespołu. Możemy wrócić do sytuacji, w której nikt w nas nie wierzył. Każdy turniej ma swojego kopciuszka. Więc teraz my nim jesteśmy. Trzecie triple-double w historii Eurobasketu? W mojej karierze pierwsze. To fajne uczucie, bo jeszcze niedawno wielu chciało mnie pozbawić kapitańskiej opaski. Nie spodziewałem się tego na EuroBaskecie. Jak masz okazję, to trzeba ją wykorzystać. To świetne uczucie. Jestem szczęśliwy, że to się udało. Statystyki dla mnie się nie liczą. Tylko zwycięzców się pamięta. Dla nas ten awans znaczy wszystko. Cieszymy się, że tutaj jesteśmy. Myślę, że koszykówka nie jest aż tak popularna w Polsce w tym momencie. Może to się zmieni. Mam nadzieję, że ludzie cieszą się naszymi meczami i szanują nasze wyniki. Ostatnie trzy lata to ósme miejsce na mistrzostwach świata i czwórka w Europie. To wielka historia. Niewielu zawodników miało na to szansę, szczególnie z Polski – dodał Matusz Ponitka, kapitan reprezentacji Polski.
– Nie mam pojęcia, jak tego dokonaliśmy. Ogólnie cały turniej to jest coś wspaniałego, jak niesamowity sen, z którego nie chcesz się budzić. Zbieraliśmy się na każdym kolejnym meczu i doszliśmy do tego etapu – półfinału. Wiedzieliśmy, że to będzie niesamowicie ciężki mecz. Bardzo dobrze w niego weszliśmy i uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie pokonać mistrzów Europy. Odrobili straty, bo to klasowy zespół, mają czołowego zawodnika NBA. Koszykówka to jest gra seryjnie zdobywanych punktów. Istotne, że ten decydujący +run+ należał do nas – mówił Jarosław Zyskowski
– Cieszę się, że w końcówce, gdy decydowały się losy spotkania, mogłem pomóc, gdy nasz Olek Balcerowski spadł za faule. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to znakomita drużyna. Wysoka przewaga do przerwy nie przesądza o ostatecznym wyniku. Wiedzieliśmy, że będą mieli swoje momenty. Odrobili straty, wyszli na prowadzenia, ale sukces tym bardziej smakuje, że potrafiliśmy się podnieść i wygrać ze złotym medalistą ostatniego Eurobasketu – dodał Aleksander Dziewa.
Mecz Polska – Słowenia / Fot. FILIP SINGER – PAP / EPA- Wielkie gratulacje dla Polski, zagrali świetny mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Walczyli, wspaniale rzucali, trafili sporo trójek do przerwy, co pozwoliło im zbudować przewagę. W drugiej kwarcie mieliśmy słabą ofensywę, co przeniosło się na słabą obronę. To szło w złym kierunku. Trzecia kwarta w naszym wykonaniu była jednak niesamowita. Prowadziliśmy w ostatniej odsłonie, ale popełniliśmy kilka błędów i nie trafiliśmy kilku rzutów. Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie – mówił Aleksander Sekulic, trener reprezentacji Słowenii.
– Gratulacje dla Polski, zagrali niesamowity mecz od początku do końca. To dla nich wielkie osiągnięcie. Nie weszliśmy w to spotkanie tak jak chcieliśmy. Wróciliśmy, ale Polacy nadal walczyli. Gratulacje dla nich. Pewnie nie byłem zdrowy w 100 procentach. Otrzymałem zastrzyk w trzeciej kwarcie. Miałem sporo problemów podczas tego EuroBasketu. Dzisiaj zagrałem jednak strasznie. Rozczarowałem moich kolegów i cały kraj. Wielu mówiło o nas jako faworytach. Polska ma jednak świetny zespół. Ten mecz był niesamowity. Ten EuroBasket to coś innego, jest pełny wspaniałych drużyn. Mateusz Ponitka zagrał świetny mecz. To niesamowity zawodnik, doskonały lider. To prawdopodobnie koszykarz kalibru NBA, ale jestem zawodnikiem, a nie menedżerem generalnym zespołu – dodał Luka Doncic.
Ta witryna wykorzystuje pliki cookie. Kontynuując przeglądanie wyrażasz zgodę na ich używanie. Zachęcamy do odwiedzenia naszej strony Polityki prywatności. Rozumiem