Ponad dwumetrowa postać Milesa Davisa, legendarnego trębacza jazzowego, stojąca na placu przed Kieleckim Centrum Kultury, wpisała się na stałe w miejski pejzaż. A festiwal jego imienia odbędzie się w tym roku po raz 20.
Na pomysł wpadł ówczesny wojewoda świętokrzyski Wojciech Lubawski, który przez pewien czas współpracował z Kieleckim Klubem Jazzowym, a nawet pełnił funkcję wiceprezesa.
– Któregoś dnia zaproponował: zróbmy pomnik Davisa – opowiada Jacek Gajewski, ówczesny prezes KKJ. – Pierwszym pytaniem jakie usłyszeliśmy było: dlaczego Davisa? Odpowiedź była prosta. Jesteśmy w klubie jazzowym, Miles Davis dla nas dużo znaczy. Z Wojtkiem (Wojciechem Lubawskim przyp. red.) byliśmy na koncercie Davisa, oglądaliśmy go na żywo i gdybyśmy mieli „ustawić” muzyków jazzowych w jakiejś kolejności, to na pewno znalazłby się na pierwszym miejscu, a nawet na pierwszym i drugim. Kolejne często padające pytanie: dlaczego w Kielcach? Zawsze odpowiadałem: a dlaczego nie tutaj, przecież Kielce wychowały tylu muzyków jazzowych, znanych nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Otrzymaliśmy z Jackiem Jabłońskim, pełniącym wówczas funkcję sekretarza KKJ, dużo pozytywnych opinii – od Ewy Bem, Michała Urbaniaka, Krzysztofa Ścierańskiego, Janusza Muniaka. Jedyny negatywny odzew przyszedł od ówczesnego prezesa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, Krzysztofa Sadowskiego: a co wy sobie tam w Kielcach myślicie, że będziecie jakieś pomniki budować bez naszej zgody? A myśmy zawsze byli, jako KKJ, organizacją niezależną, choć dużo się u nas działo. Na ogłoszony w periodykach muzycznych konkurs na pomnik trębacza napłynęło 27 projektów, a jury konkursowe stworzone z kieleckich plastyków i ludzi kultury wybrało pracę profesora Jana Kucza – wspomina dalej Jacek Gajewski.
– Naszym marzeniem było odsłonięcie pomnika w 10. rocznicę śmierci Milesa Davisa. Niestety, profesor Kucz, z powodu nadmiaru pracy, nie mógł zagwarantować tego terminu. Regulamin konkursu pozwolił nam, w takim przypadku, na wybór innego projektu, autorstwa Grzegorza Łagowskiego. Ten projekt, notabene, podobał mi się najbardziej. Przedstawiał postać Davisa taką, jaką sobie wyobrażałem. Razem z Jackiem Jabłońskim dojeżdżaliśmy do Zagnańska, gdzie mieściła się pracownia rzeźbiarza, mieliśmy z nim bardzo dobry kontakt – dodaje.
Grzegorz Łagowski zdążył z terminem, parę dni przed osłonięciem pomnik już był w KCK.
– Mieliśmy bardzo duży odzew z całego świata, oczywiście od Polonii, stacje radiowe dzwoniły do nas po informacje, bo to był prawdopodobnie pierwszy pomnik Davisa, dopiero rok później powstał drugi pomnik. Ale jak przeglądałem w Internecie pomniki, to rzeczywiście ten kielecki jest najpiękniejszy – mówi z dumą Jacek Gajewski.
Historyczna uroczystość
Na odsłonięcie pomnika Milesa Davisa 28 września 2001 roku zaproszono ambasadora Stanów Zjednoczonych, który potwierdził obecność na uroczystości. Jednak wydarzenia z 11 września uniemożliwiły jego przybycie. List wystosowany w jego imieniu odczytała w Kielcach przedstawicielka ambasady USA. Uroczystości odbyły się pod hasłem solidarności z narodem amerykańskim, a patronatem honorowym objął je minister kultury i dziedzictwa narodowego. W obchody włączyła się także Poczta Polska, w jednym z kieleckich urzędów został wydany okolicznościowy datownik, ukazała się także kartka pocztowa z podobizną trębacza.
Odsłonięciu pomnika króla jazzowej trąbki towarzyszył znakomity koncert. Wspomina go Leszek Ślusarski, dziennikarz Radia Kielce, od wielu lat prowadzący koncerty Festiwalu Memorial To Miles:
– Pierwszą część koncertu wypełniła suita kilku sztandarowych tematów Milesa zaaranżowanych przez Jerzego Szczyrbę na Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Świętokrzyskiej. Te aranżacje zlecił wojewoda Wojciech Lubawski, a orkiestrą dyrygował prof. Szymon Kawalla, którego w czerwcu 2001 roku sejmik województwa… odwołał z funkcji szefa filharmonii. Ale, ponieważ tę „miles’owską” suitę prof. Kawalla miał już ograną na próbach przed końcem sezonu i wcześniej złożył obietnicę Jurkowi Szczyrbie oraz „budowniczym” pomnika i organizatorom koncertu, więc przyjechał i po jednej próbie akustycznej poprowadził orkiestrę. On też, jeszcze jako szef Filharmonii Świętokrzyskiej, podpisał zgodę na nagranie koncertu przez Radio Kielce, bo związki muzyków tego wymagały. Był tam m.in. zapis o jednokrotnym zaprezentowaniu nagrania na antenie, ale myślę, że z okazji festiwalowego jubileuszu, ponownie z ciekawością go posłuchamy – mówi Leszek Ślusarski.
– Później wielkie wrażenie wywarła na mnie „OŚ”, Orkiestra Świętokrzyska, inaczej „gospodarstwo artystyczne” założone przez Michała Zduniaka i Włodka „Kiniora” Kiniorskiego, w dużym składzie m.in. z Radkiem Nowakowskim (perkusja) i Andrzejem Chochołem (gitara). Do dziś w moich uszach brzmi „Opentaniec” – interesująca kompozycja Michała Zduniaka, z tematem bazującym na tradycyjnej ludowej świętokrzyskiej „śpiwie”, doskonale wpisującym się w stylistykę Milesa. Grał też jassowy „Łoskot” z Mikołajem Trzaską i Olem Walickim. Bardzo często wspominam też drugą część koncertu i barwny występ Czwartetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego (Wojtek i Jacek Niedzielowie oraz Marcin Jahr). Grali wybornie, a pan Jan zauroczył też konferansjerską erudycją – dodaje.
Wieczorem był jam w Teatrze „Kubuś”, gdzie gościł Jazz Club Artura Anyża. Na scenie wspaniałości – „Ptaszynowy” Czwartet, a później miłe rozmowy z panem Janem, który, co uświadamiamy sobie po latach, najwyraźniej bywa „ojcem chrzestnym” dobrych jazzowych imprez w kraju. A taką stał się nasz festiwal.
– To właśnie Jan Ptaszyn Wróblewski miał poprowadzić cały koncert – dodaje Jacek Gajewski – Ponieważ się spóźniał, byłem zmuszony jednak sam to uczynić. Na zakończenie powiedziałem, że fajnie byłoby, jakbyśmy mogli w każdą rocznicę odsłonięcia pomnika spotkać się na takiej imprezie muzycznej. I to moje życzenie ziściło się już dwa lata później.
Muzyczne listy do Milesa Davisa
Pierwszy festiwal odbył się w 2003 roku pod nazwą Muzyczne listy do Milesa Davisa. Nazwę, zmienioną później na Memorial To Miles, wymyślił Kuba Florek, związany z krakowskimi klubami menadżer i organizator koncertów, przyjaciel KKJ. On także przygotowywał i prowadził jego pierwsze edycje.
Festiwal z każdym rokiem zyskiwał większą rangę, stał się imprezą międzynarodową, a na scenie Kieleckiego Centrum Kultury występują największe gwiazdy jazzu. Zawsze odbywa się pod koniec września, w rocznicę śmierci trębacza i odsłonięcia jego pomnika. Jest miejscem prezentacji różnorodnej stylistycznie muzyki improwizowanej, wykonywanej zarówno w dużych składach jak i małych combach. Koncertom towarzyszą projekcje filmów, wystawy plakatów, jam sessions. W 2003 roku Kielecki Teatr Tańca przedstawił także etiudę baletową do utworu „Concierto d’Aranjuez” w wykonaniu patrona festiwalu.
Wszystkiemu przygląda się z pomnika, pod którym odbywają się towarzyszące festiwalowi happeningi, adresat muzyki – Miles Davis. Z pewnością jego postać, ujęta w dzieło sztuki, czyni ten festiwal wyjątkowym.
20 lat minęło…
– Najważniejsze momenty w historii festiwalu z perspektywy organizatorów? – zastanawia się Krzysztof Zięba z Kieleckiego Centrum Kultury. – Powstanie pomnika, mianowanie Targów Kielce sponsorem tytularnym w 2008 roku oraz powrót do biletowania koncertów w 2017 roku.
I dodaje: – Dla mnie wszystko zaczęło się od pomnika Milesa, którego towarzystwo wolałem od przebywania na wykładach z historii średniowiecza i ćwiczeń z języka łacińskiego na wydziale historii UJK przy ul. Żeromskiego. Był dla mnie symbolem i wskazówką, by odrobić pracę domową ze znajomości jazzu. Był ważniejszy niż sam festiwal, w którym uczestniczyłem zresztą sporadycznie do 2010 roku. Zawsze odliczałem dni do ostatniego weekendu września. A w 2014 roku zostałem zatrudniony w KCK i rozpocząłem swoją przygodę jako koordynator festiwalu.
Trudno wyliczyć artystów, którzy ze sceny KCK wysłali swoje improwizowane listy do Milesa Davisa. Między innymi uczynili to: Hiram Bullock (g.), Steve Logan (bg.), Larry Goldings (Hammond org.), Ravi Coltrane (sax.), Eddie Henderson (tp.), Gregoire Maret (h-ca), Patricia Barber (voc., p.), Lars Danielsson (db.), Ulf Wakenius (g.), Chinas Moses (voc.), Kenny Garret (sax.), Omar Sosa (p), Dave Liebman (sax.), a z polskich artystów: Henryk Miśkiewicz (sax.), Apostolis Anthimos (g., dr.), Jan Ptaszyn Wróblewski (sax.), Atom String Quartet, Aga Zaryan (voc.), Włodek Pawlik (p.), Zbigniew Namysłowski (sax.), Marcin Wasilewski (p.), Piotr Wojtasik (tp.), Artur Dutkiewicz (p.), Leszek Możdżer (p.), Tomasz Stańko (tp.).
– Tomasz Stańko był na festiwalu dwa razy i wprawił mnie w dwa różne osłupienia – wspomina Leszek Ślusarski. – Pierwsze, z Marcinem Wasilewskim i jego kompanami. Objawiła się wtedy niezwykła więź, fascynująco przekładająca się na ducha improwizowanej muzyki. Później wywiad w garderobie, umówiony kilka dni wcześniej przez Jarka Łyska i Tomka Koperwasa, ówczesnego managera artysty. Poczułem się szczególnie wyróżniony, kiedy Mistrz odsyłał z kwitkiem wszystkich pukających do drzwi dziennikarzy. Rozmawiało nam się wybornie.
Drugie, z RGG – odmienne. Lubię słuchać za sceną lub w kieszeni z lewej strony sceny, bo jak tam wszystko brzmi, to znaczy, że na widowni jest jeszcze lepiej. No i wszystko widać. Pan Tomasz ekscytująco „przepowiada” na trąbce, pianista przechwytuje myśl i gra równie ekspresyjne frazy, na szczęście głośne, bo … ledwo Mistrz usiadł z trębeczką – prawie w centrum sceny, to w lewej, wewnętrznej kieszeni marynarki zadzwonił mu telefon.
Zadanie doboru artystów na kolejne edycje festiwalu nie jest proste. Ale, jak mówi Krzysztof Zięba, jego przełożone – wcześniej Magdalena Kusztal, obecnie Augustyna Nowacka – ufały jego pomysłom, które konsultowane są również z prezesem Targów Kielce Andrzejem Mochoniem.
– Od dłuższego czasu program jest wypadkową naszych wyborów – dodaje Zięba. – Rozterek nie ma zbyt dużo, zazwyczaj wiemy, kogo chcemy zaprosić na długo przed wykonaniem pierwszego telefonu. Festiwalowi artyści nie są dobierani z klucza, jednak zawsze staramy się, by na deskach KCK pojawił się ktoś, kto współpracował z Milesem (w tym roku będzie to fantastyczny Mino Cinelu) lub inspirował się jego twórczością (Matthew Halsall w roku ubiegłym). Również pozyskiwanie artystów ze świata nie jest trudne. A nawet, bez polskich pośredników, to zadanie staje się bardziej satysfakcjonujące, opłacalne i nobilitujące. Osobną kwestią jest ograniczony budżet i rozbieżne z naszym festiwalem terminy tras koncertowych muzyków zza oceanu.
Chociaż na festiwalu pojawiło się tak wiele gwiazd, to nadzwyczajnych wymagań nie było. Za to pozostało mnóstwo anegdot, utrzymanych w przyjaznej i serdecznej atmosferze. Ze względu na bóle pleców Mike’a Sterna jego menadżer prosił o nocleg w hotelu z basenem, Gene Perla szukał dobrej polskiej wódki o godz. 23 w niedzielę, China Moses chciała potańczyć w klubie po niedzielnym koncercie, a ekipie Myele’a Manzanzy szukaliśmy wegetariańskich (!) kebabów po północy. Nikt obrażony i bez opieki z Kielc nie wyjechał.
Jubileuszowa edycja
Tegoroczny, już 20., jubileuszowy Memorial To Miles Targi Kielce Jazz Festival zapowiada się znakomicie. 22 września na małej scenie KCK zostanie przedstawiona filmowa dokumentacja dotycząca okoliczności powstania pomnika Milesa Davisa w Kielcach: „Co ja tu robię? Miles Davis”. Wystąpi także kielecki zespół Breaking Funk. To już tradycja, że podczas każdej edycji festiwalu znaleźć można świętokrzyski akcent.
Następne koncerty festiwalu odbywać się będą na dużej scenie Kieleckiego Centrum Kultury.
23 września fani jazzu usłyszą spadkobierców Tomasza Stańki – młodą pianistkę Kasię Pietrzko ze swoim triem oraz otrzymujący świetne recenzje septet Tomasz Dąbrowski & INDIVIDUAL BEINGS.
24 września wystąpi w nowej odsłonie kultowy zespół Labirynt (Tom Bergeron, Henryk Gembalski, Adam Buczek, Krzysztof Majchrzak), założony niegdyś przez nieodżałowanego Michała Zduniaka. Wyjątkowym muzycznym wydarzeniem będzie także premierowe wykonanie projektu Anny Marii Jopek i wirtuoza trąbki Piotra Wojtasika „Wieczór pełen jazzu – Rzuć to wszystko, co złe”.
25 września odbędą się koncerty finałowe festiwalu. Zagrają: reaktywowany szesnastoosobowy Young Power – niekonwencjonalny big-band pod wodzą Krzysztofa Popka i największa gwiazda tegorocznego Memorial To Miles, francuski perkusjonista Mino Cinelu, który w latach osiemdziesiątych współpracował z patronem festiwalu, Milesem Davisem.
To jeszcze nie koniec. W listopadzie post scriptum do nut wysyłanych w listach do Milesa Davisa dopisze kwartet Rona Cartera – jednego z najwybitniejszych kontrabasistów w historii jazzu, partnera Milesa w jego słynnym kwintecie z połowy lat 60-tych.
Czekamy zatem na wyimprowizowane frazy, które popłyną ze sceny KCK w ostatni weekend września – jubileuszowo, porywająco i znakomicie. Do usłyszenia, Miles!
Urodził się 26 maja 1926 r. w Alton, zm. 28 września 1991 r. w Santa Monica. Amerykański trębacz jazzowy, lider zespołów i kompozytor, uznawany za jednego z najbardziej znaczących, innowacyjnych i wpływowych muzyków XX wieku. Przez pięć dekad (od II wojny światowej po lata 90.) kreował niemal każdy istotny etap rozwoju jazzu. Słynął z refleksyjnego, melodycznego stylu i lakonicznej formy. Miał szczególny talent wyszukiwania i łączenia utalentowanych muzyków, stwarzania im atmosfery, w której mogli się rozwijać. Wielu wybitnych jazzmanów grało w jego licznych formacjach, co uznawano za szczególną nobilitację. Wydał niemal 50 albumów studyjnych, kilkadziesiąt kompilacji, albumów live i singli. Jego krążek „Kind of Blue” (1959) to najlepiej sprzedający się album jazzowy wszech czasów. (Na wydanej w 1986 r., a uhonorowanej nagrodą Grammy w 1987 r., płycie „Tutu” – wystąpił Michał Urbaniak). Miles Davis dwukrotnie koncertował w Polsce. Nagrania i koncerty jego zespołów odegrały kluczową rolę w procesie akceptacji i awansu jazzu jako gatunku muzycznego o trwałej wartości. W 1984 roku Miles Davis otrzymał NEA Jazz Masters Award. Znajduje się też w Alei Sław St. Louis oraz Panteonie Big Bandu i Jazzu. Pośmiertnie, w 2006 roku, wprowadzono go do Rock and Roll Hall of Fame.