– W tej chwili jestem przekonany, że więcej już nic nie napiszę. To jest dzieło mojego życia. Podsumowanie. Spowiedź, może nie „Dziecięcia wieku”, ale starego Ochwanowskiego – tak o swojej najnowszej książce „Rozmówkach działkowych” mówi Adam Ochwanowski.
Poeta, pochodzący z Ponidzia, swój monodram dedykował pamięci nieżyjącego już kieleckiego aktora, Edwarda Kusztala. Zmarły 1 września 2018 roku artysta nieprzypadkowo pojawił się w tej publikacji.
– To był pierwszy aktor, którego zobaczyłem na żywo. Byłem wtedy młodym człowiekiem, uczyłem się w pierwszej klasie liceum w Pińczowie. Cała klasa była na spektaklu, na monodramie Bułata Okudżawy „Jeszcze pożyjesz”, w którym grał Edward Kusztal. Wtedy zachwyciłem się nową, zupełnie mi nieznaną formą – tłumaczy.
Wspomina, że był wówczas teatromanem, choć spektakle znał tylko z małego ekranu.
– Jako młody chłopak, mieszkający na wsi, nie jeździłem do teatru, ale oglądałem poniedziałkowy Teatr Telewizji – fenomen światowy, co tydzień premiera w Telewizji Polskiej. To była wspaniała edukacja kulturalna dla mnie, zakompleksionego chłopaka z prowincji. A spektakl „Jeszcze pożyjesz” zobaczyłem na żywo i on we mnie został. Potem, po wielu latach, trafiłem do Kielc, pracowałem w wydziale kultury i sztuki urzędu miasta, zaprzyjaźniłem się z Edwardem. Nigdy nie przypuszczałem, że połączy nas przyjaźń – mówi.
„wie pan, ja wychowałem się na teatrze
to był mój najważniejszy uniwersytet
pamięta pan pewnie
poniedziałkowe spektakle teatru telewizji
co tydzień premiera nowej sztuki
to był światowy fenomen
ale nie przypuszczałem
że ja zakompleksiony prowincjusz
zaprzyjaźnię się edkiem kusztalem
którego jako licealista oglądałem na scenie
powiatowego domu kultury w pińczowie
w monodramie bułata okudżawy – „jeszcze pożyjesz”– „Rozmówki działkowe”, rozdział X
Magdalena Kusztal, córka Edwarda Kusztala, przyznaje, że początki tej przyjaźni poznała dopiero z kart książki.
– Dla mnie oni się zawsze przyjaźnili. Tata nie miał zbyt wielu przyjaciół, natomiast Adam był facetem, którego cenił. Jak mówił: to jest men. Cenił też jego twórczość. Uważał, że Ochwanowski wyrósł ponad Kielce, że to człowiek „skrojony europejsko”. Obok Adama Ochwanowskiego wysoko stawiał także Andrzeja Lenartowskiego i Ryszarda Miernika – wspomina.
Córka Edwarda Kusztala powiedziała, że zaskoczyła ją decyzja Adama Ochwanowskiego, żeby zadedykować książkę pamięci jej taty.
– Wiem, że Adam nie robi tego merkantylnie. Myślę, że w pewnym wieku u ludzi pojawia się sentyment za tym, co było, za tym, co minione. Adam to człowiek z bohemy artystycznej. To artysta pisany przez wielkie „A”. Pewnie stąd ta dedykacja, która jest bardzo miła – mówi.
Dodaje, że poeta uprzedził ją o swoich planach. Poprosił także o zdjęcie Edwarda Kusztala.
– Ono się pojawiło w książce – wyjaśnia. – To fotografia, na której był w jednej ze swoich ról, radosny, uśmiechnięty, młody. Bo ich przyjaźń, to taka bliskość Adama i Edka z młodych lat, kiedy wiatr szumiał w głowie, kiedy w Kielcach były kawiarnie stworzone dla artystów, a często i przez artystów. Najpierw to był Klub Dziennikarza, gdzie się spotykali, a potem życie towarzyskie przeniosło się do słynnej „Dziurki” w Teatrze im. Stefana Żeromskiego. Tam swoje stoliki mieli literaci, plastycy, aktorzy. I tam ta bohema się spotykała – tłumaczy.
Dodaje, że relacje przyjaciół rozluźniły się, kiedy Adam Ochwanowski wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.
„o mnie, panie, można powiedzieć
żem człowiek światowy
bo przez wiele lat kiblowałem w Ameryce
z paszportem one way
za młodzieńcze grzechy naiwnej solidarności”– „Rozmówki działkowe”, rozdział VII
– Nie było Internetu, a myślę że obaj panowie nie byli skorzy pisać do siebie listy czy karteczki – mówi Magdalena Kusztal. – Natomiast pamiętam, że tata bardzo się cieszył, gdy Adam wrócił z tych Stanów Zjednoczonych. Adam wspominał: Wiesz Edek, że ja tam miałem ciebie na co dzień, bo wśród Polonii nie było popularniejszego filmu niż „Żeniac”. Pamiętam, że ojciec mi o tym opowiadał i bardzo się z tego cieszył. Rzeczywiście tak było, bo potem to sprawdziliśmy. Wśród Polonii w Chicago to rzeczywiście był przebój: film o wsi, trochę przypominający dzisiejszy program „Rolnik szuka żony”. Komedia, ale ja zawsze na niej płakałam, że ojciec jest taki nieszczęśliwy, że go już żadna nie chce – śmieje się.
Magdalena Kusztal zauważa, że choć kontakty obu panów znów ożyły, były już inne.
– Zmieniły się realia, nie było tych słynnych kawiarni, tych do rana spotkań przy wódeczce, w oparach papierosów „carmenków” oczywiście – wspomina.
Bohema artystyczna miała jednak swoje nowe miejsce. Adam Ochwanowski organizował cykliczne wydarzenie towarzysko-kulturalne u siebie, na Ponidziu.
– Co roku robiłem takie Świętojanki artystyczne, na które zapraszałem przyjaciół z całej Polski, a szczególnie ze Świętokrzyskiego. Przyjeżdżali aktorzy, pisarze, poeci, różni twórcy. Niestety, już tylko kilka osób z tych pokazanych na zdjęciach żyje. A są tam między innymi Heniek Jakimowski, Rysiek Miernik, Boguś Pasternak, Rysiek Zamojski, Gosia Gołąbek, Zbyszek Nosal – mój pierwszy mentor, mój ojciec, moja mama. Przyjeżdżali do nas i ksiądz proboszcz, i naczelnik gminy. To był taki fajny tygiel. Ludzie mieli wtedy instynkt stadny, mówili zupełnie innym językiem, rozmawiali ze sobą, a nie komunikowali się, jak to się dzieje w tej chwili – wspomina.
„polacy zatracili instynkt stadny
przestali się kochać
etyka uniwersalna ustąpiła miejsce
etyce układowej
rozpoczął się proces degradacji kultury
która, jak pan wie
zawsze była spoiwem społecznym
no i oczywiście w konsekwencji
nastąpiła degradacja języka
bo my proszę pana
nie potrafimy ze sobą rozmawiać
my się komunikujemy”– „Rozmówki działkowe” rozdział XVIII
W tę formę bezpośrednich kontaktów znakomicie wpisuje się tytuł książki – „Rozmówki działkowe”. Bo to są swoiste rozmowy o wszystkim. Tematy zmieniają się bardzo płynnie. O sprawach ważnych i mniej istotnych. Jest miejsce na wielką politykę, ale i na historie towarzyskie. Obok tęsknoty za dawnymi czasami młodości, jest także gorzka ocena współczesności.
Utwór składa się z 25 rozdziałów.
– To całkowity przypadek, mógłbym napisać drugie tyle, ale monodram nie jest z gumy. On się mieści w godzinie grania – podkreśla Adam Ochwanowski.
Ten czas wystawienia jest ważny, bo zgodnie z zamysłem pisarza, jest to forma sceniczna, choć w tytule pojawia się określenie – traktat poetycko-prozaiczny.
– Gdy wysłałem ten tekst do wydawcy, to redaktor prowadzący dział poezji powiedział, że nie może napisać, że to jest monodram, bo twórcy, którzy piszą dla teatru, powiedzą, że robi wyjątki dla Ochwanowskiego. Wtedy wymyśliłem poemat albo traktat poetycko-prozaiczny. Ale to na pewno jest monodram. Doczekał się wystawienia. Był świetnie zagrany przez aktora-amatora (choć trudno jego kreację nazwać amatorską) – Wojtka Jurewicza, lidera i założyciela Teatru Ciut Frapującego. Premiera odbyła się około dwa lata temu, ale skończyło się na kilku spektaklach – wspomina.
Pisarz nie kryje, że jego marzeniem jest, by monogram wystawił Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach – scena, z którą przez całe życie Edward Kusztal był związany.
– To był genialny aktor. Pamiętam go ze sztuk, ale także z filmu. Na przykład zapomniany film „Nocleg” Feliksa Falka, w którym grał obok Zbigniewa Zapasiewicza i Marka Walczewskiego. Edward nie ustępował im kunsztem. Książka, którą napisałem, jest ukłonem dla Edwarda, dla tego, co zrobił, ale też przypomnieniem mojej inicjacji z monodramem i Edwardem – tłumaczy.
„życie pisze takie scenariusze
których Szekspir by nie wymyślił”– „Rozmówki działkowe”, rozdział XIII
Dla Adama Ochwanowskiego ta książka ma szczególne znaczenie.
– W tej chwili jestem przekonany, że więcej już nic nie napiszę, że to jest dzieło mojego życia. Podsumowanie. Spowiedź, może nie „Dziecięcia wieku”, ale starego Ochwanowskiego, który szamotał się i szamoce z chorobą. Przyznaję się do swoich słabości i do swoich chorób – dwa razy rak, przerzuty, operacje, teraz przede mną trzecia. To są takie chwile, kiedy liczę się ze wszystkim – zdradza.
W monodramie przywołane zostały prawdziwe osoby. Nazwiska, zdarzenia są prawdziwe, zaczerpnięte z życia samego pisarza, ale także jego rodziców i dziadków.
– Dwa nazwiska tylko zmieniałem, bo ci ludzie jeszcze żyją, albo ich dzieci, wnuki. Nie chciałem ich stawiać w niezręcznej sytuacji. Ale to duży fragment mojej autobiografii, całego mojego świata, moich przemyśleń. Jestem w takim wieku, że można to uznać za rodzaj podsumowania – stwierdza poeta.
Książka jest dostępna w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Witolda Gombrowicza w Kielcach, która ją wydała. Dyrektor tej książnicy Andrzej Dąbrowski wyjaśnia, że jest to forma promocji pisarzy z regionu, a Adam Ochwanowski należy do grona najwybitniejszych poetów.
– Jest to książka niezwykle ważna dla samego autora. To jest rodzaj głębszej refleksji nad życiem, człowieka już dojrzałego, który sporo przeżył, widział, doświadczył, spotkał wielu ludzi i snuje refleksję nad życiem. Przybrała ona formę dialogu, który może się zdarzyć podczas tak zwanych rozmów działkowych. W polskich warunkach raczej wszyscy wiedzą, na czym one polegają. Ale najprawdopodobniej jest to rozmowa autora z samym sobą – mówi Andrzej Dąbrowski.